Moze tez moje pare groszy
Zawsze bralem duzo jedzenia do chorwacji, potem sie okazywalo, ze rzadko mozemy posmakowac miejscowych specyjalow. W tym roku zdecydowalismy z zona ze jedzenia bierzemy malo, tak aby kolacyjki zaliczyc miejscowe. W koncu raz sie zyje.
Natomiast napojami zapelniamy ewentualne puste miejsce w bagazniku. Jesli chodzi o piwko to w zeszlym roku cale dwa tygodnie popijalem kupionego tam po 4,6kn Tuborga. Ewentualnie do jedzenia w knajpce karlovacko.
Napewno kupowanie jedzenia i napojow w chorwacji jest drozsze, ale w koncu trzeba posmakowac ich specyjalow typu pizza z szynka dalmatynska, przeciez na samo wspomnienie leci slinka, albo lazania w primosten, w zeszlym roku pierwszy raz w zyciu jadlem rekina wspaniale kruche miesko - polecam.
Ale jest to kwestia zasobnosci kieszeni i pojemnosci bagaznika.
Jesli was ludzie stac na kolacyjki w ich konobach to nie m sie co zastanawiac.
Najwazniejsze ze za tydzien bede juz w baskavoda
Pozdrowionka dla wszystkich.