Onegdaj w Niemczech wprowadzono taki całkowity zakaz w restauracjach łącznie z ich zewnętrznymi częściami.
Ustawodawcy szybko zostali sprowadzeni do pionu po przejrzeniu sprawozdań finansowych tychże lokali po kilkumiesięcznej działalności bez dymka.
Wnet się okazało, że na zewnątrz można jednak palić i sytuacja (finansowa) wróciła do względnej normy.
Fajne było w tym to, że to nie palacze podnieśli rwetes.
Oni tylko skorzystali z "prawa nieprzychodzenia" do takiego lokalu objętego zakazem.
Obecnie jest tak, że wewnątrz jest zakaz ustawowy, a na zewnątrz decyduje właściciel.
Może takie są, ale osobiście nie widziałem "ogrodków" bez popielniczek.
Co mnie bardziej wkurza, to brak "peciarek" a także zwykłych koszy na śmieci w przestrzeni publicznej w wielu regionach i dlatego większość palaczy gasi pod nogami. O innych papierkach tu nie dyskutujemy.
Sam stosuję taką zakręcaną buteleczkę i nawet lekki i zwiewny popiół nie ląduje w Adriatyku bądź plaży (dzięki, Rysio).
Maniust napisał:
Jarasz, szanuj innych, ja jako niepalący nie muszę szanować, że jarasz.
Pełna zgoda. Ale uszanuj wolę i przyzwolenie
właściciela lokalu i nie psiocz na siedzących tam palaczy, tylko pokaż właścicielowi co o tym myślisz, ... wychodząc.
Palacze swoim "nieprzychodzeniem" potrafili rozluźnić ustawę.
Może niepalący też będą w stanie coś takiego (tylko odwrotnie) zrobić?
Większość bije brawo premierowi Australii, który głośno mówi uchodźcom o ich świętym prawie opuszczenia Australii, jeśli im się tam coś nie podoba. Większość z Was, niepalących, przyklaskuje jego słowom.
Ale to jest fajne bo daleko i nie dotyczy Was.
Lecz gdy sami stajecie przed możliwością skorzystania z takiego prawa, wtedy kończą się owacje.
Nie wiem, nie rozumiem (piszę tylko o knajpach, nie o plażach), dlaczego wchodzicie z własnej i nieprzymuszonej woli do lokalu, w którym śmierdzi, lub o którym wiecie, że może śmierdzieć.
Tylko po to, aby mieć na co ponarzekać?
Poczytajcie trochę relacji z podróży.
Często można tam znaleźć teksty typu:
"brudno/śmieci jedziemy/płyniemy dalej.
O, tu jest ładnie i czysto, tu się rozkładamy."
Zdrowe i normalne podejście. Masochistów brak.