Re: ON...
Przed kościołem św. Jakuba
(czyli patrona pielgrzymów) znajduje się plan z zaznaczonymi najważniejszymi punktami sanktuarium. Do mapy załączona jest szczegółowa legenda:
Figura Matki Boskiej tak jak zapamiętały ją dzieci. Z ciekawostek - wizerunek Maryi takiej jak widziały ją dzieci w tym mieście jest dziś symbolem Radia Maryja.
Međjugorie to miejscowość położona „między górami”,
to mała hercegowińska wioska, która w ostatnich dziesięcioleciach przekształciła się w ośrodek kultu religijnego. Przed objawieniami Međjugorie to była typowa wioska: hodowano tu owce i uprawiano winorośl i wyrabiano wino. Objawienia miały miejsce 24 czerwca 1981 roku na wzgórzu Podbrdo. Dzień później Matka Boska przemówiła do sześciorga dzieci (w wieku 10-17 lat). Sanktuarium określane jest jako Sanktuarium Królowej Pokoju. Zdaniem widzących Matka Boska prosi przede wszystkim o pokój, post i modlitwę. Wg dzieci, objawienia te są ostatnimi objawieniami maryjnymi na świecie i tutaj ma się wypełnić to, co zostało zapoczątkowane objawieniami w Fatimie i Lourdes. Objawienia w Međjugorie nie zostały uznane i potwierdzone przez Watykan, a tym samym nie powinny być wiążące.
Jakoś jest to sprzeczne z pielgrzymkami organizowanymi przez polskie parafie: czyżby pod płaszczykiem pielgrzymki do Međjugorie kryła się chęć kąpieli w Jadranie? (nie urażając nikogo, luźne spostrzeżenie).Idziemy przez mały park w kierunku Podbrdo. Jest IT, pytamy jak daleko i którędy mamy iść. 20 min i mapka. Wracamy do auta. Podjedziemy.
Przejeżdżamy przez miasteczko, pełno noclegów, ogłoszeń o kwaterach na 1 noc. Jedziemy chwilę wśród pustek zastanawiając się czy dobrze jedziemy. Ale pojawiają się pierwsze domy i sklepy z dewocjonaliami. W sumie nic dziwnego w tym miejscu. Dojeżdżamy na sam koniec. Jest jakiś parking. Zostawiamy auto i cofamy się ku wejściu na Górę Objawień.
Kamienną drogą między domami wchodzimy pod górkę. Ale, ale…. Czy to na pewno dobry kierunek? Bo przed nami jest ALEJA KRAMÓW. Na szczęście się kończy i jest wejście na górę. Myślałam, że może tam wejdziemy, ale jest straszny upał, a wejście rzeczywiście jest (jak pisało) na lepsze niż moje buty (
moje buty są na zdjęciu z Mostaru i nie nadają się na wejście).Moi Panowie też jakoś nie są chętni na wejście. Wejście ma zająć 20-30 min
(źródło IT z centrum). Rezygnujemy. I ALEJĄ schodzimy w dół. Przyglądam się z bliska co jest w ofercie. Oprócz kamiennych różańców, obrazów z Matka Boską
…znajdziemy też OKAZY sztuki. Dlatego wcześniej piszę kramy, bo inaczej nie potrafię tego określić
(nawet teraz po 16 miesiącach od wizyty w tym miejscu czuję niesmak patrząc na zdjęcia):
Matka Boska w misce
I chyba „hit” pamiątkowy z pielgrzymki – nie wiem na co się zdecydować:
Czuję się ….. nie wiem jak to opisać. Komercja poganiająca komercję. To chyba najdelikatniejsze co przychodzi mi na myśl jak myślę o tej drodze.
Nie opisuję doznań na szczycie, bo tam nie byłam, oby były zdecydowanie odmienne, ale droga przed, mnie przeraziła, a okolice kościoła pokazywały, że będzie inaczej, prosto i tak jak powinno być w wierze: uczucia górą, a nie oprawa. Okolice mnie zmyliły…
Wracamy do auta. Jedziemy ku kościołowi, ALE... znowu ale.
Jak stałam przed kościołem nie widziałam ulicy. A ulica przypomina tą kamienną drogę na Podbrdo…. Koszmar jeszcze raz. Okolice samego kościoła po raz kolejny mnie zwiodły….. Kończymy tą wizytę.
Wyjeżdżamy z tego „uduchowionego” skomercjalizowanego miejsca. Kierunek: