Osiołkiem dookoła Rabu i Mljetu, z macedońskim finałem

Jak tylko znajdę czas, prześledzę tę relację dokładniej, bo dotychczas wszystkie Twoje wpisy okazały się bardzo pomocne.

Myślę,że masz dar, talent do przekazu i dobre oko do zdjęć,więc zawsze warto do Ciebie zerknąć,pozdrawiam

croktoś napisał(a):Jak tylko znajdę czas, prześledzę tę relację dokładniej, bo dotychczas wszystkie Twoje wpisy okazały się bardzo pomocne.

Myślę,że masz dar, talent do przekazu i dobre oko do zdjęć,więc zawsze warto do Ciebie zerknąć,pozdrawiam

Dzięki za miłe słowa
Trzymam kciuki za więcej czasu Mnie też by się trochę przydało
Mam nadzieję, że jutro uda mi się napisać kolejny odcinek i niedługo skończyć relację

Jednak udało mi się jeszcze dzisiaj coś napisać

30 lipca (sobota): Monastyr Hodoș-Bodrog

15 km od Aradu, nad rzeką Mureș, znajduje się bardzo stare opactwo Hodoș-Bodrog. Pierwsze dokumenty potwierdzające istnienie monastyru pochodzą z 1177 roku, ale z informacji miejscowych historyków wynika, że mnisi osiedlili się tu już w XI wieku.

Z powstaniem klasztoru wiąże się ciekawa legenda. Dawno, dawno temu pewien byk wykopał z ziemi ikonę Matki Bożej z Dzieciątkiem i na pamiątkę tego wydarzenia dokładnie w tym miejscu wybudowano opactwo. Do dziś w monastyrze przechowywana jest głowa byka (niestety nie widzieliśmy, a zastanawiam się, czy to czaszka czy raczej jakiś posąg ) oraz ikona Matki Boskiej.
Obecnie opactwo zamieszkuje 25 osób.

Przejeżdżamy przez piękną drewnianą bramę:



(W sierpniu zobaczymy więcej takich wspaniale rzeźbionych bram - w rejonie Maramuresz.)

Zostawiamy Maździaka na niemal pustym parkingu i wchodzimy na teren monastyru:





Wszędzie dużo kwiatów, a do tego błoga cisza:




Cały zespół klasztory został niedawno wyremontowany. Teren jest bardzo zadbany, na dziedzińcu panuje atmosfera wyciszenia i modlitwy, więc stąpamy cicho, żeby nie przeszkadzać, np. w spowiedzi, która odbywa się na jednej z ławek.





Zaglądamy do wnętrza kościoła:




ale szybko się wycofujemy, bo właśnie trwa sprzątanie :



Idziemy więc do części klasztornej. Tutaj nikomu nie przeszkadzamy i możemy w spokoju podziwiać piękne malowidła, ikony, wspaniale wyrzeźbione krzesła... Generalnie, wystrój na bogato!









Powoli kierujemy się w stronę parkingu. Po drodze obserwujemy ludzi zmierzających do monastyru. Prawie każdy z nich niesie ze sobą... jajka Są ubrani na czarno, więc nasze pierwsze skojarzenie jest takie, że przyszli na pogrzeb, tylko po co im jajka Prawdopodobnie chodzi o jakąś ciekawą tradycję , niestety nie dowiedzieliśmy się, co to za zwyczaj. Trzeba było zapytać




Monastyr Hodoș-Bodrog to bardzo ładne miejsce. Jeśli będziecie w Aradzie lub w okolicy, warto tu zajrzeć.

Następnym punktem dzisiejszego "programu" jest tankowanie. Trafia nam się samoobsługowa stacja koncernu Rompetrol Oczywiście instrukcja obsługi dystrybutora wyłącznie po rumuńsku A nie jest to wcale intuicyjne, bo żeby zacząć, trzeba nacisnąć przycisk delete Długo stoimy przed dystrybutorem z ogłupiałymi minami, aż w końcu Małż zaczepia innego klienta, który dzieli się z nim tą cenną informacją
Okazuje się, że jest zniżka na benzynę naliczana dopiero przy płaceniu. Tym lepiej, nie będziemy przecież narzekać na to, że mamy zapłacić mniej niż w cenniku Potem okazuje się, że to wcale nie była wyjątkowa promocja - na wszystkich stacjach w Rumunii tak jest. Rządowa obniżka cen paliw.

Maździak zatankowany, możemy jechać dalej - do Timișoary:



Fajna plątanina kabli :



W centrum mnóstwo rumuńskich flag:



Sprawdziłam, w najbliższym czasie nie zbliżało się święto narodowe. Może tutaj tak zawsze...

Mijamy Sobór Trzech Świętych Hierarchów - bardzo ważną świątynię, którą zaraz będziemy zwiedzać:



Na razie musimy zaparkować. Udaje się niedaleko, nad rzeką Bega, na bezpłatnym parkingu

Atrakcje Timișoary pokażę jednak w kolejnym odcinku

piotrf napisał(a):Nie zaciekawiła Was twierdza Arad , byliście tak blisko , wystarczyło przejść przez kładkę na Maruszy ( tej na górze zdjęcia ) . . . fajne miejsce do spacerów , jest tam kilka ciekawostek , polecam

Wydawało nam się, że jest niedostępna do zwiedzania. Gdzieś czytałam, że nie można tam wchodzić... Zresztą i tak nie byłoby czasu
Ta twierdza chyba najciekawiej wygląda z lotu ptaka czy też drona

piotrf napisał(a):Monastyr Hodoș-Bodrog to rewelacyjne miejsce na wyciszenie , gdy tam byliśmy ostatnio - trwał remont .

Piotrze, nie ma chyba miejsca w Rumunii i w Macedonii, w którym byś nie był

Fajny ten monastyr i miło, że było tak pusto - to na pewno pomaga, by się wyciszyć, pokontemplować, popodziwiać.

Nefer napisał(a):Fajny ten monastyr i miło, że było tak pusto - to na pewno pomaga, by się wyciszyć, pokontemplować, popodziwiać.

Dobre miejsce na wyciszenie po zwariowanym Skopje

maslinka napisał(a):

piotrf napisał(a):Nie zaciekawiła Was twierdza Arad , byliście tak blisko , wystarczyło przejść przez kładkę na Maruszy ( tej na górze zdjęcia ) . . . fajne miejsce do spacerów , jest tam kilka ciekawostek , polecam

Wydawało nam się, że jest niedostępna do zwiedzania. Gdzieś czytałam, że nie można tam wchodzić... Zresztą i tak nie byłoby czasu
Ta twierdza chyba najciekawiej wygląda z lotu ptaka czy też drona

Nie wiem czy to aktualne zdjęcie ale nie wygląda żeby zachęcali turystów do odwiedzin

https://goo.gl/maps/Th7T1d7ZQG4KcpEaA

mchrob napisał(a):Nie wiem czy to aktualne zdjęcie ale nie wygląda żeby zachęcali turystów do odwiedzin

Wydawało mi się, że tamtędy przejeżdżaliśmy i że widziałam te "zasieki", ale nie byłam pewna, czy to nie halucynacje po długiej podróży

Piękny, klimatyczny kompleks Obłędne wnętrze klasztoru i te kwiaty na zewnątrz - to zdecydowanie moje klimaty

Kapitańska Baba napisał(a):Piękny, klimatyczny kompleks Obłędne wnętrze klasztoru i te kwiaty na zewnątrz - to zdecydowanie moje klimaty

Bardzo piękne miejsce, w którym można się zrelaksować

piotrf napisał(a):na teren twierdzy wchodziliśmy tą kładką , po drugiej stronie był fajny klub żeglarski i kilka restauracji , place zabaw dla dzieci , dyskoteka , było mnóstwo młodzieży

Kręciliśmy się w pobliżu tej kładki, jednak nie przechodziliśmy na drugą stronę rzeki. Mało czasu plus dziwna pogoda...

Rumunia chodzi mi po głowie od kiedy obejrzałam jakąś komedię która, okazało się, nagrywana była w Braszowie. I nawet noclegi przedstawiają się całkiem sensownie. Co zresztą potwierdziła Twoja relacja. Pewnie na tym drugim wyjeździe do Rumunii nie ominęliście Braszowa?