Co do odległości:
z granicy gr-alb w Kakavije do Sarande jechaliśmy chyba ok godziny, może mniej, a może nieco dłużej... zaboravio sam..
z Sarande do Borsh ok 40-50- min, znaczy się do plaży, bo jak pisałem w Borsh górnym zdeczka się pobłądziliśmy.
z Borsh do Muriquan-Sukobin (granica alb-crng) jechaliśmy nie wiele ponad 8 godzin. Najdłużej zeszło nam przez Himare i chyba Vlore..
Droga - świetna nawierzchnia, acz tu i ówdzie (szczególnie w okolicy miast) z lekka dziurawa, ale czegoś takiego np. jak przy wjeździe do Krakowa od strony Sandomierza (ul. Igołomska) to nawet w koszmarnym albańskim śnie nie ma! Jednym słowem bywają odcinki ciutkę gorsze, ale w porównaniu do naszych dróg, to i tak bajka!
I tyle w tym temacie.
Można ze smutkiem stwierdzić, że jesteśmy 100 lat za Murzynami i 150 za Albanosami!
Do P.J.D. i P.J.M.Z.!!!
A teraz o autkach w Albanii.
Tak jak już wielu napisało - Albania to kraina 1000 i 1 Mecedesów!
Od starych beczek poprzez żwawe 10-cio latki, po najnowsze wypaślaki, suvy i jeepowate Merole! Można by rzec, że co 5-ty samochód, to nie Merol.
A poza tym - na prawdę mają wypasione bryki. Szczególnie suvy i jeepowate (prawie jak u Ruskich w Moskou City). Mnóstwo Patroli (młodzież) i Pajero, naprawdę takie wersje, których u nas się nie widuje w nadmiarze, ForRunner'y, LandCruser'y, Land Rover'y, Explorerów. Trochę Volvo, trochę Audi, co nieco Opli, ale b. mało francuzów...
Podobnie jak w Montenegro wciąż je myją i pucują, dużo myjni..
No i jeździ też dość sporo jak na tak mały kraj GMC i np. Ford Excursion itp. W Himare żona zwróciła uwagę na pięknego białego Forda Excursion, który właśnie podjechał. A najfajaniejsze było to, że wysiadł z niego autentyczny albański burok-rolnik, taki prosto z roli... he he.. coś jak nasze gumioki i kufajka! Ale właśnie w tym kraju, w tym terenie, te samochody mają rację bytu i spełniają doskonale swoje przeznaczenie. To są w większości farmersko-offroadowe autka, a tam jest, poza asfaltówką, nonstop-offroad!
No i oczywiście - nie zastąpiony wdzięczny górołaz Golf II!
Mało jest (albo i zupełnie) starych rupieci, jakich mnóstwo widać w Serbii i BiHG lub Montenegro. Może dlatego, że za komuny, to tam wogóle mało kto miał prywatne autko. Vsio było obszczeje.. czyli wspólne.
No i ciekawostką były dla nas wozy policyjne w Borsh. Odnotowaliśmy trzy sztuki: Pajero, Land Rover Discovery i Mercedes (taki podobny do Wranglera.. nie pamiętam symbolu.. jakaś cyfra.. 200 , albo cuś takiego...). W każdym razie panowie policjanty zaznaczyli sobie, że to wóz policyjny jakimiś naklejkami, kupionymi chyba na Allegro w Polsce... no wiecie, takie jak są buldogi, czy nurek, czy "fuck you", czy np. żółwik (my takiego mamy), za trzy do pięciu zł sztuka. Ale mundury mieli OK. No i dyżurstwo pełnili, z wyglądu, na zupełnym zwisie, czyli snuli się tam i z powrotem zatrzymując się od czasu do czasu na kawusię lub jajecznicę w przydrożnej kawiarence.
Poza tym w innych miasteczkach policja jeździ w miarę ujednoliconymi i dobrze oznakowanymi samochodami.
Na drogach 2 razy patrol machnął nam lizakiem, ale gdy zobaczyli, że obcokrajowcy, to od razu intensywnie machali, by jechać dalej. Raz zatrzymałem się, chyba w Fier, by spytać o wyjazd z miasta pana policjanta, to tak się ucieszył, że my z Polski, że chciał z nami jechać, by nas wyprowadzić, kilka razy powiedział "Kraków Wisła.. he he he.. ", potem całkiem nieźle po rusku wytłumaczył mi szczegółowo jak mam jechać, spytał, czy czegoś nam nie brak itp, no i jeszcze długo nam machał ręką i lizakiem.. na pożegnanie oczywiście.. bez kitu!
Mam nadzieję, że nie tak szybko dotrze do nich komercja i ściganie za nieudolne zaparkowanie jednym kołem na krawężniku. Zbyt daleko, zbyt brudno, zbyt kręte drogi itp... .
A oni wcale też się nie kwapią do "napędzania" turystów z Europy, choć sami bardzo by chcieli przystąpić do UE (szczególnie młodsi).
Na razie mają wystarczającą ilość turystów z Włoch i z własnego kraju i Albańczyków mieszkających w UE, którzy przyjeżdżają nad "swoje" morze na rodzinny urlop. Zobaczymy.
Być może północ kraju się uturystyczni, ale południe.. hm.. chyba nie tak szybko.
A co do Włochów jeszcze. Dotąd spotykałem bardzo miłych Włochów, głównie w średnim wieku z rodzinami i młodzież. A w Albanii jest zatrzęsieniie włoskich emerytów śmigających tymi wąskimi drogami ogromnymi camperami... są w tym dobrzy.
Ale jacyś tam inni ci Włosi. Wyglądali w większości jak emerytowani mafiozo (przeciętna wieku to 75 lat, bez kitu!), którym nie udał się ostatni przekręt i musieli zostawić "interes" dzieciom lub oddać innej "rodzinie". Tacy jacyś sfrustrowani, zacięte wyrazy twarzy, ich grube laski jakby wkurwione.. itp. Hm... jakoś tak mi się to rzuciło w oczy, bo lubię obserwować ludzi. Próbowałem nawet kilka razy zagadnąć, ale bez większego powodzenia. Z żoną wykalkulowaliśmy, że to z pewnością pacjenci oddziałów geriatrycznych, którym lekarze zalecili zdrowotny pobyt nad Morzem Jońskim (albańskim, ze względów na czystość ekologiczną). No i jak to geriatria, z pewnością schorowani i przez to wkurwieni. No, ale to tylko takie nasze luźne domysły.. Być może to zupełnie subiektywne złudzenie, a być może po prostu na tle wiecznie uśmiechniętych i życzliwych Albańczyków wypadają jakoś tak niemrawo..
CDN.
link do albumu ze zdjęciami:
http://picasaweb.google.pl/aversjum/Albans?authkey=Gv1sRgCMbsntqPxIWHIw#