Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Pag 2010

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
mahadarbi
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2247
Dołączył(a): 31.07.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) mahadarbi » 06.08.2010 15:31

jan_s1 napisał(a):
jan_s1 napisał(a):Jestem pewien, że będzie relacja i będą fotki. :lol:


Prorok, czy co? :lool:

Fajna, bardzo subiektywna relacja. Też się martwiłem o Nadię.


To jak w przyszłym roku będę planować wakacje, zgłoszę się do Ciebie, ok? :wink: Może uniknę niespodzianek...

Dziękuję za słowo miłe :)
mahadarbi
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2247
Dołączył(a): 31.07.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) mahadarbi » 06.08.2010 17:19

Niedziela, dzień drugi (4 lipca 2010).
Dziś w Polsce wybory. Cieszę się, że mnie tam nie ma... Mam poważniejsze sprawy na głowie.

Nadia w nocy znowu miała koszmary, gorączka w ogóle nie spada, ja jestem znowu wykończona. Wieści z domu też nie najlepsze (w czasie naszej podróży ojciec przeszedł ciężki zawał, jest po operacji, czuje się fatalnie, mocno gorączkuje). Odechciewa mi się tych wakacji chyba. Choć po wczorajszej wizycie jestem znacznie spokojniejsza. Bez porównania. Jednak lekarz i podjęta decyzja udania się po pomoc, znacznie koją skołatane nerwy. Wczoraj nie przesadzałam z szaleństwami Nadii w wodzie. Tym bardziej, że jest dość poirytowana swoim stanem, szybko jej się nudzi, nie cieszy się morzem tak, jak zawsze. No ale mam się dziwić? Kiedy nos zapchany i gorączka mnie też nic nie cieszy. Najważniejsze, że mam zapasy Nurofenu, przepisany syrop i krople. Będzie dobrze. Musi być! Znowu zaczynam się katować myślami od rana... :-/

A ranek piękny! Cudowny! Co wcale nie jest takie oczywiste, jak się okazuje. Wczoraj spotkani na dziedzińcu willi Austriacy, nasi sąsiedzi z balkonu obok, wyznali nam, że mamy wielkie szczęście co do pogody. Siedzą tu już dwa tygodnie i przez 10 dni NIE BYŁO POGODY! Byli zdegustowani i bardzo smutni. Nawet nie wściekli, smutni po prostu. W tym czasie podobno było deszczowo, straszliwie wiało i słońca nikt nie widział. Wygląda więc na to, że dnia 2 lipca przywieźliśmy na Pag piękną, słoneczną pogodę, która miała trwać przez cały nasz pobyt a może i jeszcze dłużej...
Tym bardziej więc uwieczniam poranki na tarasie:
Obrazek
To ujęcie już widzieliście w innej perspektywie, ale każdego ranka mnie oczarowuje. Wyjątkowej urody kamienne progi wychodzące do wody i główna uliczka promenady ciągnąca się wzdłuż całego Mandre. Ta pusta przeszklona budka to cukierenka z piekarnią razem. Zaczyna żyć tuż przed czwartą rano, i założę się, że te pachnące bułki czuć na sąsiadujących z Pagiem wysepkach - Silbie i Olib (widocznych bardzo dobrze z tarasu).
Obrazek
Po śniadaniu i partii leków sprawiedliwie rozdanych ;-) postanawiamy się ruszyć stąd. Cel: szukanie NASZEJ WŁASNEJ plaży :-) Też tak macie, co? W każdym nowym miejscu, po oswojeniu i zaznajomieniu, zaczynamy się niespokojnie wiercić i węszyć. No bo przecież nie mamy zamiaru leżakować jak stare wino pod domem! Bo przecież nie zamierzamy uwalić się na tej kupie ludzi (swoich zresztą ;-), kiedy jest tyle do zobaczenia, tyle do zjeżdżenia, tyle do odkrycia! No bo przecież musimy odkryć coś swojego, tylko naszego, żeby mieć wspomnienia chociażby. Nie istotne trudy dotarcia gdzieś tam. To akurat mamy dobrze opanowane. Nawet z 1.5 rocznym dzieckiem! Nie dla nas ostępy, górskie szlaki, przepaści nad morzem... Kto kiedyś dotarł do Stolac na Rabie, wie o czym mówię ;-) Kto dotarł tam z dzieckiem na ręku, z wózkiem pod pachą, z całym majdanem - tym bardziej wie, o czym mówię. A kiedy już tam dotarł i zobaczył to, co ja, co my, kiedy tam pierwszy raz w życiu dotarliśmy - wie, że było warto. Się pocić, sapać, klnąc i złorzecząc, że ja dziękuję za takie wakcje. No. Więc nie dla nas Adaś Miauczyński. My musimy coś przez krew i łzy ;-) A że wciąż w pamięci miałam obłędne zdjęcia Nero (tak bardzo Ci chciałam za nie podziękować, nawet nie masz pojęcia, jak! :-)) - musiałam znaleźć te miejsca, te ujęcia, te kadry. No musiałam i już.

Więc ruszyliśmy w kierunku Novalji. Tuż za Kolan, po wyjeździe na prostą jest surowa równina. Trochu straszno, ale wiem, że wyspa jest też zielona, więc nie jest tak przerażająco. Po prawej stronie cały czas Velebit, nad lądem się chmurzy, ale przedziwnie chmurzyska każdego dnia zatrzymują te cudne góry, i do nas dociera już tylko słońce w czystej postaci. Jest zjazd na Sv. Duh. W prawo i dół. Ostro nawet. Są trzy drogi, ta na wprost... wprost do wody. Ta w lewo omija plaże i wyprowadza nas znowu na główną, a ta w prawo? Dobra, nie dziś. Wybieramy opcję najprostszą z prostych - po prostu Sv.Duh. Dziecko słabe, jest blisko, droga nie męczy, dojazd prosto na ręcznik. Jest też spory camp. W tej dziczy samochody stoją w szuwarach, sporo samochodów. Różne nacje. Naszych najwięcej ;-) Prymitywna wiata, to bramka. Młody wychodzi, my pokazujemy, że się tylko rozejrzymy. Wpuszcza. Jest też jakaś restauracja. Nawet spora. I oblężona. O matko, skręcamy w lewo i coraz więcej nas... ;-) Łagodne i bardzo łagodne zejście do morza, drobne kamyczki i, mimo tłumów, przeczysta woda. To mnie tu zawsze urzeka w tej Cro. Zdumiewa zawsze. Czystość morza przy brzegu.
Obrazek
Na termometrze 38 stopni. Jest godzina 10.30. Nieźle. Nie mam pojęcia, jak to się działo, że mogliśmy kiedyś w takim upale leżakować po 6 - 8 godzin?! Zgroza! No ale czas PRZED Nadią był totalnym oszołomstwem ;-)

Rozkładamy się tuż obok samochodu. Znaleźliśmy nawet miejsce, że uda się zrobić parę fotek tak, by ktoś nie wszedł w kadr ;-)
Obrazek
Nie jest źle. Zostajemy. Dziś lajcikowo. Dopóki Nadia nie wydobrzeje na dobre.
Obrazek
helen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2045
Dołączył(a): 08.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) helen » 06.08.2010 17:58

Mam nadzieję, że córeczce szybko przeszło, fajna mała :) , zdjęcia i relacja też. Z balkonu to widzieć musiałaś głównie wyspę Maun ( ta długa) i od niej na prawo małą wysepkę Skrda, Silba i Olib są schowane za nimi, chociaż coś tam je też widać ;) .
mahadarbi
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2247
Dołączył(a): 31.07.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) mahadarbi » 06.08.2010 18:03

helen napisał(a):Mam nadzieję, że córeczce szybko przeszło, fajna mała :) , zdjęcia i relacja też. Z balkonu to widzieć musiałaś głównie wyspę Maun ( ta długa) i od niej na prawo małą wysepkę Skrda, Silba i Olib są schowane za nimi, chociaż coś tam je też widać ;) .


Widać, widać! :D Z naszego to było Polskę prawie widać :wink:
Dzięki, Helen! Małej szybko nie przeszło, niestety, a mnie sie wydawało, że trwało to w nieskończoność. Taka karma w tym roku.
mahadarbi
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2247
Dołączył(a): 31.07.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) mahadarbi » 06.08.2010 20:16

...
Po dwóch i pół godzinach plażowania, odpuszczamy. Nadia ma dość. Ja też. Opalenizna jest już od dawna passé, tłumaczę sobie ;-) Nie muszę już wyglądać jak zapiekanka. Mało tego, będę nawet modniejsza bez!
Nadia zasypia natychmiast we wcześniej schłodzonym samochodzie, małż idzie na rekonesans do tej knajpy na plaży. Nic specjalnego, same ryby w każdej postaci. Co oczywiście jest świetnym pomysłem, ale może niekoniecznie o 13.00. A ja mam chęć na coś innego. W ogóle mam chęć skorzystać z tego, że mała śpi i przejechać się do Novalji. Spodobała mi się ta mieścina. Ale wpadamy na inny pomysł. W zasadzie żołądki wpadają. Wyjeżdżamy ze Sv. Duha w kierunku Pag-u tym razem. A ponieważ coraz bardziej nam gra w brzuchach, zjeżdżamy do Šimuni, maleńkiej miejscowości z, widocznym z daleka, przeuroczym portem.
Tuż przy wjeździe w kierunku campu jest po prawej stronie pizzeria. Świetna! Duża, na wolnym powietrzu, a w willi kwatery do wynajęcia. To był strzał w 10! Tego nam o tej porze trzeba. O, akurat mała się zbudziła. Dobrze się składa. Wysiadamy i... zamawiamy. Na aperitif - słodki buziak :-)
Obrazek
A potem powrót do Mandre. Po drodze przystajemy w Kolan zrobić zaopatrzenie wina domowego ;-) Małż dostępuje zaszczytu i właścicielka jednej z piwniczek, oprowadza go po swoich włościach. Paški sir jest absolutnie poza naszym zasięgiem! :( Pół kilograma kosztuje jakieś kosmiczne pieniądze (teraz nie pamiętam, ale uzupełnię), no nie popróbujemy, trudno. Dobrze, że starcza na wino :-) Piwniczka ponoć mieści ok. 3 tysięcy gotowych serów (!), co małż odczuł baaaaardzo sugestywnie ;-)
Wracamy. I z radością leżakujemy w Irisie na tarasie :-)
Obrazek
Tym bardziej, że czeka nas oszałamiający spektakl...
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
I jak tu nie kochać życia? O, chwilo, trwaj!
Kąpiel, termometr, syrop, krople i na wieczorną kolację. Po drodze to, co wszędzie. Ciekawe, po ile jest tu? Ale nie zaglądamy. Ten parterowy dom obrośnięty tak szczelnie winoroślą bardzo mnie intryguje. Co wieczór masa ludzi na tarasie, wesoło, radośnie. Sami Chorwaci, miejscowi pewnie. Domek leży w 'ścisłym centrum' przy porcie. Słychać muzykę, raz grają w karty, raz w kalambury, zawsze pełna chata. Super!
Obrazek
Tym razem zatrzymujemy się w konobie Bonaca na głównej ulicy Lungo Mare tuż przed portem. I nie był to najszczęśliwszy pomysł... Miły jedynie wystrój. No, obsługa też ujdzie, ale to, co najważniejsze, czyli kolacja - bez szału. No ale zanim doceniliśmy Porat, pudłowaliśmy dwa razy. I tak nieźle (jak na trzy knajpy we wsi ;-))))
Dobranoc!
Ostatnio edytowano 10.08.2010 14:51 przez mahadarbi, łącznie edytowano 2 razy
Katarinka
Croentuzjasta
Posty: 186
Dołączył(a): 13.05.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katarinka » 07.08.2010 09:33

mahadarbi napisał(a):A ranek piękny! Cudowny! Co wcale nie jest takie oczywiste, jak się okazuje. Wczoraj spotkani na dziedzińcu willi Austriacy, nasi sąsiedzi z balkonu obok, wyznali nam, że mamy wielkie szczęście co do pogody. Siedzą tu już dwa tygodnie i przez 10 dni NIE BYŁO POGODY! Byli zdegustowani i bardzo smutni. Nawet nie wściekli, smutni po prostu. W tym czasie podobno było deszczowo, straszliwie wiało i słońca nikt nie widział. Wygląda więc na to, że dnia 2 lipca przywieźliśmy na Pag piękną, słoneczną pogodę, która miała trwać przez cały nasz pobyt a może i jeszcze dłużej...


Przywieźliście :) i została. My po 12 lipca odwiedzając Pag dwukrotnie, ani razu nie zawiedliśmy się pogodą :)

A Paski Sir kupiliśmy w malutkim kawałku w mieście Pag, ale bez rewelacji. Moje podniebienie go nie toleruje. Leży w lodówce i wysycha. Może lasagne nim nie pogardzi.
Ostatnio edytowano 07.08.2010 14:00 przez Katarinka, łącznie edytowano 1 raz
kaja45
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 276
Dołączył(a): 06.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) kaja45 » 07.08.2010 13:29

Ja dokładnie to samo, fanem tego sera nie zostanę i jeszcze ta cena, w Kolan babcia sprzedawała taki mały krążek za 150 kun. :(
Katarinka
Croentuzjasta
Posty: 186
Dołączył(a): 13.05.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katarinka » 07.08.2010 14:00

My kupiliśmy ok. 30dag zapłaciliśmy ok. 35kn.
Koleżanka pisała mi, że trzeba koniecznie spróbować. No i niepotrzebnie wydaliśmy kasę. Starczyłoby na 7 lodów :) albo jakieś winko.
helen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2045
Dołączył(a): 08.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) helen » 07.08.2010 14:10

A my ser ten uwielbiamy, przywieźliśmy pół do domu, a ćwiartkę zjedliśmy w Mandre. Kupujemy go zawsze w Kolanie tu: http://www.sirena.hr/
Katarinka
Croentuzjasta
Posty: 186
Dołączył(a): 13.05.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katarinka » 07.08.2010 14:27

My kupiliśmy go u jakiejś babci, więc to może to? Ale chyba sobie odpuszczę. Wolę testować... wino i domowe likiery :)
kaja45
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 276
Dołączył(a): 06.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) kaja45 » 07.08.2010 14:53

helen napisał(a):A my ser ten uwielbiamy, przywieźliśmy pół do domu, a ćwiartkę zjedliśmy w Mandre. Kupujemy go zawsze w Kolanie tu: http://www.sirena.hr/


A pamiętasz helen jaka była cena tego sera ?
mahadarbi
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2247
Dołączył(a): 31.07.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) mahadarbi » 07.08.2010 15:25

Katarinka napisał(a):
mahadarbi napisał(a):
Przywieźliście :) i została. My po 12 lipca odwiedzając Pag dwukrotnie, ani razu nie zawiedliśmy się pogodą :)

No to mamy niezłe układy tam, na górze w takim razie ;-)

A Paski Sir kupiliśmy w malutkim kawałku w mieście Pag, ale bez rewelacji. Moje podniebienie go nie toleruje. Leży w lodówce i wysycha. Może lasagne nim nie pogardzi.

Ja mimo wszystko żałuję, że nie spróbowałam...
mahadarbi
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2247
Dołączył(a): 31.07.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) mahadarbi » 07.08.2010 15:28

kaja45 napisał(a):Ja dokładnie to samo, fanem tego sera nie zostanę i jeszcze ta cena, w Kolan babcia sprzedawała taki mały krążek za 150 kun. :(


A mnie już się przypomniało: za coś około pół kilo chcieli tam w Kolan - 300 kun! Czyli plus minus - 150 złotych. Poza granicą absurdu.
domi16
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 33
Dołączył(a): 05.06.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) domi16 » 07.08.2010 16:20

Super relacja :lol:
Tak mnie wciągnęła że zapomniałam że muszę skoczyć jeszcze do sklepu :)
Tym bardziej że wakacje w Mandre jeszcze przed nami :D
mahadarbi
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2247
Dołączył(a): 31.07.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) mahadarbi » 07.08.2010 17:39

:)
A ja już Ci zazdroszczę...
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży

cron
Pag 2010 - strona 5
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone