napisał(a) ooloo » 23.08.2005 20:19
O wodzie można w nieskończoność.... Tak jak o kobietach.... Mówią, że o gustach się nie "dysputuje", ale cóż szkodzi przedstawić własny punkt widzenia
Ja biorę polską w dużych ilościach, bo uwielbiam wody typu (jak ktoś już to napisał w innym wątku) "light" (czytaj: gazowaną nałęczowiankę)
Biorę zawsze tyle, ile się zmieści do bagażnika (w tym roku 4 zgrzewki = 24 butelki 1,5 litrowe). Do tego jeszcze nałęczowiankę niegazowaną dla żony. Nie zawsze wystarcza, więc dokupuję na miejscu wodę o nazwie Radenska (lub Radewska - nazwa jest napisana stylizowanym lismem "ręcznym" i nie pamiętam jak "toto" się nazywa). Jest bardzo smaczna i przypomina wody polskie. Jamnica niestety bardzo mi nie smakuje (choć być może zmienię smak po ostatnim artykule we "Wprost"
http://www.wprost.pl/ar/?O=80053, w którym fachowo wyjaśniają, że wody typu "light" w gorącym klimacie to za mało i należy pić te z dużą zawartością magnezu, wapnia i sodu, a więc słone).
A w ogóle to sobie myślę, że w każdym klimacie powinno się pić "miejscowe" wody, bo one w zależności od miejscowej temperatury i wilgotności najlepiej uzupełniają "wypocone" składniki.
W ostrym kryzysie mineralnym (kiedy mdleję z niedoboru chmielu
) ratujemy się karlowackim lub ożujskim
albo czerwonym winkiem. Zaznaczam, że polską wodę mineralną wozimy do cro nie ze względu na cenę, ale ze względów smakowych. Moim zdaniem ceny wody w dużych sklepach chorwackich są zbliżone do cen w Polsce, więc jeśli ktoś lubi Jamnicę, Radenską lub cokolwiek innego chorwackiego - to bez sensu jest wozić polską wodę do Cro.
ooloo