stachan napisał(a):Konkurencja jest lekiem na całe zło tego wątku
Personel można wymienić / zastąpić, ale klienta zastąpić się nie da. Przekonanie, że klient zawsze będzie, bo knajpa obroni się jakością jedzenia jest mocno złudne - klient nic nie musi. Może! Na przykład pójść gdzie indziej.
Zobaczmy na sukces sieci McD. Każdy chyba przyzna, że istnieje wiele restauracji serwujących bardziej soczyste befsztyki czy w ogóle gotujących smaczniej. Co z tego, skoro mało kto z nich korzysta, a już na pewno nie w takiej skali, jaką może pochwalić się amerykańska sieć. Dlaczego? Nie wiem. Może nie jest tam tak czysto jak w McDonald's, może jest za drogo, może obsługa nie jest tak sprawna i miła. Jakiś powód w każdym razie jest.
Wyobrażacie sobie, że w McD odmawiają obsługi klientowi, który wpadł tylko na colę i frytki? Albo z większą atencją traktują klienta, który złożył zamówienie za 300 złotych?
Ktoś powie, że nie można porównać tych dwóch knajp? A dlaczego nie? Bo w jednej z nich obowiązują standardy sieciowe, a w drugiej widzimisię właściciela?
Jeżeli ktoś z Was będzie chciał dokonać zakupu telewizora 55-calowego za osiem tysięcy złotych i w trakcie konsultacji wyboru modelu ze sprzedawcą, ten ostatni nagle Was porzuci, bo klient obok wyrazi chęć zakupu telewizora 85-calowego za pięćdziesiąt tysięcy złotych, to cierpliwie poczekacie pod ścianą na swoją kolej czy znajdziecie inny sklep, gdzie szacunek działa we obydwie strony?
boboo napisał(a):A jak już jesteśmy przy MD (KFC, Burger etc.):
ciekawe ilu z Was (jeśli już tam coś kąsacie) odnosi tace?
A szacunek dla samego siebie?ApropoDefacto napisał(a):Zawsze jak tam jestem odnoszę tacę, z szacunku dla osób tam pracujących.
Jak mawiał muzyczny klasyk, szacunek za szacunek, frajerstwo za frajerstwo
ApropoDefacto napisał(a):Według mnie przy niektórych nie wolno złego słowa powiedzieć na wiecznie wspaniałych i szlachetnych
Chorwatów! no po prostu nie wolno.
ApropoDefacto napisał(a):I jeszcze jedno, napiwki z tego co wiem daje się uznaniowo, więc jaka obsługa taki napiwek. Proste. A jeżeli ktoś domaga się tego napiwku, niech sobie wliczy w cenę jedzenia. .
ApropoDefacto napisał(a):Zawsze jak tam jestem odnoszę tacę, z szacunku dla osób tam pracujących.
ApropoDefacto napisał(a):Jak mawiał muzyczny klasyk, szacunek za szacunek, frajerstwo za frajerstwo
Czyli jak? Odnosimy te tace po sobie czy zostawiamy chlew nas stole? Co jest szmaceniem się i brakiem szacunku do samego siebie a co nie jest? Kiedy mi korona z głowy spadnie a kiedy nie? Bo się pogubiłem już...boboo napisał(a):A szacunek dla samego siebie?ApropoDefacto napisał(a):Zawsze jak tam jestem odnoszę tacę, z szacunku dla osób tam pracujących.
Jak mawiał muzyczny klasyk, szacunek za szacunek, frajerstwo za frajerstwo
Postaram się najprostszym przykładem...
Przyjeżdżasz do warsztatu, dajmy na to na wymianę opon.
Cena za komplet (materiał i robocizna): jakieś tam X pieniędzy, płatne z góry, bo cena "ryczałtowa".
Płacisz i czekasz aż autko wyjedzie z warsztatu.
Zamiast auta wychodzi mechanik i mówi, że opony pozakładał, ale napompować musisz sobie sam.
(mimo, że zapłacone za kompletne "dzieło")
Oczywiście z szacunku dla niego bierzesz pompkę i doginasz
Usługi sprzątania stołów w tych McD & Co. (w tym odnoszenie tac) są zapłacone (wkalkulowane w ceny).
A szef żeruje na "szacunku" i pieniądze, które miały być przeznaczone dla dodatkowej siły roboczej/sprzątającej, wtyka sobie w premie.
empire13 napisał(a):ŁukaszCiupa napisał(a): klient - nasz Pan...
Dla mnie najdurniejsza zasada. Szacunek i kultura obowiązuje dwie strony.
Calapula napisał(a):empire13 napisał(a):ŁukaszCiupa napisał(a): klient - nasz Pan...
Dla mnie najdurniejsza zasada. Szacunek i kultura obowiązuje dwie strony.
Porzekadło w wersji oryginalnej brzmi "Nasz klient - nasz Pan". To "nasz" jak usuniemy sprawia, że faktycznie zasada może być uznana za durną. Nie każdy klient jest naszym więc ... i tak dalej.
Każdy robi jak uważa. Każdy argumentuje jak uważa - można również "szacunkiem".ŁukaszCiupa napisał(a):Odnosimy te tace po sobie czy zostawiamy chlew nas stole? Co jest szmaceniem się i brakiem szacunku do samego siebie a co nie jest? Kiedy mi korona z głowy spadnie a kiedy nie? Bo się pogubiłem już...
empire13 napisał(a):Calapula napisał(a):empire13 napisał(a):ŁukaszCiupa napisał(a): klient - nasz Pan...
Dla mnie najdurniejsza zasada. Szacunek i kultura obowiązuje dwie strony.
Porzekadło w wersji oryginalnej brzmi "Nasz klient - nasz Pan". To "nasz" jak usuniemy sprawia, że faktycznie zasada może być uznana za durną. Nie każdy klient jest naszym więc ... i tak dalej.
Z "nasz" też jest durna.
boboo napisał(a):A szacunek dla samego siebie?ApropoDefacto napisał(a):Zawsze jak tam jestem odnoszę tacę, z szacunku dla osób tam pracujących.
Jak mawiał muzyczny klasyk, szacunek za szacunek, frajerstwo za frajerstwo
Postaram się najprostszym przykładem...
Przyjeżdżasz do warsztatu, dajmy na to na wymianę opon.
Cena za komplet (materiał i robocizna): jakieś tam X pieniędzy, płatne z góry, bo cena "ryczałtowa".
Płacisz i czekasz aż autko wyjedzie z warsztatu.
Zamiast auta wychodzi mechanik i mówi, że opony pozakładał, ale napompować musisz sobie sam.
(mimo, że zapłacone za kompletne "dzieło")
Oczywiście z szacunku dla niego bierzesz pompkę i doginasz
Usługi sprzątania stołów w tych McD & Co. (w tym odnoszenie tac) są zapłacone (wkalkulowane w ceny).
A szef żeruje na "szacunku" i pieniądze, które miały być przeznaczone dla dodatkowej siły roboczej/sprzątającej, wtyka sobie w premie.
empire13 napisał(a):ApropoDefacto napisał(a):Jak mawiał muzyczny klasyk, szacunek za szacunek, frajerstwo za frajerstwo
Nie znam. Za to w jakiejś książce jest napisane 'oko za oko, ząb za ząb".
Twoja wersja ciekawsza. Co to za muzyk?
... i za posprzątanie.ApropoDefacto napisał(a):(...) zostawiając chlew na stole i wychodząc jak panisko bo przecież zapłaciłem za jedzenie (...)
Bo to jest zbyt głęboko zakorzenione. Instynkt wręcz. A nad instynktem się nie zastanawiasz - po prostu działasz.piekara114 napisał(a):W życiu bym nie wpadła na pomysł, że w restauracji fast foodowej ktoś sprząta, bo inni na niego patrzą....
ŁukaszCiupa napisał(a):Jeszcze a propos: picie na szybko = bar lub sklep. Otóż do sklepu zwyczajowo wchodzę po napoje na wynos, bo picie nawet zwykłej coli zaraz po wyjściu ze sklepu jest jak dla mnie mało eleganckie
Powrót do Ceny, usługi, przepisy, porady różne