ROCCAMONFINA - NEAPOL - VEZUVIO - POMPEI - MAIORI - SALERNO - LAGO
TRASA 200km - MAPA https://maps.google.pl/maps?saddr=Viale ... ,8&t=m&z=9
Jako, że dziś planujemy drobną wycieczkę zbieramy się dość szybko. Do naszego celu zostało nam około 120km, więc w drogę. Okolice Neapolu zwiedzaliśmy poprzednim razem – czysta przyjemność jazdy po jego wzgórzach camperem – jedno z ciekawszych przeżyć . W tym roku zajeżdżamy do miasta jedynie zatankować. 1.6 euro to jedna z niższych cen paliwa w tej okolicy. Im dalej na południe tym ceny niestety wzrastają, a nam jeszcze trochę drogi pozostało….
Jazda wzdłuż nabrzeża, także potrafi dostarczyć nie lada atrakcji – drogi żywcem wyjęte z Ukrainy, kostka, dziury, slalomy to dzień powszedni w tym mieście, o korkach i jeździe Neapolitańczyków nie wspomnę – przeżycie samo w sobie. Środkiem drogi jest wyznaczony pas dla autobusów, policji, taxi, ale ponieważ jest pusty staje się dodatkowym pasem ruchu w dowolnie wybranym kierunku. Zajeżdżanie drogi, wciskanie się czy nieprawidłowe wyprzedzanie nawet na policji nie wywołuje kompletnie żadnego wrażenia – cóż radiowóz po prostu przesuwa się by straty były jak najmniejsze.
W tym roku mieliśmy powtórkę z rozrywki – jedynie korki były jakby ciut mniejsze. Parkowanie tutaj to też swoisty folklor. Najpierw stoją prawidłowo zaparkowane samochody. Auta te są zastawione kolejnym pasem – zazwyczaj na awaryjnych. Czasami zdarza się też trzeci rząd tzw. „na momencik” i jakby ktoś nie był pewien ruchem wahadłowym, mimo w ten sposób zastawionych dwóch pasów, nadal da się jeździć – jeszcze jedno zawsze się przepchnie , a to że gdzieś jakaś linia ciągła – kto by to brał pod uwagę…
Inteligenta nawigacja wymyśliła nam drogą wzdłuż wybrzeża przez miasto – ok w zeszłym roku ją przejechaliśmy dało się. Ale tym razem musimy odbić, bo chcemy wejść na Wezuwiusza. Nooo wszystko byłoby cudnie – mapa pokazuje, że jest fajna prosta droga – tylko minąć autostradę, gps podobnie to jedziemy… W pewnym momencie widzimy zakaz wjazdu dla autobusów – pierwsze oznaki niepokoju, ale ponieważ przed nami jedzie autobus to i my się przebijemy. W kolejnej wiosce autobus odbił w inną stronę więc już nam nic drogi nie torowało – pojawił się znak 2m wysokości.
Yyy to będzie problem, ale i to udaje nam się objechać klucząc pomiędzy domami jakąś drogą z kostki brukowej, zakręty co 15m o 90 stopni, ale dajemy radę. Wspinamy się i już już prawie mijamy autostradę, gdy pakujemy się w drogę 20 cm z każdej strony szerszą niż nasz samochód. Kilka razy wychodzę by podnieść gałęzie (o zawróceniu nie ma mowy – a droga jakby uczęszczana, bo jadą za nami 3 auta). Potem już się na poważnie zastanawialiśmy co dalej, gdy na drodze znalazło się regularne śmietnisko…pokonaliśmy i to…. Jeszcze tylko skręt w prawo, w lewo – witamy się z balkonem – 3 cm od naszej markizy, rura i pokonujemy wjazd na jakąś cywilizowaną drogę. Mimo, że poruszaliśmy się żółwim tempem nikt za nami nie trąbił – ale co przeżyliśmy to nasze.