napisał(a) CroMarek » 06.08.2015 12:03
My lubimy się opalać i to bardzo.
Od kilku lat stosujemy taką metodę (na początku, nim zbrązowiejemy):
zero kremu, ale max. 15 minut na słońcu, potem do cienia. I po kilku godzinach znowu w ten sposób.
Wg mojej córki, od której się o tym dowiedziałem, organizm coś tam wytwarza i skutecznie broni się przed oparzeniami słonecznymi przez 15 minut, potem już nie daje rady. Dlatego ten czas jest "bezpieczny".
I tak przez kilka pierwszych dni. Z tym, że u nas te pierwsze dni wypadają jeszcze w PL, więc w ciepłym kraju nie szkoda nam słońca.
Potem filtry, ale skóra już jest przygotowana po pierwszych kilku sesjach/ dniach, wtedy nie martwimy się czasem na słońcu (oczywiście z głową, nie cały dzień).
W tym roku byliśmy wiosną przez dwa tygodnie na morzu w Tajlandii. Pojechaliśmy bladzi, po zimie.
Tam jest dużo mocniejsze słońce niż w Chorwacji.
Ta metoda (15 minut plecy + 15 minut brzuch i do cienia) pięknie zadziałała.
Obyło się bez oparzeń, rumieni, raczków itd.
Wróciliśmy ładnie opaleni.
Gotowi na smażing w Chorwacji
Metoda sprawdzona.