"Ruszyłem wolnym krokiem naprzeciw Tanguy, a Stone i Parker za mną. W miejscu spotkania stanęliśmy tak, że reszta Keiowehów nie mogła nas widzieć spoza krzaków. Wódz miał minę posępną i rzekł niechętnie:
- Blada twarz, zwana Old Shatterhand, kazała mnie zawołać. Czy zapomniałeś, że jestem wodzem Keiowehów?
- Owszem, wiem, że nim jesteś - odrzekłem.
- Więc ty powinieneś był przyjść do mnie, a nie ja do ciebie. Ponieważ jednak przebywasz od niedawna w naszym kraju i musisz się dopiero nauczyć grzeczności, przeto wybaczam ci ten błąd. Co chciałeś mi powiedzieć? Mów krótko, bo nie mam czasu!
- Jakież to ważne czynności naglą cię do pośpiechu?
- Chcemy, żeby te psy Apacze zawyły.
- Kiedy?
- Teraz.
- Skądże ten pośpiech? Sądziłem, że zabierzecie ich do swoich wigwamów i że tam zadacie im śmierć przy palu w obecności waszych żon i dzieci.
- Pierwotnie zamierzaliśmy tak postąpić, ale to by nam przeszkodziło w wyprawie wojennej. Dlatego muszą zginąć już dziś.
- Proszę cię, żebyś tego nie czynił!
- Nie wolno ci o nic prosić! - huknął na mnie.
- Może byś zechciał mówić tak grzecznie jak ja? Wypowiedziałem tylko prośbę; gdybym ci rozkazywał, to może prędzej miałbyś prawo zachować się grubiańsko.
- Nie przyjmuję od was ani prośby, ani rozkazu. Nie zmienię mego postanowienia dla żadnej bladej twarzy.
- A może jednak! Czy przysługuje wam prawo zabijania jeńców? Nie chcę słyszeć twej odpowiedzi, bo znam ją i nie będę się o to z tobą sprzeczał, ale zachodzi pewna różnica między zabiciem człowieka prędko i bez bólu a zamęczaniem go na śmierć. Nie pozwolimy, żeby się to stało w naszej obecności!
Wówczas Tangua wyprostował się i odrzekł pogardliwie:
- Nie pozwolicie? Za kogóż ty się uważasz? Jesteś wobec mnie jak żaba wobec niedźwiedzia z Gór Skalistych.
Jeńcy są moją własnością i zrobię z nimi, co mi się będzie podobało.
- Oni dostali się w wasze ręce tylko dzięki naszej pomocy, więc mamy do nich takie samo prawo jak wy. My zaś życzymy sobie, żeby zostali przy życiu.
- Życz sobie, czego chcesz, biały psie, ja kpię sobie z twoich słów!"
Day 3 - Poniedziałek 9.07.2012 C.D.
Tak się naoglądałem w relacjach z Pagu na Cropelce tych oliwek, że sądziłem, że w Lun jest jakieś KONKRETNE miejsce, gdzie one w skupisku rosną
A do tego wielkie tablice informacyjne, ogromny parking jak nie przymierzając przy rumskim Auchanie
Tymczasem okazało się, że drzewa oliwne są w tej części wyspy wszędzie
Najpierw jednak wyjeżdżamy rondami z Novalji, 40 km/h za mną Policja mam wrażenie uparcie przyglądająca się antenie cb na dachu. Nie, to musza być zwidy, przecież "WSZYSCY" Poljaki jeżdżą po Cro z batem, a skoro Poljaków są w Cro "MILJONY" to chyba ten widok jest dla nich standardem.
Jak zwykle jednak mam już wizję. Zwalisty policjant weźmy na to Ante się nazywa zatrzymuje mnie i mówi:
- "papiren, drajwin lajsens, redżistrjszon pruf?
i wysiadaj gnoju z fury"
Ja na to "SER, bitte, molim ewryting ys OKEJ, OKEY?"
Ante na to: "ŁOT DA FAK IS DET" wskazując oskarżycielskim paluchem na bata
- To jest antena, ju nou, AN-TE-NA, do cb, u Was możno SIBI e?
- Ante na to "AN-TE...na - jaja sobie ze mnie robisz polski parchu???!"
i dawaj zaczyna mi trzepać auto, wyrzuca za siebie wszystko co mam w bagażniku, gdzie jest świadectwo legalizacji sprzętu - 2000 kuna, gdzie jest kuźwa drugi trójkąt - 1000 kuna, legalność nawigacji - tu mam Panie Władzo, "chyba nie stąd ten papier - 2000 kuna"
Przepalona jedna z 8 tylnych żarówek - 5000 kuna
Nie masz kasy - DO PIERDLA!!!
Jak już się obudziłem - byliśmy w Tovarnele. Tylko gdzie ja mam zdjęcia z Tovarnele? Zapodziały się gdzieś pośród tysiąca fotek
Jak znajdę (JEŚLI znajdę) obiecuje wstawić ze dwie.
No to wracamy do Lun - właściwie jadąc do Tovarnele nie wiedziałem czy to już Tovarnele czy jeszcze Lun. W Lun jest kościółek i są ... oczywiście drzewa oliwne
Obavijesti i inne ciekawe informacje
Te oliwki są młode, rosną tuż przy kościółku
Idziemy w kierunku lewego (wschodniego?, północnego? krańca "miecza" Pagu
http://goo.gl/maps/k5Pxw
Widać będzie wyspę Dolin"?, na bank Rab i oczywiście Velebit
Po drodze ciekawostki
Żegnamy tę część wyspy, jakże inną od tej do której pojedziemy za chwilę....
METAJNA IS COMING ....
End of part 9