tony montana napisał(a):Widoki na Peljesač piękne, zaś kotełek śliczny - znajomi mają identiko
Śliczny i sprytny
O dziwo całkiem smukły przy ciągłym dokarmianiu
Bravik napisał(a):A to nasz "koci sęp" z ostatniej kolacji w Postirze. Z dziesięciu ćevapi trzy były jego.
Ale ma niebieskie oczy!
Przystojniak!
pomorzanka zachodnia napisał(a):Nawet mi się ten utwór spodobał
.:
Piosenka
Brad Pitt zyskuje przy każdym kolejnym słuchaniu
pomorzanka zachodnia napisał(a):A na takie plaże jak Blaca (nie z powodu piasku)miałam w tym sezonie określenie "plaża jeziorna" . Przynajmniej na zdjęciu tak mi wygląda. Co nie znaczy że źle, w żadnym wypadku.
Ciekawe skojarzenie, bardzo trafne
17 lipca (niedziela): Pływamy między wysepkamiZapraszam na drugi (i ostatni
) rejs Osiołkiem na Mljecie. (Popływamy jeszcze po Jeziorze Ochrydzkim w Macedonii.) Korzystamy z bezwietrznej pogody, bo kolejnego dnia ma już nie być tak spokojnie. Brak wiatru oznacza straszny ukrop, do tego stopnia, że będziemy się dzisiaj chować w cieniu
Tym razem ruszamy Maździakiem w przeciwnym kierunku niż wczoraj, w stronę parku narodowego. Tuż przed Polače odbijamy na zatokę Tatinica:
Parkujemy obok zabudowań firmy organizującej wycieczki kajakowe, również takie z dopiskiem: ekstremalne
:
Nasza nie będzie pewnie ekstremalna, chociaż z nami nigdy nic nie wiadomo
Kolekcja kajaków i supów przy plaży:
Jacyś turyści kręcą się w pobliżu, bo można tu też wynająć apartman, ale generalnie cisza, spokój...
Osiołek osiodłany
:
Ruszamy! Będziemy pływać w obrębie Luki Polače.
Od razu zdajemy sobie sprawę, że nie będzie łatwo znaleźć choćby kawałek równej półki skalnej. Skały okupują (dosłownie również
) galeby:
Jest tu ich cała masa, podobnie jak kormoranów:
Przynajmniej "pozwiedzamy", pogapimy się na jachty
:
A może tutaj? Jest nawet leżak
:
Płyniemy wzdłuż
otoka Moračnik, przed nami maleńka Ovrata:
Właśnie do jej brzegów przybili kajakarze, ale zaraz odpływają - nie ma nawet miejsca, żeby usiąść. Północne wybrzeże wysepki jeszcze bardziej nieprzyjazne, choć malownicze:
Planujemy opłynąć Moračnik od północy, ale rezygnujemy - nie wypatrzymy tu "plaży" (cudzysłów nieprzypadkowy):
Ostatecznie lądujemy na największej z czterech wysepek - Kobravie. Nasza półka skalna jest całkiem wygodna, a do tego daje sporo cienia, który dziś jest zbawienny:
I roztacza się z niej przyjemny widok na inne wyspy i Pelješac w oddali:
Ukwiał koński:
i świetne roślinki, których jeszcze w Jadranie nie widziałam:
Spędzamy tu ponad dwie godziny, po czym płyniemy dalej wzdłuż północnych brzegów Kobravy.
Pelje , a dokładniej - okolice Trstenika. Tak myślę:
W pewnym momencie podpływamy do wysokiego klifu:
I wypatrujemy szaloną kozę, która zbiega po pionowej ścianie. Wiem, że tutaj można jej nie dostrzec:
dlatego wrzucę powiększenie:
Boimy się o jej życie
Jej koleżanki chyba też się martwią. Chociaż bardziej to wygląda, jakby się gapiły na nas
:
Małż mówi:
Płyńmy dalej, ja nie chcę tego widzieć... Na szczęście niesforna kózka się uspokaja i dołącza do stada na szczycie skały.
Odprowadzani wzrokiem Koleżanek płyniemy chwilę w stronę latarni morskiej:
To już "stały ląd", czyli Mljet, który jest wyspą
Zawracamy w kierunku uvali Tatinica i miejscowości Polače. Raczej nie rozwijamy granicznej prędkości pięciu węzłów
, a ciekawe, jak szybko leci ten
galeb:
Na skałach odkrywamy plastikowy pojemnik, z pewnością poidło dla kózek:
Za dwa dni będziemy rozmawiać o tych kozach z gospodarzami
Linia brzegowa nadal niedostępna, ale jest tak gorąco, że decyduję się na wyjście z kajaka. Woda przy brzegu jest stosunkowo płytka (i ma przepiękny kolor
), więc wygodnie wychodzi się z Osiołka.
Najważniejsze jest jednak to, że nie ma problemu z powrotem, dzięki niskim burtom.
Z Plavcem tak dobrze nie mieliśmy...
Jeszcze trochę wiosłowania i znajdujemy "plażę", na której uda się wyłącznie posiedzieć:
Za to z pięknym
pogledem:
Odpoczywamy sobie i patrzymy na przepływające jednostki:
Pod wodą podziwiamy natomiast niebieskie rybki:
Czasami, kiedy zbyt blisko przepłynie motorówka, robi się groźnie:
Musimy być czujni, żeby nam nie rzuciło Osiołka na skały
Robi się stosunkowo późno, a słońce chowa się za chmurę. Tylko chwilowo, ale na nas i tak już pora. Wracamy do uvali Tatinica:
po bardzo ciekawym rejsie, choć z lekkim niedosytem. Wiedzieliśmy, że na Mljecie (i pobliskich wysepkach) będzie trudno o otoczakowe plaże, ale spodziewaliśmy się, że dzisiaj (podobnie jak wczoraj) znajdziemy chociaż jakieś wygodne półki skalne. Trudno... Za to wycieczkę uatrakcyjniły nam kozy, a szczególnie jedna, którą starałam się narysować na mapce
:
Sami oceńcie, jak mi ten rysunek wyszedł