Nefer napisał(a):Wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Bożego Narodzenia i na Nowy Rok.
No i zdrowia życzę
.
Dziękuję bardzo
su-petar napisał(a):Maslinka, puno zdravlja, ljubavi i mira
Dzięki!
su-petar napisał(a):W ten świąteczny wieczór namawiam znajomych na wyjazd do Zagrzebia na koncert Depeche Mode
Udało się namówić?
25 lipca (poniedziałek): Drugie kajakowanie po ochrydzkim Jadranie Budzimy się po raz przedostatni
w naszym ochrydzkim raju. Dzisiaj sami przygotowujemy sobie śniadanie, więc jest szybciej
Osiołek ląduje na dachu Maździaka i jedziemy w stronę Jeziora, czyli w dół. Po drodze uświadamiamy sobie, że czegoś zapomnieliśmy (nie pamiętam już czego). Małż wraca, a ja spaceruję w okolicach krzyża, który kilkakrotnie widzieliśmy, podjeżdżając do "domu":
i podziwiam widoki - na Ochrydę:
oraz na bliższą nam okolicę:
Przypominam sobie, że gdzieś tutaj musi być wykuta w skale cerkiew św. Stefana, tuż obok hotelu. Schodzę ścieżką i najpierw widzę coś w rodzaju wieży widokowej:
z dzwonem
:
Ciekawe, czy używanym. Do cerkwi można wejść za symboliczne 1 euro, ale oboje (wyciągnęłam Małża po wcześniejszym samotnym spacerze) mamy stroje plażowe, więc tylko patrzymy sobie z góry:
Trzeba będzie tu wrócić. Są takie plany
Skalny kościół jest odnowiony, jego fasada nie zdradza, że powstał (podobno) w XIII wieku. Gdy następnym razem zatrzymamy się w miejscowości Sv. Stefan, zrobimy sobie wieczorny spacer do tego zabytku. Dziś, do późnych godzin wieczornych, mamy zapełniony grafik, bo, jak to bywa z ostatnim chwilami spędzanymi w urlopowej miejscówce, będziemy "odstawiać polkę-galopkę"
, czyli odhaczać kolejne atrakcje
Ale póki co, nie chcemy "odhaczać", marzymy o relaksie, a to zapewni nam nasz Osiołek
Jedziemy na dziki i bezpłatny parking za
The Bay of Bones i schodzimy z kajakiem stromą ścieżką, o której przedwczoraj powiedzieliśmy "nie da się"
Startujemy z uroczego miejsca:
Moglibyśmy tu zostać, ale skoro mamy Osiołka, znajdziemy jeszcze bardziej urokliwe (i odludne!) miejscówki.
Tutaj jest przepięknie, ale na każdej plażyczce ktoś jest - można się na nie dostać ścieżką; czasami jest to przedzieranie się przez krzaczory, ale da się.
Naszą pierwszą plażę wypatruję dość szybko, pod pięknym klifem:
Wymarzona miejscówka!
:
Tyko trochę zacieniona, ale słońca będzie coraz więcej.
Zachwycamy się tym prywatnym rajem, dopóki jest tylko nasz:
Osiołek też bardzo zadowolony:
Dzielny Flaming pracuje po raz ostatni w tym sezonie
:
A żaby skaczą nam po stopach
:
Tak wygląda chyba raj (T.Love to nie przypadek
), nawet z żabami
I w tym momencie pojawia się facet z plecakiem... Jak on się tu dostał?
Okazuje się, że i tutaj prowadzi ścieżka, choć drogę chyba trzeba sobie torować maczetą
, jak w dżungli. Mężczyzna jest kulturalny i pyta, czy nie będzie nam przeszkadzał. Mówimy, że plaża jest duża i się zmieścimy
Co innego możemy mu powiedzieć, nie wyślemy go z powrotem do dżungli
Chociaż kawałek dalej jest kolejna plażyczka, no ale niech mu będzie. I tak niedługo będziemy się zbierać, żeby odkryć kolejną perełkę...
Facet rozkłada się na drugim końcu plaży, przy małej grocie, ale wcześniej opowiada nam o "wężach", czyli o zaskrońcach (używa słowa "snake"
). Twierdzi, że nie są niebezpieczne, chociaż gryzą
Jego podobno ugryzł taki wodny koleżka
Wolałam tego nie wiedzieć... (Choć, jak wynika z Waszych komentarzy, gość ewidentnie nas wkręcił
A my byliśmy dla niego tacy gościnni!
)
No cóż, pora zostawić "wężowego gawędziarza" (próbował nas jeszcze zagadywać, ale trochę go olewaliśmy; nie kajakujemy po to, żeby zawierać znajomości
) i płynąć dalej.
Piknik pod
stojącą skałą:
Kormorany podrywające się do lotu:
Wypatrujemy kolejnej miejscówki na resztę dnia:
Tu będzie nam idealnie
:
I bardzo prywatnie! Żadnych ścieżek z lądu
Czasem ktoś przepłynie, ale to stanowi dodatkową atrakcję
Cała plaża nasza
:
Woda niesamowicie przejrzysta, powietrze - niekoniecznie:
W plażowaniu i w kąpielach nie przeszkadza nam to jakoś szczególnie
Rybki - prawie jak w Jadranie
:
Gdyby nie żaby i zaskrońce
czulibyśmy się całkiem jak w Cro
Tutaj wcale nie jest gorzej, tylko inaczej. Osiołkowi podoba się kontakt ze słodką wodą, przynajmniej wypłucze się z soli, zanim go spakujemy. To jego dziesiąty
rejs
I niestety, w tym sezonie, ostatni...
Z żalem opuszczamy cudną plażę
Ptaszory na wodzie:
i na skałach:
Przepływamy obok miejscówki, którą dzieliliśmy z "wężowym gawędziarzem"
:
Teraz plaża jest cała w słońcu.
The Bay of Bones coraz bliżej:
ale my "wysiadamy" wcześniej. O, tutaj:
Ludzi jest zdecydowanie więcej niż przed południem:
Ale i tak mogłabym tu plażować
Urocze miejsce! Chociaż udało nam się dzisiaj znaleźć jeszcze piękniejsze. Wszystko dzięki Osiołkowi, który z przytupem zakończył tegoroczne tournée po słonych i słodkich wodach Bałkanów
Dziesiąta, finałowa (!), wycieczka kajakowa nie należała do najdłuższych:
ale widokowo i plażowo była zachwycająca i w pełni zrekompensowała nam wczorajszy dzień bez kąpieli
Gdyby tak móc się tam teraz teleportować...