Wrażenia z Pag-u wyłącznie pozytywne
O całej bowiem otoczce mej podróży chcę zapomnieć
(rozchorowałam się w czasie drogi ja i córcia, ponadto złe wieści od
najbliższych, więc psychicznie wyjazd był torturą).
Pag to kontrasty. Zaskakujące absolutnie. Kiedy prom zbliża się do celu widzimy
tylko gołe zbocza, wyślizgane słońcem skały, a dalej monotonne równiny
gdzieniegdzie przetkane wysuszonymi kępkami roślin. Kojarzy się
tylko z sagą Wojen Gwiezdnych
Totalne odludzie i kosmos. Im dalej od
promu a bliżej do Mandre - coraz więcej zieleni. Po drodze Kolan, senna mieścina
z jedną główną drogą, wąską jak wstążka przy której same piwniczki z paskim
sirem (Helen, był też staruszek, ale nie pamiętam, czy go w Kolan spotykaliście?). Za wzgórzem równina, za równiną wzgórze... I jak okiem sięgnąć
zielono, coraz bardziej zielono. A po lewej stronie Velebit, który cały czas
mamy w tle, a który wyznacza nam granicę wyspy i lądu.
Tak bym chyba zaczęła swoją kiczowatą opowieść o wyspie..
Urzeka, to pewne. Choć Cro znam dość dobrze, i mało co już mnie chyba może tu
zaskoczyć, Pag zasługuje na odrębną opowieść. Jest zupełnie inna niż Rab, Brac
czy Korcula. I to, co jest w Chorwacji właśnie piękne, to to że w zasadzie każdy
wyjazd jest inny mimo iż podobny
Dzięki chłopakom z forum Gazety (znawców Pagu) zdecydowałam się na Mandre, i
to był genialny strzał. Jedyny minus to... dzikie tłumy Polaków (co mnie akurat
mierzi okrutnie, bo poziom państwa podróżujących jest... no dobra, nie wdajemy
się w szczegóły), których widzi się i słyszy na każdym kroku. No ale Cro ma to
do siebie, że jest na tyle blisko, i na tyle jest piękna, że chyba już wszyscy
rodacy postawili na wakacje akurat tam. Myślałam, że Rab jest naszą mekką. O
jakże byłam w błędzie...!
Mandre to cudna mieścina z pięknie zadbanymi apartamentowcami, mikroskopijnym
portem, trzema konobami, czymś w stylu deptaka/promenady i dwoma sklepami
spożywczymi
Świetna atmosfera, wygoda (niektórzy nie ruszali się w ogóle z
miejsca, zatoczki tuż przy deptaku są tak czyste i tak urocze, że leniwcy
stawiali na stacjonowanie tam
, dobra lokalizacja (jako baza wypadowa do
innych miejsc na wyspie), no a jak się ma taka miejscówkę, jaką miałam ja
(czyli genialny 28 m taras nad samym morzem...) - żyć nie umierać. Nawet na tarasie!
Uploaded with
ImageShack.us