27 lipca (środa): Jezioro KozjakOd razu powiem, że jezioro widzieliśmy z nietypowej strony, po prostu z tej najbliższej Skopje, niekoniecznie najbardziej atrakcyjnej. Czas nas gonił. Kiedy dotarliśmy na punkt widokowy, była prawie 18:00, a potem trzeba było jeszcze zjechać górską drogą...
Ale wszystko po kolei
Jedziemy drogą R1106 ze Skopje i cały czas jesteśmy obserwowani
:
Dobra nawierzchnia się kończy:
Wkrótce dojeżdżamy do punktu widokowego obok restauracji Aurora Kozjak:
Bardzo mi się spodobała, chciałam tam koniecznie iść, ale chyba dobrze się stało, że ostatecznie się nie zdecydowaliśmy (w drodze powrotnej przegoniła nas nadciągająca burza), bo średnia ocen lokalu na Google Maps to zaledwie 3,8; zatrucie pokarmowe na wakacjach nie jest fajną sprawą, chociaż większość ludzi narzeka tu głównie na fatalną obsługę kelnerską.
Widok na Jezioro sprzed restauracji jest obłędny, choć nie widać tego na zdjęciach - słabe warunki oświetleniowe, mała przejrzystość powietrza. W dodatku niechcący coś przestawiłam w aparacie (a raczej zrobił to Małż, pstrykając mi zdjęcie z krową
)
Fotka z telefonu ma trochę lepszy kontrast:
Jezioro Kozjak jest największym sztucznym akwenem w Macedonii. Ma 32 km długości, w najgłębszym miejscu osiąga 130 m, a w najszerszym 400. W 2004 roku powstała zapora, która spiętrzyła rzekę Treskę oraz wybudowano elektrownię wodną. Pod kątem turystycznym Jezioro jest bardzo słabo zagospodarowane oraz trudno dostępne.
W miejscowości Nova Breznitsa zaczyna się droga, prowadząca przez rezerwat Jasen, którą można dojechać bezpośrednio nad Jezioro. Jednak przejazd (jednokierunkowy) jest możliwy tylko w określonych godzinach - latem między 6:30 a 9:00 oraz 16:00 a 18:00. My i tak nie mielibyśmy wystarczająco dużo czasu, żeby nią pojechać (najlepiej zarezerwować sobie cały dzień), więc wybraliśmy drogę 302 prowadzącą na pokazany punkt widokowy i dalej, w stronę zapory.
Jedziemy zatem:
Czasami przebija się słońce, choć generalnie jest ponuro. Nawierzchnia momentami wygląda tak
:
Da się przeżyć!
Zwłaszcza, że widoki coraz ciekawsze:
Maździak zadowolony
:
Jesteśmy teraz zdecydowanie bliżej Jeziora, który ma piękny seledynowy kolor, nawet przy pochmurnym niebie:
Coś tam się dzieje na dole:
Jednak jest dojazd nad samo jezioro, chociaż raczej dla terenówek.
Pozuję przy barierce
:
Po chwili dojeżdżamy do zapory:
Tą drogą dalej już nie pojedziemy. Pozostaje przyjrzeć się jezioru:
i pobliskiej kapliczce:
To, co widać na zdjęciu:
to ślepa droga prowadząca tylko do zabudowań elektrowni i jeszcze kawałek wzdłuż rzeki Treska.
Dla lepszej orientacji, gdzie jesteśmy:
No nic, zrobiliśmy krótki rekonesans, dalej i tak nie pojedziemy. Trzeba wracać, zwłaszcza, że zaczyna kropić deszcz
Coraz mocniej też wieje, idzie burza... W drodze powrotnej upieram się na zrobienie przystanków w tych samym miejscach, co poprzednio, żeby poprawić ujęcia zrobione przy dziwnych ustawieniach aparatu. Z narażeniem życia
pstrykam przy wzmagającym się wietrze:
a efekty i tak są marne:
Może trochę lepsze w punkcie widokowym obok restauracji, do którego znowu docieramy. Zwłaszcza z zoomem
:
Wychodzi na to, że w takich warunkach oświetleniowych najlepiej radzi sobie telefon
:
No cóż, fotografem nie jestem
Pozować też nie umiem - zamykam oczy
:
Lepiej wracajmy
Cóż mogę powiedzieć o jeziorze Kozjak? Niewiele widziałam
Następnym razem trzeba będzie dotrzeć do niego z innej strony, od południa i zobaczyć akwen z góry, z zupełnie innego punktu widokowego. Fajnie też podejść (podjechać) do miejsca, w którym siedziały Kozice Piwniczańskie
:
https://kozicepiwniczanskie.pl/macedoni ... -zobaczyc/Ruszamy w stronę Skopje (znowu widać Vodno):
Psy na drodze:
Kolejny krzyż, tym razem już w centrum miasta, między wieżowcami:
A oto i "nasz" blok, do którego docieramy przed 19:30:
Nie chce nam się już nigdzie chodzić... Tym bardziej, że właśnie zaczyna się burza. (Była intensywna i po 15 minutach się uspokoiła, ale lenistwo i tak wygrało
) Wieczór spędzamy w apartmanie, gotując obiadokolację i układając plan na kolejny dzień w Macedonii