Założenia wyjazdu
Napiszę na samym początku: tak, uważam, że Covid jest, jest realnym zagrożeniem i od początku kiedy dotarł do Polski, bardzo mocno ograniczyliśmy strefę "społeczną" życia. W związku z tym, mocno się zastanawialiśmy co zrobić, jeśli z jakichś względów nie będziemy mogli wyjechać do Cro. Podjęliśmy decyzję, że po prostu posiedzimy w domu, pojeździmy intensywniej rowerami, będzie co robić.
Oczywiście, można pojechać "gdzieś w Polskę", ale obserwując już od końca czerwca co zaczęło się dziać nad morzem, czy w górach, byłaby to bezsensowna decyzja
Miałem poczucie, że w Cro i to jeszcze przy takim wyborze miejsc jak w tym roku, znajdziemy bez problemu miejsce na plaży oddalone od ludzi. Pomijam oczywiście konoby, bo w tym roku, chodzenie po knajpach jest dla mnie osobiście niepotrzebnym narażaniem siebie i innych.
Tyle w tym temacie.
Jak już byliśmy "pewni" na dosłownie 2 dni przed wyjazdem, że na chwile obecną można wyjechać (co nie zmieniało faktu, że przecież w trakcie pobytu mogły państwa tranzytowe choćby wprowadzić kwarantannę), kupiłem winiety SK i HU, Entercroatia wypełniłem już wcześniej.
Jeden apartman był rezerwowany przez Booking, pisałem do niego, to odpisali, ze mogę zrezygnować bez problemu (Booking by oddał mi kasę), drugi był rezerwowany mailowo, i tam dostałem informację, że w razie czego możemy się dogadać co do przeniesienia rezerwacji na następny rok (to też jakaś opcja).
Tak więc zrobiliśmy większe zakupy w PL, zabraliśmy co mogliśmy ze sobą. Samochód w tym roku był wyjątkowo wypakowany
Ruszyliśmy w sobotę o 19 spod Łodzi i przez Słowację i Węgry dobiliśmy około 9 rano do Prizny na prom na Pag. Wybrałem tą wersję, bo kalkulowała mi się lepiej czasowo i kosztowo w stosunku do drogi lądowej przez Paški most. Prom za nasz samochód + 4 osoby wyniósł 129 Kun.
Co do samej drogi, to uważam, ze w tym roku wyjątkowo pusto było, jechało się rewelacyjnie. Jedynie czekaliśmy na sprawdzenie dokumentów na granicy węgierko-chorwackiej, sprawdzane były też dokumenty samochodu, Entercroatia nikt nie prosił.
Na promie niewielka ilość osób w maseczkach, my przeszliśmy w maseczkach w takie miejsce, gdzie nie było dużo ludzi, wtedy już można było lekko odetchnąć. Prom płynął jakieś 30 minut, może krócej, szybko zleciało.
To był mój "pierwszy" prom w życiu
ale jest fajne wrażenie jak się na niego wjeżdża ... Nie spodziewałem się, ze może tyle wjechać na niego aut. A to przecież nie jest największy prom ... Generalnie staliśmy w kolejce aut dość daleko i myśleliśmy że na ten się juz nie załapiemy, ale wjechaliśmy. Zatrzymaliśmy się tu gdzie czerwone kółko, więc kawałek drogi, ale na prom się dostaliśmy.
Po wyjechaniu na ląd, do Zubovici mieliśmy 13 km, więc chwila. Około 11 byliśmy już w apartmanie.
pozdrawiam, Michał