Witam.
Nasz pierwszy większy zagraniczny wyjazd - zachęceni opisami na cro.pl i relacjami znajomych, decydujemy się na Chorwację.. Wyjazd zaplanowany na 01.września, zaraz po pracy. Spakowani dzień wcześniej, w piątek wrzucamy już tylko graty do auta, sprawdzamy listę obecności : tata, mama, Kasia (lat 4) - wszyscy obecni, pieniądze i paszporty : są - no to jedziemy !!
Przejeżdżamy przez Okraj i kierujemy się na Hradec Kralove, Brno, Wiedeń, Graz, Maribor, Zagrzeb,Split
Czechy .. i szok ! Czesi po swoich drogach jeżdżą przepisowo!! 50 to 50, 40 to 40. Nawet poza miastem cięzko spotkać kogoś kto jedzie więcej niż 90. Się nie wychylamy, szkoda czasu i euro.. Ale dopiero godzinny korek przed Brnem z powodu naprawy jakiegoś mostku powoduje (niewielkie) opóźnienie w stosunku do planu. Brno - straszne rozjazdy na obwodnicy, niezbyt dobrze oznakowane, a już jest ciemno. Ostatnia stacja Shell w Czechach - tłumy i atmosfera jak z minionej epoki -mamy wrażenie jakbyśmy mieli zaraz przedzierać się przez żelazną kurtynę.
Ogólnie: Fatalne oznakowania skrzyżowań w mniejszych miastach, mnóstwo strzałek z malutkimi literkami, rekordowe ilości różnych znaków drogowych.
Austria - Wieden : dojeżdżamy o pólnocy. Nie zważając na co bardziej "szybkich i wściekłych" tubylców, jedziemy po pasach pod napisem Graz i przejeżdzamy przez Wiedeń. Niestety, A2 nie jest (dla mnie) ideałem: miejscami czuć wyraźne umc-umc-umc, jak za dawych czasów na A4 pod Wrocławiem, a to męczy, ponadto sporo remontów i ograniczeń.
Koło Grazu wyprzedzamy jedynego Poloneza, jakiego widzieliśmy na drodze
Nalepki na autobanę (wg instrukcji) nalepia się PO STRONIE KIEROWCY, a nie powyżej nalepki rejestracyjnej
Słowenia : śmieszna autostrada.. zanim się auto dobrze rozpędzi, już koniec. Maribor-koniec śmiechów, zaczyna się sznureczek, który jedzie coraz wolniej, aż się zatrzymuje. Ostanich parę kilometrów do granicy jedziemy chyba 1.5 godziny.
Chorwacja - na granicy jesteśmy nie około północy, ale przed czwartą rano. Zmęczenie rośnie. Pierwsza stacja za granicą : brudna, podobnie knajpka, gdzie buszuje podpita młodzież. Jedziemy dalej, odnajdujemy Lućko i dalej. Gdziej w okolicy Ogulina (Dobra ?) przytulamy się na drzemkę do dystrybutora.
Słoneczko wstało - w drogę. Przejeżdżamy tunel Mala Kapela i od razu cieplej. Niestety, pojawia się mgła i choć autostrada prawie pusta, kolejny postój - Prokljan - plac zabaw, kawa, jedziemy dalej. Kolejny wielki tunel Svety Rok - i znowu wyraźnie cieplej. Wyłączamy ogrzewanie..
Zjazd na Split. Strzałki z objazdem na Dubrownik przez Split budzą we mnie niedobre przeczucia.. i słusznie. Droga wylotowa ze Splitu do Omiśa zapchana, 20 km jedziemy prawie dwie godziny. W Omiśu, w samo południe, okazuje się, że klimatyzacja to fajna rzecz.. ale niestety nie posiadamy Miała być Makarska albo Tućepi, a będzie Omiś.
W skrócie : 1150 km, 20 godzin podróży, w tym dwie godziny drzemki i przynajmniej cztery godziny korków; wychodzi ok. 14 godzin czystej jazdy z przerwami na kawe.
Droga powrotna zajęła nam 24 godziny, w tym
-Dojazd na jeziorka Plitvickie,
-4 godziny zwiedzania jezior Plitvickich,
-wyjazd z jeziorek w kierunku Karlovaca (jeśli ktoś się śpieszy to chyba lepiej czym prędzej wrócić na autostradę, po drodze na 70 km przynajmniej trzy suszarki ciężko pracowały)
-półgodzinne korki na granicy HR-SLO i SLO-AUT,
-zakupy, obiadek, większe postoje.
Ogólnie - WARTO, choć dojazd nie jest łatwy