napisał(a) frape » 14.12.2013 09:59
Uzbrojeni w wodę (przyda się) i aparaty przekraczamy mury miasta. Po prawej stronie są schodki, którymi będziemy wracać, ale póki co po lewej mamy kościół i pod nim pierwszą tablice informacyjną – potem spotkamy ich naprawdę wiele. Ze wzgórza rozciąga się szeroka panorama na dolinę, półwysep i morze. Podobno przy dobrej widoczności można stąd dostrzec Etnę, ale nawet jeśli się nie uda i tak widoki zapierają dech w piersiach.
W części miasteczko otoczone jest murami obronnymi. Uliczki są wąskie, bardzo strome z wyślizganymi brukiem (trzeba uważać). Większość z nich jednokierunkowa i bardziej nadaje się pod skutery niż samochody, które naprawdę należą tu do rzadkości. Zaglądamy do kościołów, domów, na podwórka.
Tak najchętniej to robilibyśmy zdjęcia tu na okrągło – niestety ogranicza nas pojemność kart w aparacie. W którąkolwiek obrócić się stronę zawsze znajdziemy jakiś ciekawy motyw do uchwycenia. Tak naprawdę w Erice można cofnąć się w czasie. Średniowieczne mury otaczające miasto, jego położenie na wysokiej górze wyrastającej nagle z nad morza sprawiają, że miejsce ma w sobie to coś.