Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Omis-Nemira 2011 - case study

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
leoligot

Nieprzeczytany postnapisał(a) leoligot » 24.08.2011 15:22

Witaj ponownie El_guapo. Mój wyjazd do Cro znów się oddalił (żona znów nie ma urlopu). Zyczę Tobie i rodzince wspaniałego wypoczynku w Nemirze.Wypoczywaj i wracaj szczęśliwie.
el_guapo
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1560
Dołączył(a): 08.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) el_guapo » 26.08.2011 08:33

18h 35m 52 sec. to go ... and counting... :lol:
ana588
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 120
Dołączył(a): 10.02.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) ana588 » 27.08.2011 07:28

tylko pozazdroscic... szerokiej droooogi i super wypoczynku ! ! ! !
el_guapo
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1560
Dołączył(a): 08.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) el_guapo » 29.08.2011 19:47

ana588 napisał(a):tylko pozazdroscic... szerokiej droooogi i super wypoczynku ! ! ! !


Dziękować, dziękować!

1 Temp. w niedzielę 28.08, to 34*C, dziś jest chłodniej - 33*C.
2 Po raz pierwszy w życiu, pot zalał mi oczy.
3 Droga upłynęła spokojnie, nawet w PL. Oekotel Graz rozczarowuje elokwencją recepcjonistek i ich znajomością języków obcych (EN).
4 Odcinek Blato n/Cetiną - Omiś, REWELACJA!


Widoczek z tarasu
Obrazek

Blato n/Cetiną -> Omiś
Obrazek
Obrazek
fidosanok
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 247
Dołączył(a): 27.05.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) fidosanok » 30.08.2011 10:31

Ja cierpliwie czekam na więcej zdjęć ;):D
ana588
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 120
Dołączył(a): 10.02.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) ana588 » 12.09.2011 17:14

ja tez czekam na zdjecia... piekne widoczki, achhhh a my tu w polsce w takiej szarosci zyjemy...
el_guapo
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1560
Dołączył(a): 08.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) el_guapo » 13.09.2011 09:07

Pragi cz.2 dziś nie będzie, dziś będzie ...

Dziś będzie początek wakacji w HR. Praga może poczekać, tym bardziej że to tylko jeden dzień do opisania.

Od początku tygodnia poprzedzającego wyjazd zaplanowany na 27.08.2011 nie mogłem usiedzieć. Niby trasa opracowania, noclegi tranzytowe połowicznie zaklepane, Vladislaw mejlowo poinformowany o prawdopodobnej godzinie przyjazdu...ale instynkotownie wyczuwałem, że oczekiwania co do urlopu 2011 są wysokie a ja muszę im podołać.

Planowałem pełną zaangażowania pracę od pn. do pt., ale juz we wtorek stało się jasne, że nie zdążę na spokojnie przygotować auta, spakować siebie (tu ukłon w stronę Żony, która na siebie wzięła pakowanie Nelki, Swoje, apteczki, kosmetyków i całego innego saffu potrzebnemu kobietom). Ja musiałem tylko spakować siebie, sprzęt foto, ABC, ładowarki i ... zastanowić się jak upchnąć to w samochodzie.

We wtorek radośnie oznajmiłem szefowi, że chciałbym wolny czwartek i piątek. Przygotowany na ciążką obronę swojego pomysłu wyrecytowałem:
"Wisz, Andrzej, muszę dzieciaka spakować, odpocząć przed trasą..." już zaczynałem się nakręcać, gdyż wyrwanie 2ch dni dodatkowego urlopu mając już "przydzielone" 2 tygodnie może nie być łatwe.
"Jasne, rozumiem...chcesz box'a?" - zasokoczył mnie bo nie zdążyłem wytoczyć nawet ciężkich dział.
"Dzięki, box'a mam swojego"

Znacie prawa Murphiego, prawda? Otórz prawo to działa zawsze, a szczególnie w ostatni dzień przed urlopem, kiedy to do firmy wpadła pewna instytucja na pewną kontrolę. Dodatkowe 2dni stanęły pod znakiem zapytania, ale naszemu Wydziałowi dostało się tylko rykoszetem, a dzięki szybko i sprawnie "podpicowanym" dokumentom do kontroli dostałem w gratisie 1h wolnego, kiedy to Andrzej o 15:00 oświadczył:
"Nie przepracowuj się przed urlopem! Leć się pakować. Napracowałeś się dziś przy kontroli"

Radość sięgneła zenitu i tylko poprawnie wytypowane nr totolotka wprawiłyby mnie w większą euforię. O 15:01 przekroczyłem próg firmy i zacząłem urlop...włączywszy uprzednio w mejlu informacje o nieobecności :wink: .

Cofnijmy się do rozważań iloma autami; wybór był żaden, bo oba auta takie same, zatem żaden nie punktuje w kategorii pojemności. Do spakowania były 4 osoby dorosłe i Nelka ze swym "tronem". Ekonomicznie nieuzasadnione było odpalanie 2ch aut i wysyłanie ich w trasę, tym bardziej że wcześniej został zakupiony - co prawda w promocyjnej cenie 299zł, ale jednak - box dachowy w Feuvercie.

Na szczęśceie niewiasty dorosłe były mikrej postury i gabarytów, co przy zamontowanym centralnie foteliku pozwoliło na wygospodarowanie wystarczającej ilości miejsca na początkowe 800km do pierwszego noclegu. Cóż, założenie było dobre do czasu rozważań kto i w co się spakuje.
Zaczęło się układanie łamigłówki.

Od rodziców dostałem informacje: 1 duża torba turystyczna, 1 mała torba turystyczna z jedzeniem, 1 b.mała torba z butami.
Odebrałem te graty dzień przed wyjazdem, tak aby mieć wszystko czarne na białym i nie zostać zaskoczonym o 3:00 rano kolejnego dnia ilością i gabarytami bagaży.

Żona raportowała: 1 duża torba turystyczna nasza, 1 średnia torba turystyczna Nelki, 1 mała torba z butami, 1 b.mała toba z jedzeniem Nelki, 1 torba supermarketowa z jedzeniem naszym.

Oczywiście cała masa gratów, której nie było dane jechać "w torbach" została skutecznie przez obie strony pominięta. Gdzieś tam jeszcze trzeba było spakować: siedzenie do karmienia dla Nelki (na szczęście sprytnie się składające do rozmiarów biurowego segregatora), zgrzewkę Nałęczowianki 0,7l na drogę i "na start" (Żona: "Nelka nie będzie pić gazowanej!" Argument, że gaz można wypuścić trafił w próżnię), zgrzewkę Nałęczowianki gazowanej (Rodzice: "Nie lubimy niegazowanej"), jakiś koc (Ja: "To HR, tam jest ciepło", Żona: "A pamiętasz wrzesień 2007!?, koc przeszedł...), ABC (Ja: "Bez tego nie pojadę i sama będziesz prowadzić auto"; Żona: "Ale ja nie mam PJ", Ja, triumfując: "Właśnie!"), 2 parasole plażowe (Tu pełna zgodność, "dzidź" wymaga cienia). łóżeczko turystyczne, no i spacerówka.

Konsternacja! Jak to wszystko spakować do kompaktowego kombi z "plecakiem" na dachu. Układanka, w żaden sposób nie chciała zgrać się z gabarytami bagażnika i boxa. Problem stanowiła nasza "1 nasza duża tobra turystyczna", która przy aktualnej konfiguracji (wózek i łóżeczko turystyczne w boxie) w żaden sposób nie chciała się zmieścić w bagażniku poniżej linii okien. To ważny argument, gdyż nie dopuszczam ze względów bezpieczeństwa i - co tu ukrywać estetyki - pakowania po dach.

Nie starajcie się z tym dyskutować, to takie moje zboczenie, żeby bagaż był spakowanty schludnie, poniżej linni okien, najlepiej zasłonięty półką lub roletą.
Rzutem na taśmę podjęliśmy z Żoną decyzję: "Wypakowujemy <<1 naszą dużą torbę turystyczną>>, przepakowujemy do 2 małych". Tym sposobem, uzyskaliśmy dodatkową możliwość manewru bagażami. Oczyma wyobraźni zacząłem ponownie układać wszystko w bagażniku i boxie i dalej nijak się to nie układało. Przełom nastąpił, kiedy wyobraźnia podpowiedziała:
- 1 duża torba Rodziców w bagażnik
- 1 średnia torba Nelki w bagażnik
- 1 mała torba z jedzeniem w bagażnik
- 1 b.mała torba z jedzeniem Nelki w bagażnik
- 1 torba supermarketowa z jedzeniem naszym w bagażnik
- łóżeczko turystyczne w bagażnik (sic!)
- spacerówka w bagażnik (sic!)
- 1 mała torba ŻOny w box (sic!)
- 1 mała torba moja w box (sic!)
- 1 b.mała torba z butami Rodziców w box (Sic!)
- 1 mała torba z butami naszymi w box (sic!)

Tym sposobem WSZYSTKO zmieściło się do bagażnika i box'a, ale - wbrew moim zasadom i poczuciu estetyki - nie dało się zasunąć rolety. Bagaż został zatem przykryty gustownym kocem w biało-czerwone pasy i zebrę, który pamiętał jeszcze jak w niego sikałem pacholęciem będąć.

Siły po takim wysiłku umysłowym i fizycznym pozwoliły mi tylko wycedzić przez zęby: "Jak cyganie, ku...a, jak cyganie!" - tu zaznaczę, zdjęć bagażnika nie będzie, takoż box'a, bo to wstyd przed Ryśkiem pokazać Światu taki burdel.

Wczesnym wieczorem porzedzającym wyjazd auto było:
- umyte i nawoskowane - niestety tylko woskiem w płynie,
- "wyodkurzane" - 2x2zł na Orlenie, a satysfakcja ogromna,
- szyby wyczyszczone od środka i na zewnątrz Plastmalem do luster - polecam, pięknie separuje wodę od szyby. Dobrze nałożony działa jak wycieraczka, bo woda jest zmuchiwana z szyb,
- przód auta dodatkowo nawoskowany i "naplastmalowany" w ramach ochrony przed latającym paskództwem,
- nabite 2.7 atm. na osi przedniej i 2.9 atm. na osi tylnej, zgodnie z zaleceniami jazdy autostradowej z kompletem pasażerów i bagaży,
- CB radio podłączone,
- nawigacja podłączona, a trasa do Graz wytyczona,
- tylko "Św. Krzysztof" odkleił mi się od deski rozdzielczej...zły znak. :cry:

Trasa 1go odcinka biegła od Janek (punkt spotkania z 2gim autem), przez Piotrków (achhhhh remonty!), Częstochowę, A4 w Katowicach, A1 maksymalnie na południe aż do Świerklan, Wodzisław Śl., Chałupki (planowane tankowanie), Bohumin (planowany zakup winietki), Ołomuniec, Brno, Breclav, Wiedeń i ... na koniec Kalsdorf bei Graz, czyli Oekotel Graz.

Auto wykąpane i napudrowane, dzieciak wyodkurzany i nawoskowany, Żona ma umyte szyby i napierdziane w oponki...chyba zmęczony jestem, czas na sen. Jednak przed snem golę się b.dokładnie, tym razem z pomocą maszynki elektr. i żyletki.
Żona urządza sobie podśmiechujki:
Ja to, proszę pana, mam bardzo dobre połączenie: wstaję rano, za piętnaście trzecia; latem to już widno. Za piętnaście trzecia jestem ogolony, bo golę się wieczorem. Śniadanie jadam na kolację, więc tylko wstaję i wychodzę.
-No, ubierasz się pan.
-W płaszcz. Jak pada. Opłaca mi się rozbierać po śniadaniu?
-Aaa... fakt!
-Do pekaes mam pięć kilometry. O czwartej za piętnaście jest pekaes.
-I zdanżasz pan?
-Nie. Ale i tak mam dobrze, bo jest przepełniony i nie zatrzymuje się.
-He, he, he, he.
-Przystanek idę do mleczarni -- to jest godzinka. Potem szybko wiozą mnie do Szymanowa (mleko, widzi pan, ma najszybszy transport, inaczej się zsiada). W Szymanowie zsiadam, znoszę bańki i łapię EKD. Na Ochocie w elektryczny i do Stadionu, a potem to już mam z górki. Bo tak: 119, przesiadka w trzynastkę, przesiadka w 345 i jestem w domu, znaczy -- w robocie. I jest za piętnaście siódma! To jeszcze mam kwadrans -- to sobie obiad jem w bufecie. To po fajrancie już nie muszę zostawać żeby jeść, tylko prosto do domu.
I góra dwudziesta druga pięćdziesiąt jestem z powrotem. Golę się, jem śniadanie i idę spać.


Po "porannej" toalecie kładę się spać. A sen przyjść nie chce. Kalsyczny przypadek reisefieber. Jestem zmęczony, ale myśli błądzą w różnych kierunkach. Jest mi za gorąco, za zimno, noga mnie swędzi, coś bzyczy, ktoś gada za oknem, kot mruczy, zegarek cyka, lampka "stand by" w telewizorze oślepia...no po prostu super. Jutro - patrzę na zegarek i ze zgrozą stwierdzam, a właściwie dziś(!), czeka mnie 800km a ja dalej lampię się w sufit.

Budzę się...szybko podsumowuję, żeby wyjść z letargu: jest 1:50, budzik zadzwoni o 2:00, rodzice przyjadą o 3:10, spotkanie w Jankach jest o 4:00. Oczy pieką, piach pod powiekami, czuje się jak po niezłej imprezie a wstać trzeba.

Za dziesięć druga zaczynam wynosić ostatnie graty, przed bramą majaczy cień 2giej astry i 2 punkciki żarzących się papierosów - mam pewność, przyjechali Rodzice. Mają coś, co usprawni komunikację z 2gim autem - zestaw CB dla OiA Fusiona, który powiezie ich do HR.

Graty upchnięte i czekamy już tylko na Żonkę i Nelkę, ale nocne karmienie przedłuża się. Wracam do domu i to co zastaje jeży mi włos na głowie. Nelka nakarmiona, Żona gotowa, czekały tylko na mnie aż przyjdę i zabiorę ... graty! :twisted: . Ze zgrozą stwierdzam, że jest jeszcze co najmniej 5 róznych toreb, torebeczek, siatek, siateczek. Przyznam, w myślach zacząłem ciskać gromy na Żonę, ale pomyślałem ... "To jest urlop, trzeba być cool" - nie pomogło. Nosząc te torby do auta i upychając je w ostatnie wolne przestrzenie "bycie cool" nie pomogło, zacząłem więc nucić: "I'm feel pretty" - bohaterowi "2ch gniewnych ludzi" pomagało.

Dziś odcinek A-B z poniższej mapki:
http://g.co/maps/nft8w

O 3:30 startujemy z Bielan w kierunku Janek. W dzień 30min. na pokonanie tego odcinka wydaje się niezłym żartem, w nocy to czysta przyjemność: węzeł Łopuszańska pusty, Łopuszańska/Krakowska pusta, Raszyn pusty. Kilka minut oczekiwania na parkingu Reala i zjawia się Fusion. Prowadzę szybki kurs obsługi CB, podstawowe czynności, nr kanału w PL i za granicą i w drogę...a w zasadzie "w poligon" od Warszawy aż do Piotrkowa. Tylko 10min. opóźnienia w stosunku do planu 8O - nie jest żle biorąc pod uwagę kurs obsługi CB oraz berbecia w każdym z aut.

Janki - punkt spotkania

Obrazek

Trasę z Janek przez Piotrków do Częstochowy pokonujemy nad wyraz sprawnie. Wpływ na to ma zapewne wczesna pora wyjazdu, przed rozpoczęciem prac budowlanych na "Gierkówce". Korków brak, dzieci spią zatem CB w obu autach milczy. Gdzieś tam przed Częstochową maluchy powoli budzą się do życia, domagając się przerwy.

Nelka zadowolona

Obrazek

Równiny mazowieckie obserwowane z "poligonu" Wwa-Ptrk.Tryb.

Obrazek

Krótki dialog przez CB (A nie jest wylewny, bo uważa że rozmowa w publicznej przestrzeni o tak intymnych rzeczach jak jedzenie nie przystoi) i pada decyzja: ze względu na "bezpieczeństwo" jadła, zaplecze dla matek z dziećmi wybieramy - wstyd przyznać - Mc w Częstochowie. Niewątpliwie wpływ na wybór mają "książeczki z Mc", które małżonka wycyganiła dzień przed wyjazdem, a które to stanowią przepustkę do znacznych rabatów w tym przybytku :wink:. Mój i A opór w kwestii Mc nie ma sensu, odbije sobie to w drodze powrotnej w Csornej... :lol:

Pit Stop w Mc - prawie cała ekipa, ja i Nelka robimy zdjęcie

Obrazek

Jazda przez Katowice okazuje się czystą przyjemnością. Ostatni raz jechałem przez nie, a nie przez Obwodnicę GOP w okolicach 2002; drogi były fatalnie, a napis "powitalny" na przystanku na jednym z wiaduktów skutecznie mnie zniechęcił do wizyt w tym mieście "wink: . Napis głosił: "W tej krainie obcy ginie".

Szybki znajzd na A4, kilka kilometrów cudną A1-ką i zjeżdżamy na droge 3ciej kategorii odśnieżania do Wodzisławia, w tym momencie w CB odzywa się A i oznajmia: "Był pawik" Musimy zjechać. Kilka zakręcików i wzniesień po równej jak stół A1 spowodowały, że E. się cofło :lol: Do granicy docieramy bez większych przeszkód. Nie przemyśleliśmy jednak kwestii tankowania i zamiast zatankować na cywilizowanym Statoil (Uwaga! Ostatnia porządna stacja w drodze do Chałupek), pozostaje nam PRLowski Orlen w Chałupkach...od dawna nie stałem w kolejce do dystrubutora. Tracimy 30min., bo dystruybutory okupują Czesi. Rozładowaniu zatwardzenia nie sprzyja też fakt, że z 9ciu dystrybutorów działa tylko 6. Jest to bezsprzecznie najgorsza stacja jaką odwiedzałem w ostatnich 5ciu latach. O tym, że nie ma tam porządnego kibla, miejsca dla matki z dzieckiem nie muszę chyba wspominać.

A4 - kawałek porządnej drogi

Obrazek

A1 - j.w. Przy okazji: czy ktoś wie dlaczego drogowskazy są żółte? Patrz: drogowskaz na Rybnik.

Obrazek

A teraz Czesi...cóż, po raz kolejny nie pokazali się od najlepszej strony. Primo: dystruybutorów w linni jest 3, podjeżdża Czech autem benzynowym i staje przy środkowym dystrybutorze (I ON, II Pb, IIIPb) tak, że ja nie mogę zatankować dizla z Igo, a Fusion benzyny z IIIgo dystrybutora. Prośby i grożby nie docierają, choć włada naszym językiem. Z nudów obserwuje scenkę z sąsiedniego rzędu dystrybutorów. Tam z kolei po zatankowaniu ON z Igo dystrybutora, opłaceniu paliwa, Czech nie zwalnia stanowiska tylko czeka na żonkę/kochankę/konkubinę, która kończy zakupy na stacji - dać w mordę to mało.

Winietki na czeskie autostrady(?) po stronie polskiej kosztują 50zł - nie jest do dużo drożej od oficjalnej ceny. Myślę, po co przepłacać skoro na pierwszej stacji w CZ w Bohuminie kupię ją za oficjalną cenę. ZONK! Stacja w Bohuminie, tak często wskazywana jako dobre źródło winiet NIE PRZYJMUJE PŁATNOŚCI KARTĄ za winiety. Cóż, płacimy tez 50zł za winietkę i ruszamy dalej.

Mały wtręt: Drogę przez CZ wybrałem tylko z powodu otwarcia A1 w PL. Niestety z perspektywy czasu i przejechanch w tym roku kilometrów w CZ decyzja ta była błędem: autostrady w CZ są zdecydowanie gorszej jakości niż w SK. Tak często wspominanie na forum betonowe płyty na prawdę dają w kość. Najgorsze odcinki to Brno-Breclav i gdzieś w okolicach Olomouc'a. Gdyby dyskomfort polegal tylko na stukaniu opon na połączeniach nie byłoby dramatu, sęk w tym że do stukania dochodzi jeszcze mocno pofałdowana nawierzchnia pomiędzy połączeniami. Daje to istny łomot w samochodzie. Nieco lepiej przedstawia się podróżowanie lewym pasem, ale ... ruch jest prawostronny i nie chcemy przecierż wchodzić w kontakt z przedstawicielami drogówki czeskiej. Tak więc: jeżeli ktoś się waha pomiedzy SK a CZ, a ma wybór, to zdecydowanie podpisuje się pod drogą przez SK.

A potem była AuT i jej nowa autostrada do Wiednia. Jako że zbliżała się pora obiadu, a poszukiwania Gasthausu jeszcze przed wjechaniem na autostradę spełzły na niczym (w jednynym na który trafiliśmy odbywało się jakieś przyjęcie weselne), pozostał nam znowu Mc. Kalkulacja odległości i czasu boleśnie uświadomiła nam że na 16tą do Oekotelu nie zdążymy, zatem konieczny będzie kontakt z recepcją. Zadaniu miał sprostać K. - biegle władający językiem niemieckim z racji 5cio letniego kontraktu wojskowego w bazie Ramstein. Wziął mój telefon, wykręcił numer zamienił 2 słowa i zdębiał...niby niemiecki, ale porozumieć się z Recepcją nie mógł. W akcie desperacji przeszliśmy na angielski; cóż lepiej nie było. Żadne nazwisko z rezerwacji nie otwierało drzwi do tego motelu. Kobieta po drugiej stronie słuchawki marnie operowała angielskim i komputerem. Na moją narastającą irytację w głosie, kiedy przeliterowanie obu nazwisk na które zrobiona została rezerwacja (bynajmniej nie było to nazwisko "Brzęczyszczykiewicz", a raczej swojsko dla recepcjonistki brzmiące "Winter") nie przyniosło rezultatu, recepcja ot-tak rozłączyła się. Zawrzałem!. Na pokładzie 2 dzieciaki, rezerwacja gdzieś przepadła, a Oekotel jeszcze na 2dni przed przyjazdem zarządał jej potwierdzenia na mejla co skwapliwie uczyniłem, a ta ... się rozłącza. Ochłoń Tomuś! Obiecałem sobie podjąć jeszcze jedną próbę z samochodu. Dzwonię, w głowie szukam niemieckich przekleńst (niestety znam tylko "ferfluhte szwajne"), nabieram powierza w płuca ... a po drugiej stronie odzywa się damski (ale inny) głos i bez zbędnych próźb i gróźb przechodzi na angielski i w 10sek. odnajduje rezerwację...jesteśmy w domu, znaczy się pod Wiedniem i zmierzamy do Graz.

Przed Graz pogoda zaczyna się psuć. Temperatura na wyświetlaczu wahająca się w okolicach Wiednia pomiędzy 30*C a 33*C spada do 23*C, autostrada jest mokra bo niedawno przeszła burza, którą zostawiliśmy po prawej stronie gdzieś w górach.

Chmury przed Graz

Obrazek

Przed zjazdem na Kalsdorf, temperatura leci na łeb na szyję - jest 17*C, zaczyna b.mocno wiać. Nie odmiawiamy sobie jednak spaceru na Copacabanę, która w tych warunkach przypomina Bałtyk a nie plaże Brazylii. Zaszywamy się w greckiej tawernie przy brzegu zbiornika wodnego; zamawiamy po piwku (panowie) i herbatkach (panie) i ... pora spać, jutro dalsza część drogi.

"Upalna" Copacabana

Obrazek

C.D.N....
Ostatnio edytowano 14.09.2011 09:21 przez el_guapo, łącznie edytowano 1 raz
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 13.09.2011 10:22

el_guapo napisał(a):A1 - j.w. Przy okazji: czy ktoś wie dlaczego drogowskazy są żółte? Patrz: drogowskaz na Rybnik.


Oznaczają "tymczasowość" oznakowania - w tym wypadku na nieukończonej autostradzie.
Jak skończą nie będzie Rybnika i żółtej tabliczki tylko niebieska z granicą w Gorzyczkach.

Pzdr
el_guapo
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1560
Dołączył(a): 08.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) el_guapo » 15.09.2011 11:59

Podróży cz.II; Czy to droga do piekła?

Dla niektórych ważna informacja: śniadania w Oekotel-Graz są od 6:30 i niemniej ważna :wink: : nie można wynosić żarcia za stołówkę!

Wstajemy o 6:00 nad wyraz wyspani i wypoczęci, choć o odrobinę snu walczyliśmy z szalejącym za oknem wiatrem i komarami. Na szczęście nad ranem wiatr ucichł choć koloryt nieba nadal przypomina pn. Polskę. Za to na parkingu niespodzianka - pojawiło się b.dużo samochodów z PL, których wczoraj o 21szej jeszcze nie było.

Śniadanko w Oekotel jest skromne, aczkolwiek wystarczające. Niewątpliwym minusem jest (nie wiem czy to reguła) zupełny brak "popychaczy" w postaci choćby pomidora czy innego ogórka. Radzimy sobie obficie smarując kanapki masłem i dżemem.

Po 7:00 opuszczamy parking i kierujemy się na SLO i słynny już objazd: Mureck-Lenart-Ptuj.

Gdzieś tu jesteśmy

Obrazek

Przejazd objazdem był dla Ojca IIrazem, ja jechałem nim po raz pierwszy, choć SLO po wprowadzeniu złodziejskich opłat pokonywałem już 2 razy (poprzednie 2 razy przez Maribor). Reklamowany objazd zaskoczył mnie dość marną nawierzchnią. O ile szerokość drogi IIIkategorii nie była dla mnie niespodzianką, to poważne uskoki i dziury rozczarowywały. Tak więc dorzucam łyżkę dziegciu do tej beczki miodu zwanej "objazdem przez Mureck-Lenart-Ptuj". W Ptuju dokarmiamy nasze auta, gdyż K. od Chałupek nie tankował, a jego max-maxów to 600km. Doturlał się pod dystrybutor na przysłowiowych oparach.

"Najdroższa" autostrada nowoczesnej europy - odcinek AUT-Ptuj

Obrazek

Dyskusyjne pod wzlędem konieczności posiadania winietki skrzyżowanie z planowaną autostradą pokazuje na poniższych zdjęciach.

Tak - ten kawałek nie jest autostradą i na dzień robienia zdjęcia nie był płatny :wink:

Obrazek

A potem była już HR, choć nadal zachmurzona to brakiem kolejki na granicy chętnie witająca nowych turystów. Niestety w tym roku/dniu/godzinie nie było dziewcząt wręczających ulotki o HR, tylko znudzony celnik który monotonnie machał ręką na znak: "jechać, jechać, nie tamować ruchu, jechać, jechać..."

Luzy na granicy

Obrazek

Za bramkami granicznymi uzbroiliśmy auta w CB. Sprawdzenie działania w Fusionie - OK, sprawdzenie działania w Astrze...ZONK. Kanały przeskakują w górę, nie działa zmienianie kanałów w gruszce i nadawanie w gruszce. Żeby zahamować galopującą zmianę kanałów blokuje je w pozycji kan. 19go. Trudno, nie będzie 28 jak zalecają globetroterzy. Gorzej, że mam tylko nasłuch bez możliwości nadawania. Coś wysypało się w guszce, prawdopodobnie przetarciu/złamaniu uległy kable przy wtyczce od ciągłego upychania CB w schowku. Cóż awaria upierdliwa, prosta w naprawie, choć w tych warunkach i bez lutownicy zostaje niemy choć nie głuchy.

Kilka zdjątek z trasy, czyli coś co lubię oglądać w relacjach innych Cro-maniaków.

Niedziela rano - na przeciwnym pasie tłoczno, kończą się wakacje ale nie dla nas

Obrazek

Mala Kapela - dla mnie, miłośnika "1"ki to był pierwszy raz

Obrazek

Choć słońce powoli przedzierało się z pomiędzy chmur to temperatura w dalszym ciągu odbiegała od chorwackich oczekiwań. Co prawda 23*C na odcinku Macelj-Zagrzeb-Karlovac oraz 21*C na odcinku Bosiljevo-Mala Kapela nie były temp. syberyjkimi, ale ... czekaliśmy co przyniesie nam Sv.Rok.

Tunel ciepło-zimno, tym razem bez rewelacji

Obrazek
Obrazek

A przyniósł niemałe zaskoczenie: wzrost temp. o zaledwie 0,7*C, ograniczenie prędkości ze 130km/h do 80km/h (pomijam Sv.Roka ze 100km/h) i wiatr miotający autem na lewo i na prawo. Był i plus: bezchmurne niebo.

Widoki i pierszy kontakt z Adriatykiem zakłóciła Nelka i jej nabrzmiała pielucha gwałtownie psująca powietrze w kabinie. Zjazd na Jasenice był nieunikniony.
Szybka zmiana i w drogę ... Vladimir czeka, morze także. W tym momencie zastrajkował tempomat - ech te auta na CAN.

Do zjazdu Blato n/Cetina doturlaliśmy się męcząc prawą stopą pedał gazu i niemi ale nie głusi. Którki tel. do Vladimira wykonany przed Splitem potwierdził, że czeka na nas z kluczami do apartmanów i miejscówkami na parkingu.

A dalej była droga Blato n/Cetini -> Omiś. Piękna, kręta, wąska, z pewnym zdradliwym tunelem.

Uwielbiam takie drogi, mój Ojciec NIE!

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Zdradliwy tunel

Obrazek

Tak to wyglądało na GPSie - już za chwileczkę, już za momencik

Obrazek

Przez Omiś przejechaliśmy bez większych przeszkód delektując się po raz pierwszy od 2008 roku widokiem gór schodzących do morza. I tylko jedno nie dawało mi spokoju, choć Omis znałem z pobytów w 2006 i 2007 a drogę do Dubrovnika pokonałem w 2007: dlaczego apartament na zdjęciach i z satelity wygląda na położony nad samym morzem, a my wspinamy się Jadranką coraz wyżej.
Odpowiedź przyszła po chwili. Skręcając w prawo do Nemiry droga łagodnie zaczęła schodzić w dół, ale plan dojazdu zakładał jeszcze jeden skręt w prawo za niecałe 20m. Ojciec po odcinku Blato n/Cetiną->Omiś był blady, teraz przybrał kolor pergaminu, a my mieliśmy skręcić w "ścieżkę" szerokości 2,5m zbiegającą pod kątem 40* w dół. Gdzieś POD nami majaczyły dachy apartamentów. Przyznam, mi tez nie było do śmiechu, tym bardziej że zjazd na parking wymagał jeszcze "nadrzucenia" tyłem, bo auto nie łamało się na 180*C zakręcie. Uff, skończyło się dobrze, bez przypalenia sprzęgła choć z małym uślizgiem kół. Vladislaw stał i się cieszył kiedy mieszkańcy Równin Mazowieckich zmagali się z jego codziennością. A potem otworzyliśmy drzwi...uderzył nas gorąc. Była 15:30, a z bezchmurnego nieba lał się ŻAR. Przyznaje, podziwiając widoki nikt nie zadawał sobie trudu zerknąć na termometr w aucie. Wypakowanie samochodu z małą pomoca Vladislava zajęlo nam jakieś 20min. i przyznam po raz pierwszy w moim życiu pod zalał mi oczy...dosłownie wdarł się pod powieki i palił solą. Z koszulki już dawno zrezygnowałem, ale nie wypadało nosić bagaży w bokserkach - spodnie były mokre do połowy pupy.

Tego popołudnia było 35*C, żadnej chmurki i powiewu wiatru. A potem nastąpił pierwszy kontakt z Adriatykiem.

Nasz apartament oczami pływaka

Obrazek
papuga007
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 687
Dołączył(a): 29.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) papuga007 » 15.09.2011 12:44

gratuluję wjazdu od tej strony :wink:

"wywiad" się przydał co?

pozdrawiam
mireks
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1886
Dołączył(a): 18.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) mireks » 15.09.2011 17:05

super wybór - Nemira mnie zachwyciła[/quote]

Musisz lepiej poznać Chorwację,wtedy zmienisz zdanie.
My dobrze wspominamy gospodarza apartamentu Iwana z Nemiry który nam robił grilla i mył samochody.Fajnie że blisko jest Omisz.
ana588
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 120
Dołączył(a): 10.02.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) ana588 » 16.09.2011 21:28

droga do Omisia bardzo widokowa, milo oglada sie wszystkie zdjecia... dobrze, ze nast wakacje juz za ok 9 miesiecy ;)
lhd
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 123
Dołączył(a): 09.08.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) lhd » 18.09.2011 12:13

9 września wróciłem z Duce, 2 km obok Omisia i jestem zachwycony tymi terenami do tego stopnia, że wracam tam za rok ;) A jako że tereny znane to i relacja wciągająca ;)
inka 777
Croentuzjasta
Posty: 121
Dołączył(a): 25.08.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) inka 777 » 18.09.2011 20:19

Czy możesz podać jakieś namiary na kwaterę? :)
el_guapo
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1560
Dołączył(a): 08.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) el_guapo » 19.09.2011 07:50

lhd napisał(a): że wracam tam za rok ;)


Ja nie wrócę, ale o tym później.

inka 777 napisał(a):Czy możesz podać jakieś namiary na kwaterę? :)


Apartamenty Solar
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Omis-Nemira 2011 - case study - strona 5
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone