Ostatni dzień na Hvarze był na naszej plaży. Nie ruszaliśmy się nigdzie, było totalne lenistwo
Wieczorem się spakowaliśmy, by rano ruszyć pierwszym promem do Splitu. Byłe serdeczne pożegnanie, pani właścicielka, nawet z węża rano sama z siebie podlewając rośliny opłukała nam samochód z kurzu, który po Pagu i Hvarze, zmienił kolor z grafitu na beżowy
Sam prom z powrotem, jak to prom Chwilę postałem na pokładzie a potem zszedłem do Rodzinki i była chwila drzemki.
Dobijamy do brzegu, wyjazd z miasta, jeszcze tankowanie i dalej droga na Węgry.
A na Węgrzech zaplanowałem postój na noc. Pierwszy raz w sumie tak zrobiliśmy, stwierdziliśmy że to jest jednak kawałek dalej niż "normalnie" jeździliśmy więc się prześpimy, coś dobrego zjemy ...
Mam jakiś problem z Węgrami Jakiś taki subiektywny problem, że nie po "drodze" mi z tym krajem. Czasem tak jest, coś się "czuje" coś nie ... Węgry postanowiły mi udowodnić, że mają rację
Miasteczko Kormend, nasz nocleg był tu https://www.booking.com/hotel/hu/halasz ... io.pl.html
Zajechaliśmy tak po 17 na miejsce. Już od wejścia było trudno (syf) i jakieś żule przy wejściu
Dobra, szybko dostaliśmy klucze do pokoju. Nie ma zdjęcia, bo nie było co robić - po prostu bardzo przeciętny pokój z lat 80. Szafy nie otwieraliśmy, tam się coś czaiło
Niech jedynym zdjęciem będzie zdjęcie reklamowe z epoki na ścianie lokalu
Czaicie ten sznyt i fury jakie stoją pod lokalem w latach gdzieś 80 ...
Nic się nie zmieniło
Schodzimy na dół, knajpka pusta, żule poszły. Jeszcze ostatnia nadzieja było, ze jedzenie będzie ok ...
Szału z wyborem nie było, ale zamówiliśmy, podane szybko, czyli odgrzewane
A Żona zamówiła gulasz z kluseczkami. I wtedy wchodzi ona, cała na czarno - mucha w gulaszu Ej, kto nigdy nie dostał muchy w jedzeniu, niech pierwszy walnie w kelnera talerzem
Żona danie oddała, ponieważ pan kelner operuje tylko deutsche sprache, więc Córka się zebrała i poszła mu powiedzieć, żeby sobie to sam zjadł. Chyba się wykazała, bo przychodził jeszcze z 3 razy i pytał czy na pewno nie chcemy coś w zamian. Nie chcieliśmy
Rachunek przynajmniej został pomniejszony o tą pozycję.
No więc tak "nakarmieni" poszliśmy się przejść "na miasto" ...
pozdrawiam, Michał