Witejcie i wyboczcie ze dopiero teraz wzioł żech się za moja relacjo z pobytu w tym roku na wyspie w kierej zech sie zakochoł czyli Pagu.To że tu wróca wiedzioł żech już w zeszłym roku jak zech wyjeżdżoł boch wszystki klamoty z materacami i brelami do wody i rurkami zostawioł u właściciela.
Do cro ruszoł żech z Rybnika kole 5 na wieczór a było to gynał w dzień jak my grali z Portugalią o pół finał na Euro.
Kole pół dziewiątej w okolocach Bratysławy zaczęli my szukać jakiejś knajpy kaj ktoś też kibicuje i nie było lekko. Znodli my w ostatnij chwili tuż przed węgierską granicą w miejscowości Cunowo fajny Richtarski Dwor z dobrym jadłem i wielkim telewizorym i tak razem ze Słowakami prawie do pół nocy kibicowali my naszym .Szał boł jak my pierwsi strzelili na som początek brama ale nniestety koniec i te elwry zdjeły mi uśmiech z twarzy.Miło my się pożegnali i potem dalij starym przejściem udali my się trasą 86 w strona Słoweńskiej granicy i potem już nad Jadran.
Ciepna dwie fotki z tego dworu bo tam je maskatką jakiś Słowacki utopek.
A o dalszych moich losach w następnęj relacji zdradza yno że myślami byli my w Polsce a wypoczywali na Pagu. Mimo wszystko wszystkie frasunki jaki my mieli są za nami i jest wszystko ok.
JAk wom się dalij tyn mój śląski styl podobo to piszcie czy mom tak pisać
Pozdrawiom Czesiek