napisał(a) frape » 25.09.2014 18:58
Kilometry z wolna nam umykają pod kołami. Tu jest tak pięknie, że aż nie chce się jechać na północ. Odnaleźliśmy „naszą małą Grecję”. Białe domy z niebieskimi okiennicami, kolor morza, nieba… Nie na darmo się mówi, że ta część Włoch przypomina Grecję – to przecież tu lądowali osiedleńcy w dawnych czasach. Teraz, mimo że oficjalnie są Włochami, jednak kultura i sposób życia nadal jest w nich mocno zakorzeniona. Dialekt lokalny do dziś przypomina grekę. Naprawdę cieszymy się, że tu jesteśmy.
Wybrzeże kręci się zakosami – droga biegnie w miarę prosto stąd nie zawsze udaje nam się podjechać pod sam brzeg, by zakosztować morza, bo choć to już prawie końcówka września to słońce nadal mocno przypieka – aż się marzy by trochę się schłodzić
Łatwo nie było, ale miejsce się znalazło – tyle, że nie za bardzo dla dzieci – głęboko, a fale z impetem uderzają o skały. Ale przynajmniej przyjemny wiaterek
ciut schładza….
Jeśli komuś naprawdę gorąco, może się schować w jednej z licznych grot Verde, Zinzulusa, Romanelii, del Cervi – mam nadzieję, że Wam uda się je odnaleźć.
Wiele tutejszych miejscowości przygotowuję się chyba do festynów. Co rusz mijamy wioskę, a niej krzątających się ludzi z girlandami…. Oj będzie się działo
Porośnięte trawami i krzewami wybrzeże ustępuje miejsca pustym terenom, ale wieże nas nie opuszczają. Podobnie jak na zachodnim wybrzeżu tego Półwyspu….. jest ich tutaj całe mnóstwo – w różnym stanie.
Gdzieniegdzie trafi się piaszczysta zatoczka – dla osobówek, a my jedziemy dalej i zaglądamy w najgłębsze zakamarki (Capo d”Otranto) – czytaj - bliżej przy linii brzegowej już się nie da. Dzięki temu natrafiamy na miejsca ciche, spokojne, odludne, ale jak się też okazuje niekoniecznie z dobrym asfaltem…