10 lipca (niedziela): Rejs dookoła wysepek, czyli jak zostaliśmy ukarani za wybrednośćDzisiaj popływamy Osiołkiem więcej niż wczoraj
Bora się uspokoiła, tylko martwią nas prognozy pogody, według których koło 15:00 ma się zachmurzyć. No ale trochę czasu mamy...
Kajak zwodujemy w "naszej" Supetarskiej Dradze, chociaż podjedziemy Maździakiem kilkaset metrów, żeby nie męczyć się z dźwiganiem Osiołka. (Niech Osiołek dźwiga, nie my
)
Oto trasa, którą zrobimy:
Startujemy blisko plaży, na której witaliśmy się z Jadranem w "dniu zerowym":
Na razie pogoda dopisuje, a my od razu lokalizujemy fajne plaże:
Dopiero wypłynęliśmy, więc nie będziemy się tak szybko zatrzymywać. Okazuje się, że jednak niczego się nie nauczyliśmy
Tym razem to nie będzie taki problem, że nie znajdziemy lepszych plaż. Za to już niedługo pogoda zupełnie się schrzani...
Ale póki co, słoneczko świeci, a my "zwiedzamy":
Zwiedza też Dzielny Flaming:
Naszym celem jest opłynięcie wysepek, które leżą na północny-zachód od Supetarskiej Dragi, a są to: Šailovac, Sridnjak i największa - otok Maman. Dopóki jest wcześnie (przed 11:00), olewamy ciekawe plaże:
i płyniemy dalej. Fajne grzebienie skalne:
i mnóstwo ptactwa. Nasze ulubione ciekawskie
kormorany:
Duża i ładna plaża na otoku Maman zajęta:
Powoli zaczynamy szukać miejsca do położenia się, bo piwo się ociepla
(Jest w termicznej torbie, ale ona daje radę tylko przez jakiś czas.)
Galeby:
Oni też wypatrują plaży dla siebie:
Nie wiem, co nam nie pasowało w tej:
Ta z kolei jest za duża
:
Wczorajsze plażowanie wysoko zawiesiło poprzeczkę, ale żeby być aż tak wybrednym
To się musi na nas zemścić... I zemści się! Już niebawem...
Tymczasem mijamy ekipę płetwonurków:
I obiecujemy sobie, że zakotwiczymy za tym grzebieniem:
Jednak Dzielnemu nie podoba się ta miejscówka
:
Ostatecznie lądujemy kawałek dalej na sympatycznej plaży:
Z widokiem na Cres w oddali i czubek Kalifrontu znacznie bliżej:
Widoki są piękne, ale właśnie nadciągają chmury:
2,5 godziny wcześniej niż zakładały prognozy
No i jak się zachmurzyło, to już na dobre. Jakieś 10 minut po tym, jak wreszcie "wybraliśmy" plażę na dziś
(Zresztą mogliśmy wybrać lepiej...) Zrobiło się zdecydowanie bardziej ponuro (Chorwacja bez słońca traci na urodzie
), a do tego chłodno:
Siedzimy na Mamanie (kolejna wyspa do kolekcji
), pijemy Pilsnerka, czytamy książki i czekamy, aż się "odchmurzy"... Trochę też zwiedzam - schodki z plaży prowadzą do małego oliwnego gaju, gdzie ktoś ma chatkę:
Pełno tu jaszczurek:
(Zdjęcie zrobione, kiedy jeszcze było słonecznie, czyli w pierwszych dziesięciu minutach po "lądowaniu"
)
Na plaży znajduję trochę ładnych muszelek i taką skorupkę:
Gdy zaczyna kropić deszcz, dalsze "plażowanie" traci sens
Tak właśnie zostaliśmy ukarani za wybredność w kwestii plaż i zbyt duże zaufanie do prognoz pogody
Na szczęście deszcz tylko postraszył, co nie zmienia faktu, że jest pochmurno i ponuro. Wracamy wzdłuż brzegów otoku Maman. Jest tu kilka domów:
Ten biały po prawej to już "stały ląd", czyli wyspa Rab
:
Teraz przepłyniemy przesmykiem z widokiem na Velebit:
Różowy domek na Mamanie:
Ludzie jeszcze plażują:
ale my mamy dość. Płyniemy z powrotem do Dragi:
Tego rejsu nie będziemy wspominać z rozrzewnieniem
, powiem szczerze - była to najgorsza ze wszystkich kajakowych wycieczek w tym roku
Ale czasami bywa i tak... Przynajmniej "zdobyliśmy" kolejną wyspę i przekonaliśmy się, że Rab ma duży potencjał kajakowy. Tylko my nie zawsze umiemy go odpowiednio wykorzystać
Jutrzejsze kajakowanie będzie zdecydowanie bardziej udane. A my tymczasem, korzystając z faktu, że jest dopiero 14:30, wpadamy do "domu" coś przekąsić, a potem jedziemy zwiedzać Wyspę...
Oczywiście, gdy tylko wchodzimy do apartmana, pojawia się słońce