A teraz relacja "pisana":
4.08.2007 - trasa Gdynia-Ustroń
5.08.2007 - godz. 18 wyjazd z Ustronia trasa przez Czechy, Słowację, Węgry, Słowenię.
Na przejściu Węgry - Słowenia ok. północy korek stoimy ponad półgodziny (za to w drugą stronę korek ogromniasty pełno tirów i busów ) dzięki nim zaraz za przejściem granicznym zamiast odbić w lewo przy stacji benzynowej jedziemy w prawo i jedziemy w głąb Słowenii. Następuje główkowanie czy cofać się i stać w korku czy jechać "na nosa". Zdecydowaliśmy pobłądzić dalej i po ok. 15 min udało nam się znaleźć jakieś przejście graniczne na Chorwację z którego wyszedł bardzo zaspany celnik bardzo zdziwiony sytuacją że ktoś "obcy" wjeżdża tym przejściem na Chorwację. Udaje nam się dojechać do autostrady, którą jeszcze ok. 2 godzin jedziemy a później na którymś z parkingów za tunelem Mala Kapela udajemy się na błogi odpoczynek. Ok. 6 rano ruszamy dalej do końca autostrady zjeżdżamy przed Makarską i później już równym tempem ok. 60 km/h dalej na południe. Zatrzymujemy się w Ploce badamy przepłynięcie statkiem do Trpanj jednak decydujemy się na dalszą jazdę samochodem, wymieniamy jeszcze trochę kasy w banku i ruszamy dalej.
Wjeżdżamy na Peljesac, mała sesja zdjęciowa w Stonie i dalej - w poszukiwaniu ciekawego miejsca.
Zatrzymujemy się w Żulijanie jednak stwierdzamy, że trochę za mała miejscowość i jedziemy dalej - decydujemy, że dojedziemy do Orebicza i tam poszukamy noclegu.
Poszukiwania były męczące w końcu wchodzimy do domu, przy którym był też niewielki camp. I tam w zasadzie już na ulicy właścicielka nas woła, że ma jednak pokój z łazienką za 20e. ale bez kuchni.
Zmęczeni decydujemy się chociażby na jedną noc aby zobaczyć co dalej będziemy robić….. i tak zostaliśmy tam do soboty
Ogólnie było fajnie chociaż były pewnie załamania pogody.
Były dwie wycieczki promem na Korcule (żałowaliśmy że nie mieliśmy swoich rowerów bo byłyby na pewno dalsze fajne wycieczki).
Piesza wyprawa Orebic-Viganj (fajne duże campy i całe mnóstwo ludzi surfujących na deskach). W drodze powrotnej wdrapaliśmy się do klasztoru.
W sobotę wyjeżdżając z półwyspu pojechaliśmy do Dubrownika. Tym razem zwiedzaliśmy "dół" miasta gdyż po murach chodziliśmy na naszej pierwszej wyprawie w 2003 roku.
Z Dubrownika ruszyliśmy na północ aby poszukać jakiegoś ciekawego miejsca na dalszą część urlopu. Zatrzymaliśmy się w Drveniku ale jakoś nam nie przypadł do gustu więc pojechaliśmy dalej.
Wcześniej czytałam na forum, że czasami na campach wynajmują namioty wiec zatrzymaliśmy się na campie BOBAN w okolicach Zivogoscie i poszliśmy szukać namiotów okazało się, iż jakiś czech je wynajmuje. I tak oto zakosztowaliśmy życia kempingowego wynajmując 5os namiot z porządną lodówką i kuchenką gazową (cena 20euro) - jak na nas dwójkę było miejsca dość. W jednej sypialni urządziliśmy sobie dodatkową szafę. Do łazienek było bardzo blisko, do plaży także kilka kroków. Toalety bardzo czyste sprzątane praktycznie co godzinę.
Z campu mieliśmy naszą bazę wypadową tylko do Makarskiej (gdyż Omis, Split, Trogir były celem w poprzednich naszych wyprawach).
Zwiedziliśmy także bardzo piękny Park Narodowy pasma górskiego Biokovo włącznie z karkołomną jazdą wąskimi drogami na szczyt sv . Jure 1762m n.p.m. później jeszcze zjechaliśmy z trasy i zdobyliśmy Vosac 1422m n.p.m piekna panorama na Makarska i okolice. Widoki i krajobrazy cudowne każdemu polecam.
I tak oto spędziliśmy kolejne 6 noclegów zwiedzanie przeplatając jedzeniem pyszności chorwackich (np. codzienne nasze śniadanie chorwackie to kupowana w sklepie szynka Prosut i oliwki ..mniam … mniam, ogromne steki wycięte przez pana rzeźnika w Konzumie, owoce morza z grilla i niezliczona ilość kugli, piwa i wina ; ) ), a także oczywiście plażowaniem i kąpielami
.
Wszystko co dobre czasami się kończy więc niestety trzeba było wracać do domu.
Trasa ta sama tym razem w dzień.
pozdrawiam
Ewelina