napisał(a) frape » 22.01.2014 22:25
Kilka, kilkanaście kilometrów na północ od Katanii jest Aci Castello, gdzie w morzu stoi zamek zbudowany z lawowego kamienia - nam miejscowość kojarzy się jedynie z wielkim korkiem. Ale za co ciut dalej w niewielkiej osadzie Aci Trezza znaleźliśmy Ciclopi – czyli czarne skały wystające z morza tuż naprzeciw portu. Zaparkowaliśmy przed cukiernią – na samo wspomnienie, aż mi ślinka cieknie
co prawda 4 literki trochę nam wystawały, ale jakoś się upchnęliśmy.
Z pełnymi brzuszkami ruszamy na podbój Etny. Początkowo ruszamy to mało powiedziane, gdyż próbowaliśmy znaleźć jakąś przejezdną drogę by nie trzeba było wracać się do Katanii. Każda z dróg na mapie i wyglądała na prostą – szkoda tylko, że nie uwzględniali ich szerokości i kąta nachylenia. Trzeba też było pomyśleć o napojeniu osiołka – tak drogiego paliwa jak w tej okolicy nie spotkaliśmy nigdzie. No ale cóż Etna ma swoje prawa.
Za Nicolosi zaczął się podjazd. Droga nie zawsze szeroka i radzę trzymać się głównej – myśmy oczywiście znaleźli skrót bo według nawigacji było bliżej, tylko zapomniała wspomnieć, że muszę czasami gałęzie przytrzymać. Podjazd jest długi, ale niezbyt stromy. Po wyjechaniu z linii lasu jest też sporo miejsc, gdzie można dać wytchnienie, a przy okazji spojrzeć w dół. Już wcześniej przy drodze leżała lawa – to skutki wcześniejszych erupcji, które docierały tu w różnym stopniu.
Etna – największy wulkan w Europie – jeden z najbardziej aktywnych na świecie. W zależności od ilości zastygniętej lawy jej wysokość się waha – obecnie to mniej więcej 3340m i 145 km średnicy u podstawy. Oprócz głównego stożka ma ponad 270 bocznych kraterów i wciąż powstają nowe. Czy trzeba się jej bać? Wydaje się, że na krótką metę niekoniecznie – są przecież centra sejsmiczne, które z wyprzedzeniem rejestrują to co się tam dzieje, a zanim zacznie się na większą skalę najpierw trochę pobuczy i puści dymka. Ale na dłuższą metę – kto wie?? Mniej więcej co trzysta z małym hakiem lat dzieje się tu coś poważnego. Z głównego krateru erupcje są rzadkie, ale z tych z mniejszych od czasu do czasu coś słychać. Mimo ciągłego zagrożenia, na zboczach mieszka wiele ludzi. Wulkaniczne popioły są niesamowicie urodzajne zatem to dobre miejsce pod uprawę.