Omiś - cd.
Witam. Jestem niesłowny ,ale nagły wyjazd...
Fotki będą HURTEM , po zakończeniu moich "wypocin". Obiecuję.
No dobra- do roboty.
Może teraz Brela ?
Wprawdzie to "rzut beretem" od Omiśiu ,ale jazda niezła...
Są jakieś trzy tuneliki,ale uwierzcie-żadna przyjemność ,jak na czołowe
wyjeżdza TIR (co oni tam wożą ?) bez świateł...
Po pierwsze - zapomnijcie o parkingu.
Po drugie - hamulec ręczny musi być sprawny w 200 %!
Po trzecie - plaża - załamka.
Podzieliłbym tę plażę na dwie części:schodząc ostro w dół do morza,
po lewej stronie ,tu gdzie jest przystań ,jedyne miejsce warte uwagi to kantor.
Samochód my zaparkowaliśmy na terenie knajpy,
obligując się zjedzeniem tam obiadu. ok.
Hamulec ręczny ? Przy takich nachyleniach tych uliczek - obowiązek.
ONI mają dziwną zasadę : stoisz pod górę ,aby przepuścić
autka z prawej , a za tobą 10 cm (!) od zderzaka ich ulubiona bryka
Renault 4.Bez hamulca - stoczysz się i efekt domina gwarantowany,
ponieważ za renówką ,stoi kolejne 5-6,w tej samej odległości.
Najlepsze , że człowiek w tym pojeżdzie,który stał za mną trąbił niemiłosiernie-
gdy ja ustępowałem pierszeństwa pojazdom z prawej strony... Normalnie MEKSYK !
A więc kierujemy się na prawo.
Plaża.Tego nie zobaczycie w przewodnikach...
Tzw. promenada- góra 2 metry szerokości betonowa aleja -
i plaża ...
Gdybym się uparł , to biorąc rozpęd ,jednym susem przeskoczyłbym i tę promenadą ,i plażę i już jestem w wodzie...
A do szczuplutkich nie należę , oj nie...
Szukamy miejsca.
Jest. Co do centymetra wyliczone.No to pora nadmuchać materac,
który dziewiczo przedostał się z naszego kraju. Pompka nożna
produkcji Kraju O Największej Populacji także obecna.
Idę więc na "deptak" .Pompuję.
Mam farta jak nie wiem co - sprężyna z tejże wylatuje w kosmos-
Massa ,kierowca Formuły I nie miał szczęścia jak ja,
a przypadek zbliżony.
Ale ,zaraz,zaraz...Co ja widzę - co kilkanaście metrów są stoiska z badziewiem (klony z nad Bałtyku czy Zakopanego ) szkoda że ciupagi nie było albo statku w butelce z pozdrowieniami z Pobierowa...
Materac ma 4 komory. Nie dam rady płucami(wiekowy jestem , czterdziestka z haczykiem na karku ),podchodzę więc tanecznym krokiem,
wypinając mięsień piwny ,spod okularów słonecznych mówię do człowieka:
Dobar dan . Napompujesz mi to ? (tu pokazuję na materac) -
Po wielu doświadczeniach doszedłem do wniosku że nie warto się
wygłupiać z angielskim czy niemieckim...
Oni kumają .Człowiek ,przypominający mi mojego wujka Bronka z Zamościa
pokazał ok. cztery żólte zęby w uśmiechu : Da. Desat kuna.
Oj , Jacek coś nie dobrze z tobą ,pomyślałem - dopiero jeden browarek
wypiłeś , a tu takie halucynacje?
Ok. Biorę go na marketing ( kto w firmie nie ma "brajnstormów" -prania mózów ,niech pierwszy rzuci kamieniem
)
Ok. mówię - Ty napompujesz , a ja z dzieckiem przyjdziemy za jakiś czas,
i coś u Ciebie kupimy .
Ale byłem z siebie dumny !(nie chodzi o 10 kun, ale o zasadę).
Pomyślał. Szelmowsko ucylił swoje braki w uzębieniu i rzekł : (oczywiście ten dialog upraszczam)Dobra. Zapłać 10 kuna , a potem
przyjdziesz z dzieckiem i coś kupisz.
Taaak...
Skąd ten człowieczyna ma wiedzieć , że stracił potencjalnego klienta?
Szkoleń nie mają
Dałbym mu i ze 20 tych kun, ale mnie wkurzył tą arogancją.
Ok. Sp... pomyślałem sobie.
Idę jakieś 10 m. dalej. Proszę o to samo- Piękne dziewcze
stwierdza - no problem. Podłącza do kompresora,
pomaga jej chyba młodszy brat.
Napompowany materac ( Boże ! Aśka !-to do mojej żony- co ty kupiłaś ?)
Normalnie łódż atomowa podwodna wysiada ! Takie gabaryty !
A ja naiwny myślałem , dlaczego to pudło jest takie ciężkie ?
Pytam grzecznie : Koliko ?
Ona : machając pięknymi ramionami : nie ,nie nie...
Wcisnąłem do ręki temu pomocnikowi 10 kun, nie chciał ,
nawet zażenowany był bodajże -podziękował a ja tym bardziej.
Morał: Morału nie będzie.
Idę dumny w.wym pasażem(to znaczy materac , długo długo nic i ja).
Ale gdzie to monstrum położyć, skoro ręczniki i karimaty sąsiadów
już dokonały haniebnej agresji terytorialnej na nasze terytorium.
Rzuciłem w diabły tuż przy brzegu.
Innymi słowy - cały czas ktoś z naszej trójki "musiał' pływać
Robię sobie przerwę . Położyłem się - a właściwie - ległem.Żona z dzieckiem w morzu.Czytam gazety. Kupuję ,a co ?
24 SAT i Dalmackije gazeta. Ni cholery , nie do odczytania.
Jedyne to " Polijsko Buzka ...coś tam , coś tam - " że na przewodniczącego
w UE,w jakimś segmencie wybrali, i że "Britnejspirs" (to moja pisownia
)
nie będzie miała koncertu w Polsce bo zainteresowanie jest za małe...
Szum morza,browarek(cholera -prawie ciepły- tęsknota za Bałtykiem
gdzie można buteleczki zakopać przy brzegu ?)...
Usypiam...Jest nieżle.Przez sen( nie było jeszcze REM),taka maligna jakby,
Ktoś obok przyszedł na swoje stanowisko - otrzepał się z wody jak foksterier i cisza. Leżę na brzuchu.
I nagle !!!! MAMINKO ! MAMINKO !!! PODZIWEJ !!! JEŻOWEC JE !!!
Zawału małó nie dostałem !!! Chryste Panie !
Odwracam się , a jakiś 5-6 latek niesie do mojej sąsiadki (zwanej wcześniej
foksterierem) - jeżowca w ręku...
A ona : HONZIKU !!! UPUST !!!
I tak z 15 minut.
To się naspałem...Choroba , Czesi szkoda że nie byli tacy krzykliwi,
jak Hitlerowi oddali kraj w jeden dzień...
Zagalopowałem się - ale zrozumcie - wybudzenie ze snu, ciepłe piwo....
cd. za cwil kilka.