25.07.2010Na ten dzień zaplanowałam wycieczkę do Mostaru
.
W ubiegłym roku Mostar był razem z Pociteljem, Blagajem i jeziorkami, a do tego wszystkiego był straszliwy upał
i pozostał niedosyt. Wiedziałam, że muszę do Mostaru jeszcze wrócić.
Już poprzedniego dnia skorzystałam z internetu u naszych gospodarzy i sprawdziłam pogodę. Zapowiadało się, że w Mostarze będzie około 25 - 28 stopni (i tak też było
), więc pogoda wymarzona na zwiedzanie
.
A że w planach jest tylko Mostar, to nie robię zbyt wczesnej pobudki i daję moim leniuszkom się wyspać.
Robię sobie więc jak co dzień spacerek do pekary, kupuję dodatkowe cztery slaniaki (żeby były na drogę
), popijam kawkę na tarasie i oczywiście odwiedzam żółwie
Około 10 ruszamy w drogę
.
Jeżdżąc po półwyspie, bardzo wiele razy mijaliśmy przed Orebićem pewien pomnik. I jakoś nigdy nie było okazji się przy nim zatrzymać. Podejrzewaliśmy, że może ten pomnik ma związek z niedawną wojną na Bałkanach. Teraz to sprawdziliśmy i okazało się, że pomnik ten poświęcony jest ofiarom II wojny światowej.
A przy okazji jest stamtąd niezły widok
Tak więc wiemy już co to za pomnik i jedziemy dalej
.
Pamiętając, że w tamtym roku trzeba było trochę postać na granicy w Metkovicu postanowiliśmy, że zrobimy sobie wycieczkę przez BiH i w Neumie skręciliśmy na Stolac
.
Na początku droga jest jeszcz jako tako
(już trochę drogi BiH zdążyliśmy poznać
).
Ale im dalej w góry tym robi się ciekawiej
.
Droga jest tak wąska, że mijanki na poboczu są niezbędne. A do tego strasznie kręta
Przejechaliśmy po tych drogach około 50 kilometrów, a jechaliśmy około 2 godziny
.
Ale wreszcie dotarliśmy do Mostaru
.
Zostawiamy smarcika i idziemy zwiedzać
.
Przez most zdążyliśmy przejść dosłownie w ostatniej chwili, zaraz za nami go zamknęli - miały się odbywać zawody skoków z mostu. Była telewizja i maaaaaaaaaaasa ludzi
.
Chyba trochę przesadziłam z ilością zdjęć
.
Ale dam jeszcze kilka takich, na których ślady ostatniej wojny rzucają się w oczy
.
Tym razem jestem usatysfakcjonowana zwiedzaniem miasta
, chociaż ... nie udało mi się usłyszeć śpiewu muezina, a bardzo chciałam
.
No ale nic to, kiedyś to nadrobię
.
Pozostało nam jeszcze wrócić do Orebića
.
I znowu decydujemy się na drogę przez góry
.
Mijamy całkowicie wymarłe wioski
i stado owiec na drodze
Co jakiś czas mijamy też takie znaki
Sama droga cały czas bardzo wąska
, w sam raz dla naszego smarta
Chociaż jak trzeba się minąć z większym pojazdem jest ciekawie
cdn