Chorwacja chodziła nam po głowie od kilku lat.
Zdecydowaliśmy się teraz.
Choć może moment nie okazał się do końca przemyślany.
Ale to zupełnie inna historia.
Urlop 2011 spędziliśmy na Pagu i w Pagu, robiąc w miarę możliwości jednodniowe wycieczki po bliższej i nieco dalszej okolicy.
Chorwacja urzekła nas lazurem i błękitem. Czystością wód Adriatyku. Krajobrazem i walorami widokowymi. Południowym lenistwem. Kamykami na plaży. Pysznymi lodami. Wspaniałymi zabytkami. Wąskimi uliczkami starówek.
Mnóstwem innych rzeczy.
O tym, co nas nie urzekło, wolę nie pamiętać.
Na początek paskie widoczki, o ile dobrze pamiętam, Metajna.
Lukar Project - hodowla pereł
Paski most
Widok na Welebit
Lun - jedna ze starych oliwek. Szkoda, że nie da się ująć na zdjęciu ogłuszającego hałasu całych zastępów cykad. Nieziemski klimat panuje w tym miejscu.
Plaża w Kośljun. Kiedy przyszła bura, jedno z nielicznych miejsc, w których dało się plażować.
Był to Pag w ogóle, w szczególe później, czyli cdn...
pozdrowionka