napisał(a) frape » 20.02.2014 21:33
Poniżej Tarentu szukamy czegoś na dłuższy przystanek, najlepiej nocleg. Po odjechaniu trochę od miasta (tłumy) okazuje się, że droga biegnie wzdłuż wybrzeża, a bezpośrednio przy niej są wydmy, skaliste zatoczki czy plaże. To wszystko jest jednak tak blisko, zbyt blisko by można było zaparkować.
Po drodze widzieliśmy 2 campery i już mieliśmy nadzieję na wspólny postój jednak były tu jakieś tablice informacyjne, jedyne co zrozumieliśmy to uwaga na coś i żeby dłużej nie stać. Okolice nie są typowo turystyczne, jednak czasami pojawiają się napisy w zachodnich językach.
Zatoczki są przepiękne – skaliste z ukrytymi posród skał maleńkimi plażami. W wielu miejscach skały bronią jednak skutecznie dostępu do morza, a morze wydaje się skrywać większą ich część – może o tym infomują te włoskie tablice?
Gdy w czasie postoju przy jednej z takich plaż panowie z zaparkowanego obok samochodu zaczęli wyciągać kusze, poczuliśmy się lekko nieswojo….
Miejscowości przez, które przejeżdżaliśmy miały niezbt dogodne możliwości postoju – parkingów brak, żadnej restauracji czy placyku. Generalnie w wioskach raczej pustawo było. Były mniejsze większe, ale ludzi brakowało.
Na mapie wypatrzyliśmy Torre Callinemo. Torre (wieże) generalnie częsty widok na trasie (w różnym stanie i dostępności) jednak tu układ ulic jest jedną wielką szachownicą. Na rondzie w prawo i na wprost znajduje się wieża. Nawigacja zaproponowała nam kierunek w praw, lecz my na przekorę skręciliśmy w lewo. W porcie zrobiliśmy popłoch – auto przyjechało
i aby nie wzbudzać dalszych sensacji pojechaliśmy w głąb wioski. Jest placyk jak nic nie znajdziemy to na nim zostaniemy. Ponieważ słońce jeszcze przyświeca sprawdzimy tutejsze morze. Dą kapieli się nie nadaje, ale do spacerów jak najbardziej tu, czy nad pobliskie jezioro. Przez przypadek znaleźliśmy parking (40.297129,17.738798) – camper już tam stoi. Satelita rozstawiona na ziemi, pan leniwym okiem spogląda to na skuter to na zachód słońca – a co tam będzie miał towarzystwo