Tydzień przed wyprawą spotkaliśmy się w pięciu w knajpie, żeby obgadać plan, trasę, poczynić pewne założenia...
Oprócz Alberta, Piotrka (pietro_misio), Krzyśka Ry i mnie (czyli ekipy z Ukrainy) był jeszcze Paweł, którego już tu przedstawiałem w portretach . Niestety on nie mógł z nami jechać ponieważ w tym czasie miał planowy wyjazd służbowy do Grecji
Tak więc we czterech postanowiliśmy że jedziemy w Tatry Wysokie, a w zasadzie Al., Piotrek i Krzychu wyciągnęli mnie na ten wyjazd i stąd ten tytuł, bo oni są zaprawieni w takich "bojach". Ja natomiast nie mam kondycji praktycznie wogóle .
W założeniach więc było przejście całej Orlej Perci z ewentualnym noclegiem na grani, plan dość ambitny, dla mnie nawet hard core'owy, ale co tam... żyje się raz, no i nie ważne gdzie ... ważne z kim .
Plecak spakowałem już w czwartek a w piątek miał być wyjazd. Hm... 16 kg trochę dużo, co by tu odjąć Namiot dwójka, karimata, śpiwór, polar, jakaś bielizna na zmianę, trzy konserwy, dwie 1,5 litrowe butelki wody mineralnej i trochę innej drobnicy jak czołówka, apteczka z bandażami, plastrami itp..., no nic się nie da zostawić. Trudno.
Wyjazd w piątek wieczorem ok godz 21.
Na chwilę obecną zdjęcia się obrabiają więc ciąg dalszy za jakiś czas