Gdybym kilka miesięcy temu nie natrafił na fascynującą relację z pobytu na wyspie Krk (krk-2013-gdzie-marzenia-staly-sie-rzeczywistoscia-t43750.html?hilit=kiedy%20marzenia%20sta%C5%82y%20si%C4%99%20rzeczywisto%C5%9Bci%C4%85) i nie doświadczył „na własnej skórze” pomocnych walorów tejże relacji, chyba bym się nie zdecydował na opisanie naszej wyprawy na Otok Krk.
Ufam, że spłacam zaciągnięty dług wobec poprzedników, z których wiedzy i doświadczeń korzystałem, a zarazem pomogę (może?) kolejnym cro-podróżnikom wybierającym się na Otok Krk.
Decyzja zapadła. Jedziemy na Krk. Dlaczego Krk? Sam nie wiem. Może dlatego, że wyspa? Wcześniej byliśmy na Istrii. Miejsce wybraliśmy dzięki opisom forumowiczów. Njievice. Obiecałem sobie, że w tym miejscu „polobbuję” za tym miasteczkiem. Czytałem różne opinie o Njievicach. Dobre, neutralne i złe. W naszym przypadku, okazało się, że wybór Njievic to przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Dlaczego? O tym napiszę wkrótce.
Ze Szczecina na Otok Krk droga daleka. Google pomaga jak może, ale niestety niezbyt precyzyjnie. Warto porównać warianty dróg dojazdu przeglądając inne portale np. Via Michelin (lepszy opis trasy). Bardzo przydał się Kalkulator Podróży do Chorwacji - adres: http://iggy.mypage.pl/index.php. Udało się na czwórkę z plusem. Po raz pierwszy (jadąc do Chorwacji) nie używałem nawigacji samochodowej, ale nie obeszło się bez niespodzianek. Od Monachium przez przejście graniczne niedaleko Bad Reichenhall do Villach i Jesenicy jechaliśmy w ogromnym korku (z niewielkimi przerwami) ma-sa-kra. Ponad 350 km w 12 godzin !!!. W Słowenii trochę powiało niepewnością? Wyjeżdżaliśmy ze Szczecina przy pięknej słonecznej pogodzie … a tu leje. Im bliżej Chorwacji tym mocniej. Z Jesenic do Postojnej 110 km relaksu (kilka razy Hvala na mijanych punktach pomiaru prędkości), po zjechaniu z autostrady w Postojnej przejechaliśmy pięknymi, malowniczo położonymi zakrętami do granicy z Chorwacją. Przed granicą kolejny korek. Przejście graniczne w Rupie … i Chorwacja.