Re: ON...
godz.19. Dobranockę czas zacząć, a raczej schododobranockę, bo nie uwierzycie, bo właśnie ONE zdominują ten odcinek
a nie ON
Szybko wypakowujemy się, coś jemy i pędem na plażę, w końcu przyjechaliśmy z gór nad morze
Oczywiście po drodze są ONE – dzisiejszy bohater, ale serca pełne radości i miłości to takie schodki to małe utrudnienie i już jesteśmy. Idziemy na plażę oglądaną rano, czyli na końcu schodków w prawo.
Jest już popołudniu, pod drzewkami pełno dzieci, drzemiących lub bawiących się, pełen luz, przecież są wakacje. Minuta i już się kąpiemy, słońce grzeje, ale jest przyjemnie, a nie upalnie. W sam raz jak na pierwszy raz.
Plaża kamienista (
ale kamyki nie są z tych idealnych gładkich otoczaków, to kamyki, jakieś kawałki skałki, ale i też fragmenty pomarańczowe pochodzące zapewne z pobliskich zniszczonych w czasie wojny budynków) , ale w morzu nie ma kamieni, można kąpać się na boska..
A widok z wody ….. BAJKA
(
nie byłam jeszcze na Riwierze Makarskiej i nie widziałam gór schodzących do wody) – to co znałam z Paklenicy to jednak nie to, co tutaj
I co tym myślicie?
Pluskamy się, łapiemy słonko i pora wracać… oczywiście po schodach do góry, ale miłość teraz była bolesna i już nie taka wyrozumiała
Wieczorem udajemy się zobaczyć centrum Mlini i zgadnijcie którędy????
A właśnie, że nie po schodach….
Przed schodami odbija droga w lewo, normalna asfaltowa, którą można dojechać do domów i centrum, które są położone między more a Jadranką… idziemy, jest kolejna plaża w postaci zatoczki, i jak okazuje się plażujemy na plaży w Srebrano, a nie w Mlini
mały plac zabaw
...boisko do piłki wodnej -
kilka razy trafiliśmy wieczorem na trening, ale latające robactwo trochę zniechęcało do długiego kibicowania,
pamiętajcie weźcie coś na komary i inne takieI już jesteśmy w centrum, a tu….
….potem
…miejska plaża… nasza lepsza…
…i kościół..
Kręcimy się chwilę, postanawiamy wrócić górą (czyt. wzdłuż Jadranki), zobaczymy gdzie oprócz nas jest sklep... Ale, właśnie
górą czyli trzeba dostać się tam po schodach… Znowu drepczemy do góry, schodów co nie miara... Dyszę, kondycji nie mam, ale widać już auta... HURRRAA
Spacer wzdłuż drogi… nie przyjemny, nie ma chodnika i już widać nasze lokum, a tam jeszcze są ONE… w ilości coś 35 sztuk. Trudno, spać chcę w swoim łóżku.
Dobranoc
Pan M. znalazł relacje i stwierdził, że zdjęcia są brzydkie. Są jakie są, fotografem nie jestem, raczej pstrykaczem, jak już w którejś relacji pisałam.
I w gwoli wyjaśnienia: do Primosten nie jechaliśmy 50km/h (tak wychodzi z obliczeń, po po drodze gdzieś spaliśmy), 16h to czas od wyjazdu