PAG‘S NOT DEAD, czyli Chorwacja...tak, poproszę!*
Jak tu zacząć „popełniać” kolejną relację z Cro? Może tak... miało nie być w tym roku Chorwacji. Wydawało się, że w końcu pojadę do tej wyczekiwanej Norwegii. Wszystko zmierzało w tym kierunku. Nawet na tym forum są tego oznaki. Nawet, cholera, data już była, połączenia promowe sprawdzone. Miał to być czerwiec...miały być fiordy .
W zeszłym roku też miała być Norwegia...potem się zmieniło na Słowenię...ale do Vodic jeszcze Słowenia nie sięga...jej Alpy też nie... była Chorwacja.
Nie pamiętam, z jakich względów odpadła Norwegia. Odpadła i tyle. Jestem po pobycie w Cro, więc z pełną świadomością mogę napisać, że za rok jadę do Norwegii...jak co roku...a z pełną nieświadomością mogę napisać, że wyląduję w Chorwacji...jak co roku .
Jak już Norge odpadło, to pojawił się nowy mega-plan. Osobiście uważam, że jeden urlop w roku jest o kant czterech liter potłuc. Pewnego dnia zjawił się u mnie klient, który właśnie wrócił z kraju, który z turystyką w ogóle nie jest kojarzony i...zaraził mnie. Przemodelowałem wszystko. Bierzemy tydzień urlopu w czerwcu i ciśniemy do Cro, a w październiku jedziemy na dwa tygodnie do tego mało turystycznego kraju. Plan więc jest! Szukam miejsca na ten tygodniowy wypad. Dalmacja odpadła od razu, rok temu była, dwa lata temu była... Od Vodic do Dubrovnika „jadranka” przejechana (poza Dubrovnikiem, ale jeszcze mnie tam nie ciągnie). Peljesac też odpadł, bo na tydzień, to trochę za daleko, a i Orebic zaliczony, króciutko, ale zaliczony (łącznie z Korculą). Pag był oczywistym wyborem. Szybkie przewertowanie forum i wsio jasne. Istria przez nanosekundę była brana pod uwagę...ale odpadła w przebiegach. No...to Pag, teraz jeszcze mieścina. Szybko padło na „znienawidzoną” Metajnę. Jedziemy w czerwcu, więc nie było bólu z kwaterą. Zorientowałem się, co tam w okolicy i już byłem gotowy odpalać silnik. Urlop klepnięty przez szefostwo, więc wszystko załatwione.
Czyżby????????
Zapraszam na relację. Najpierw będzie małe „słowo na niedzielę”, a potem już w większości fotki, które będą krzywe, niedoświetlone, prześwietlone, marnej jakości, nieobrobione niczym, byle jakie ogólnie rzecz biorąc, bo fotograf ze mnie żaden. A słowo też będzie mniej istotne, bo nagadałem się już w innych relacjach...no, we wstępie będzie więcej pisanego niż oglądanego.
Z racji wielu słów, które padają w pewnym technicznym wątku odnośnie formy relacji, ta przyjmie formę taką, że będę sobie rezerwował część postów na dalsze części (chyba, że weldonowi uda się "wciąć", jak to pisał w pewnym wątku ), coby później więcej było w kupie...bo wiadomo...”w kupie raźniej”, tudzież "trzymajmy się kupy, kupy nikt nie ruszy"....chyba, że zainteresowanie będzie na poziomie położenia kraju tulipanów względem poziomu morza, to wtedy sobie nie będę rezerwował.
* tytuł relacji w żaden sposób nie ma za zadanie polemikę z innym tytułem i treściami tam zawartymi...zwyczajnie, na nic mądrzejszego nie potrafiłem wpaść, a tamten wątek tylko podsunął mi pomysł . Tak więc, nie bijcie po oczach i się nie czepiajcie:)