Dla nas Orla Perć jest jak na razie rozstaniem się z Polskimi Tatrami w ostatni weekend września 2003. I nic nie wskazuje, żebyśmy wrócili na tak zadeptywane szlaki.
Na Świnicy - nie można zrobić zdjęcia bez tła innych uczestników wielkiego wejścia na szczyt.
Na przełęczy Zawrat - ostatnie zdjęcie z Tatr - od tego miejsca będę sama schodzić po łańcuchach, Kulka zabierze się za Koziego.
Zostałam więc z łańcuchami sama. Na szczęście przede mną i za mną była kolejka i nikt nie mógł mnie popędzać. Przy moim niespecjalnie imponującym wzroście często zawisałam nad czymś czego nawet nie było widać. Ale kolejka mi dzielnie pomagała, czasem ktoś mi nawet kije potrzymał, nogę postawił w odpowiedni występ. Nawet raz mnie podali sobie jak snopek z rąk do rąk. Kolejka schodzących rzadko wpuszczała tych wchodzących. Niezłe zatory były.
Bardzo ciekawa jestem jak sobie poradziłeś z takim wyzwaniem. Pot się z czoła lał, nogi drżały, ale jak się nie patrzy w dół ani w rozległą przestrzeń a tylko na to gdzie postawić nogę i czego się przytrzymać jest łatwiej znieść lęk wysokości. Poza tym jak nie poczuję tego lęku to znaczy, że wcale w górach nie byłam. Lęk podnosi poziom adrenaliny i poziom zadowolenia z pokonania lęku.
Dopisuję się do listy ciekawskich jak to było.