napisał(a) jolek » 19.04.2004 18:21
To pozostańmy przy robactwie...a miało być o swędzeniu Ewy...
Dwukrotnie miałam do czynienia tete a' tete ze skorpionem, raz w łazience, a raz w sypialni, centralnie na ścianie, nad łóżkiem.Dwoje w łóżku, to w sam raz, a troje-to tłok, więc los jego był przesądzony, ale wcześniej oczywiście rodzinna fotografia...
Kolejna przygoda dotyczy zielonego konika polnego-giganta, miał chyba z 10 cm długości.Późnym wieczorem kładliśmy się spać, aż tu nagle wrzask z sąsiedniego pokoju. Wszyscy na równe nogi i co się okazało? Po zgaszeniu światła, jedynym świecącym celem dla w/w gada było wysokie czoło, przechodzące w potylicę, naszego wspóltowarzysza z apartamentu. A że sobie je namaścił obficie, albowiem słonko piekło jak zwykle, i nieco przysmażył, więc nasz znajomy zielony na nim przycupnął z lekkim plaskiem. A potem tylko wrzask i ...kupa śmiechu,chociaż nie dla zainteresowanego...