Najfajniejsze było to, że w tym roku temperatura posezonowa i rano, i wieczorkiem była przyjemna. Zwłaszcza rano, gdzie spokojnie kawusie można było przed domem wypić. Ja zupełnie nie wiem na czym to polega, ale jak jesteśmy w Cro, na nic nie mam czasu. W sensie wszystko biegusiem, tu chcesz, tam chcesz, choć na plaży człek miała poczucie, że swoje trzeba odleżeć. Dzielnie pojechałam z zestawem farb i pędzli, z założeniem, że muszę coś wysmażyć w terenie, choćby szkic jeno akrylami, który w domu naniosę na płótno. Tak też było. Odpuściłam plażowanko dnia jednego, warsztat pod pachę i ajda! Na podbój panoramy Janjiny. A panoramę to wioska ma, bez dwóch zdań, w którą stronę nie poleziesz. Ponieważ było wręcz gorąco, farby schły jak durne, nawkurzałam się na maxa, bo na przyzwoitym akrylu też mi zależało. No ale nie masz wpływu na pogodę
w każdym razie, po powrocie do domu, powstało takie coś, na zamówienie Anki Chorwatki:
Wracając do samej Janjiny,najlepsze to, jak Nikša z wielkim sentymentem opowiadał, jak to w zamierzchłych już czasach Janjina stanowiła centrum życia peljeszczakowego. Mieli tam wszystko, od kowala, przez krawców najlepszych, do których zjeżdżały okoliczne damy, po wszelkie inne industrialne dobra potrzebne do życia na poziomie. Do tego stopnia miejscowość była znacząca, że zwano ją Petite Paris. Hmmmm.... Ciekawostka. Ale dziś już tego najstarsi górale nie pamiętają. Oprócz Nikszy.
Dziś też do Janjiny na zakupy zjeżdżają się pobliskie kurorty typu Drače, Sreser, posiada bowiem Janjina dwa markety. Full wypas, ceny też
Fakt faktem, że szczeliłam razu jednego karpia, jak zauważyłam, że wcentrum wioski znajduje się... tor do gry w bule, zwanych u nich balote. No maaaatko, toż to moja ulubiona gra! Po ogrodzie z uporem maniaka kulamy bule, więc czemu nie w Janjinie???
Zapusciliśmy się gdzieś któregoś dnia, przychodzi wiadomość, gdje viste??? I fotka z bulami, które na nas czekają (gospodarz zamówił w necie
)
Ten wieczór miał miłe zakończenie na meczu meny-żeny. Koparka to nam dopiero strzeliła, jak się okazało, że mało tego, że tor wyposażony jest w bule, spoczywające sobie w koszu jak gdyby nigdy nic, to jeszcze kurna jest oświetlony
Idziesz, z tyłu za kioskiem robisz pstryk i normalnieeeee....ja pikolę, niby dziura w d....o przepraszam, petite Paris!
Prócz rozgrywających byli cisi obserwatorzy:dzieciory, którym nie spieszylo się spać, bo nauczyciele w tym czasie byli w strajku oraz centrum kultury, czyli chopaki pod sklepem po drugiej stronie ulicy zgromadzeni przy piwelku. My do "baru" też nie mieliśmy daleko, a co, trzeba asymilować się z autochtonami! Nie będę się chwalić, ale ograłam chłopaków sromotnie
Nawet wyrównywarka do toru na wypasie byla