26 lipca (wtorek): Folk Fest i nocne SkopjeIdziemy na Plac Skanderbega, na którym zgromadziło się już wiele osób:
Właśnie zaczyna się Folk Fest - doroczny międzynarodowy festiwal tańców. Reprezentanci krajów ościennych
oraz przedstawiciele bardziej egzotycznych państw
prezentują muzykę i tańce, występując w strojach regionalnych.
Suknia wieczorowa prowadzącej bardzo się na ich tle wyróżnia
:
Zapewne o to chodzi
Kogo my tu mamy? Reprezentanci Meksyku:
Chile:
I Azerbejdżanu:
To z tych bardziej egzotycznych kierunków
Jest też Bułgaria, Bośnia i Hercegowina, Albania, Rumunia i Ukraina. Występ ukraińskiego zespołu jest piękny, na scenie dużo się dzieje
:
Ukraińcy dostają największe owacje. Mnie jednak najbardziej podobają się Chilijczycy
:
Widać, że dobrze się bawią na scenie
Zresztą cały festiwal ma być dobrą zabawą; nie ma rywalizacji, miejsc ani nagród. Uczestnicy przyjeżdżają, aby zaprezentować kawałek swojej kultury, poznać się ze sobą; również pozwiedzać, bo organizatorzy co roku zapewniają bogaty program turystyczno-krajoznawczo-integracyjny
Po zakończonym festiwalu Ukraińcy dumnie, z flagą, maszerują przez miasto. A my za nimi
:
Zatrzymują się w pobliżu pomnika-fontanny Filipa II. Mgiełka przyjemnie nas orzeźwia; mimo że jest przed 23:00, upał nadal dokucza.
Rozpoczynamy nocne zwiedzanie
Bajnajtowe Skopje jest na pewno mniej kiczowate, nie widać łuszczącej się farby na pomnikach ani karton-gipsowych "antycznych" kolumn
Takie miasto ja "kupuję", naprawdę mi się tu podoba
:
Choć żałuję trochę, jak już pisałam w komentarzach, że oświetlenie nie jest bardziej kolorowe. Chciałam zobaczyć osławiony kicz. Oczywiście Disneyland za pół miliarda euro
robi wrażenie - trudno przejść obojętnie wobec tego Projektu. Jednak w ramach "odkiczowywania" miasta zdecydowano się na mniejszy rozmach przy oświetleniu budynków. Nie świecą już one wszystkimi kolorami tęczy i na pewno jest to bardziej estetyczne, chociaż trochę mi żal, że nie zobaczyłam właśnie tej przesady i feerii barw...
Detale fontanny i pomnika
Jeźdźca na koniu:
Tu stał dom, w którym urodziła się Gonxha Bojaxhiu (Gondza Bojadziu), czyli Matka Teresa:
Pojutrze znajdziemy Dom Pamięci Matki Teresy i poświęcone jej muzeum.
Czy my jesteśmy w Paryżu?
:
To Porta Macedonia - łuk, który ma 21 metrów wysokości i kosztował 4,4 miliona euro
Budowla powstała w 2012 roku i miała uczcić dwudziestolecie niepodległości Macedonii. Jej zewnętrzna powierzchnia pokryta jest płaskorzeźbami wyrzeźbionymi w marmurze przedstawiającymi sceny z historii kraju.
Łuk zaprojektowano tak, aby miał wysokość równą posągowi Aleksandra Wielkiego, tzn. Jeźdźca na koniu
Porta Macedonia jest krytykowana za wyjątkowo wysokie koszty jej budowy. Dotyczy to oczywiście nie tylko tej budowli...
Greckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych złożyło oficjalną skargę do władz Republiki Macedonii po uroczystej ceremonii odsłonięcia Łuku.
Porta Macedonia z drugiej strony, wraz z imponującymi pomnikami panów siedzących po jej obu stronach:
Niestety, nie dotarłam do informacji, kogo te rzeźby upamiętniają.
Budynek Zgromadzenia Republiki Macedonii, ogrodzony i pilnowany przez umundurowanych funkcjonariuszy:
Odbiega architekturą od innych budowli powstałych w ramach Projektu Skopje 2014, dlatego że został zbudowany przed II wojną światową, a jego styl nawiązuje włoskiego faszystowskiego budownictwa z tej samej epoki. Kształt budynku został zmieniony (w ramach tego samego przedsięwzięcia co inne budowle), ale nie przypomina greckiej świątyni
Przed nim znajduje się pomnik Nikoli Kariewa, lokalnego bohatera.
Po drugiej stronie ulicy kolejne ciekawe pomniki - założycieli macedońskiej organizacji rewolucyjnej:
Pomnik Poległych Bohaterów Macedonii przedstawiający pozłacane rzeźby czterech koni, Prometeusza i Nike - boginię zwycięstwa:
Obok, w tym samym parku Žena Borec, kolejny ciekawy
monument - członków Prezydium ASNOM, które ogłosiło niepodległość narodu macedońskiego w ramach Federacji Jugosłowiańskiej:
Wiele postaci, dużo skomplikowanej historii, mnóstwo pomników... Dla nas moc wrażeń, głównie pozytywnych. Jednak jesteśmy zmęczeni intensywnością doznań po pierwszym wieczorze spędzonym w macedońskiej stolicy. Ponownie docieramy nad brzeg Wardaru:
i powoli zmierzamy w stronę kwatery. Po drodze, już na naszym osiedlu, mijamy sympatyczną knajpkę, która tętni życiem:
Kładziemy się dopiero koło 1:00, bo trzeba się przecież wykąpać oraz na spokojnie "przetrawić" i przedyskutować to, co widzieliśmy
Na podsumowania w relacji przyjdzie czas, bo przecież jeszcze nie opuszczamy Macedonii ani jej stolicy
Jutro natomiast wybieramy się do pewnego bardzo znanego kanionu