piotrf napisał(a):Można popływać kajakiem , SUPem . . .
i przyjrzeć się bardzo , bardzo dokładnie
Z pewnością
28 lipca (czwartek): Popova SapkaPowoli wydostajemy się z Tetova. Musimy przejechać przez targ:
Normalny ruch uliczny
:
Odbijamy na drogę R1209, którą chcemy dojechać do Popovej Sapki (Shapki) - ośrodka narciarskiego (lubimy odwiedzać stacje narciarskie nawet latem
) położonego w masywie Szar Planiny (Szar Płaniny).
Plan był taki, żeby wjechać Maździakiem najwyżej, jak się da i ruszyć na krótki trekking. Niestety, pogoda pokrzyżowała nam plany
Właśnie zaczyna padać
Na zdjęciu jedna z kilku wielkich restauracji przy drodze do Popovej Sapki. Z każdej z nich roztacza się piękny widok na Tetovo.
Podjazd serpentynami zajmuje nam jakieś 25 minut. Prawie na miejscu:
Wiszące nad drogą liny to pozostałości kolei linowej, którą w 40 minut (z jedną przesiadką) można się było dostać z centrum Tetova w góry Szar Planiny. Wyciąg popadł w ruinę po tym, jak region ten został zaangażowany w konflikt w Kosowie. Do Kosowa, przez góry, mamy stąd tylko kilka kilometrów...
W Popovej Sapce witają nas konie
:
Przestało padać, więc pospacerujemy chwilę. Niestety, jest chłodno.
Zdążyłam się przyzwyczaić do morderczych upałów, a tu tylko 19 stopni
Podziwiamy ratraki
:
i trochę zniszczoną mozaikę:
Zimno! Chowam się w samochodzie:
W ośrodku narciarskim Popova Sapka znajduje się kilka hoteli, większość świeżo wybudowanych, inne właśnie się budują. Miejsce jest dzisiaj opustoszałe (lato i pogoda!), ale z pewnością ma narciarski potencjał.
Jeden wyciąg krzesełkowy i kilka orczyków:
Znowu spotykamy zaprzyjaźnione
stadko koni:
Jeden z nich chce zapłacić za parking, ale budka zamknięta
:
Powoli opuszczamy teren Popovej Sapki, odnotowując obecność dużego meczetu z minaretem wyglądającym jak rakieta:
Przy trasie narciarskiej jest też niewielka cerkiew:
Zarówno prawosławni, jak i muzułmanie, mają na miejscu możliwość udania się do świątyni, jeśli "zaszyją" się na cały tydzień w tym narciarskim resorcie.
Droga mokra po solidnych opadach, ale wypogadza się:
Widok wspaniałych szczytów kusi:
Jednak na górską wycieczkę jest już zdecydowanie za późno. Nie można mieć wszystkiego - zdecydowaliśmy się na odwiedzenie akweduktu, Kolorowego Meczetu w Tetovie i to zajęło nam sporo czasu. Pewnie należało zacząć od krótkiego trekkingu... Trudno, następnym razem
Tak wiele miejsce tylko "liznęliśmy", trzeba będzie kiedyś pociągnąć temat
Zatrzymujemy się jeszcze na punkcie widokowym:
żeby spojrzeć z góry na Tetovo:
Miasto wydaje się być bardzo rozległe:
a liczy sobie "zaledwie" niecałe 53 tysiące mieszkańców.
Już "na dole", po przejechaniu serpentyn. Z powrotem w szalonym ruchu ulicznym:
Trzeba bardzo uważać, bo psy potrafią nagle wejść pod koła
Cena jajek
:
Jest światowo! Polywood
:
i Versace (słup zasłonił nazwę):
Dojeżdżamy do Skopje. Korki i pani pukająca w szyby samochodów:
Meczet pomalowany na odblaskowy zielony kolor
Widok cerkwi pw. Trzech Św. Hierarchów:
oznacza, że jesteśmy już prawie "w domu". W apartmanie jemy coś na szybko, "prysznicujemy się" i szykujemy na drugi (i ostatni!) wieczór w Skopje. Ale o tym w kolejnym odcinku