Tak jak obiecałem zaczynamy
Na wstępie chciałem powiedzieć że była to nasza pierwsza, tak daleka podróż na wakacje samochodem, połączona z podróżą poślubną. Dwa tygodnie błogiego lenistwa, plażowania, zwiedzania.
Dzień startu 7 września, godzina 17 z Warszawy.
Padał deszcz, jednak w miarę przemieszczania się na południe naszego pięknego kraju pogoda zaczęła się poprawiać i już do samej mety było sucho
Jechaliśmy przez Słowację i Węgry i jakie było nasze zdziwienie jak przed Zwardoniem ujrzeliśmy TO
Przez Słowację jechaliśmy w nocy, wiec zwężenia na autostradzie nie sprawiały problemów- godzinka snu przed Nitra i dalej na Węgry, drogi lokalne w miarę równe, autostrady puste
W Chorwacji również bezproblemowo, a ich autostrady, mmm, cud, miód i orzeszki- równo i pusto
Jazda przebiegała bez problemowo zrobiliśmy jeszcze jeden postój na krótką drzemkę i dalej do przodu.
Po przejechaniu przez liczne mosty i tunele, krótsze i dłuższe ukazał nam się słynny zimno- ciepło
który jak sie okazało był tego dnia tunelem ''w miarę ciepło- trochę cieplej'', ale im dalej w las tym lepiej, słoneczniej, bardziej z górki i w końcu jest widać je, piękne błękitne, ciepłe
Im człowiek bliżej tym bardziej ciekaw jak tam jest jak to wygląda na żywo nie na monitorze.
I chociaż zmęczeni po jeździe, niewyspani ale szczęśliwi, że dojechaliśmy, jesteśmy, jeszcze tylko te 300m i prawie prawie na miejscu. Do apartamentu dojechaliśmy w samo południe dnia 8 września
CDN