napisał(a) enndo » 07.07.2016 22:19
Apartamenty u Pani Kseni O. tragedia.
Zacznę od początku. Wszystkie sprawy mailowo załatwiałam z Pani Ksenia. Dogadałyśmy sie na kwotę 40 euro za apartament (wynajęliśmy 2 z znajomymi ). Kiedy wpłacałam zaliczkę Pani Ksenia obiecała mi że będzie w maju założona klimatyzacja więc taka na nas będzie czekać w cenie apartamentu. W dniu wyjazdu pani zadzwoniła do mnie że musi pobrać od nas opłatę 5 euro za dzień ponieważ za dużo prądu pobiera. Stwierdziłam że dogadamy sie na miejscu. Po przyjeździe na miejsce powitał nas gburowaty Pan (polak) dla którego słowo dzień dobry było problemem. Po zakwaterowaniu dostaliśmy łóżeczko dla dziecka, fotelik do karmienia i pilot do klimatyzacji tak jak umówiłam sie wcześniej z Panią. Jednak juz w tym momencie zaczęły sie problemy, materacyk z łóżeczka śmierdział papierochami i był oblepiony sierścią od psa, całą pościel z pokoju śmierdziała tak samo jak materacyk. Poszłam do Pana aby wymienił mi pościel pokazując materac i sierść na nim, stwierdził że jestem problematyczna i dla niego nic nie śmierdzi bo przecież to prał. Wytłumaczyłam mu że wyprane rzeczy nie trzyma się w pomieszczeniu w którym pali bo zawsze będą śmierdzieć, a na materacu ewidentnie spał pies... Pan dostał delikatnie mówiąc piany... trzasnął drzwiami... przyszedł po 2 godzinach z nowa zafoliowana pościelą, materacyk zabrał do prania ( szkoda że było ok. 20 i dziecko nie miało na czym spać). Zadzwoniłam do Pani Kseni chciałam sie dowiedzieć kim ten Pan jest i opisałam sytuacje. Pani przeprosiła za pana opowiedziała że są po rozwodzie i nie potrafią się dogadać i w sumie zamiast 5 euro (klimatyzacje) dogadamy się i będzie za 2,5 euro ( miała być w cenie ;/). Stwierdziłam że trudno nie będę sobie psuła wakacji byle była Klima bo w nocy temperatura dochodziła do 30 stopni. Zapomniałabym dodać że u nas Klima działała u znajomych w pokoju obok nie … Pan na drugi dzień miał naprawić. Przespaliśmy noc kiedy z klimy zaczęła lać ciurkiem woda. Pan po wezwaniu podłubał i zostawił u sąsiadów nadal zbierał siły i energie na naprawę. Mija kolejny dzień u nas leje się, a u znajomych nie działa. Kolejna noc i 33 stopnie (tak, tak w nocy – na serio). Kolejny dzień pan nas zaczął ścigać za kasę, zapłaciliśmy mu i daliśmy dokumenty obiecał oddać na 2 dzień. Za Klimę nie zapłaciliśmy – stwierdziliśmy że jak będzie działać to wtedy zapłacimy (tak, pan chciał pobrać pieniądze za klime z której się lało i za taką która wcale nie działała). Kolejny telefon do Pani Kseni i opis sytuacji – kiedy będą działać klimatyzacje? Pani obiecała zająć się sytuacją… Musiała się zająć bo pan wpadł do nas i wyłączył klimatyzacje na bezpiecznikach jak stwierdził „ w umowie nic nie było na temat Klimy to wcale nie musi być”. Jak prosiła aby wyszedł z pokoju w którym spały dzieci (ok21:00) prawie rzucił się z łapami na mnie. Był ewidentnie pijany. Mnie już tez nerwy puściły i parę niemiłych słów padło- ale ile można czekać na naprawę bo przecież Pan ma czas. Wrócił po 2 godzinach przyszedł chyba trzeźwy, a na pewno trzeźwiejszy niż był, u znajomych odkręcił 2 zawory, a u nas zrobił spad i wszystko zaczęło działać (i pomyśleć że potrzebował na to 3 dni i awantury). Zapomniałam dodać że przy okazji awantury o klimatyzację zażądałam potwierdzenia zapłaty za apartamenty i zwrotu dokumentów. Pań stwierdził że dokumentów nie odda do końca urlopu, a rachunek może wysłać po powrocie do Polski… Oczywiście po tej akcji Pani Ksenia przestała odbierać telefony, ale nie tylko nasze bo przyjechali turyści którzy mieli dostać pokój z klimatyzacja i widokiem na morze a dostali klitkę z sypialnia bez okna i Klimy … od nich już ani jednego telefonu nie odebrała… Zapomniałam że miał być dostępny TV na dworze na czas mistrzostw (w pkoju nie było wcale) był, ale tylko na czas meczu Polski… Reszta urlopu przebiegła bezproblemowo, ale staraliśmy się unikać Pana, a on nas…