Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Na naszym pontonie, bosmanem kotwicowym jest Olga. Nie mogłem sobie pozwolić na wkładanie jej do rąk zardzewiałego żelastwa.
No i gdziekolwiek jej nie położysz - choćby na chwilkę - nie zapaskudzi tego miejsca. I jak piszesz: przeżyje ten i następny ponton (jeśli nie zostawię zahaczonej na głębinie).
No i doczekaliśmy się Rodzinka "Habanerów" pojawiła się na zejściu do zatoczki. Nie zwlekając (po uprzednim, szybkim wprowadzeniu się "Habanerów" do domku) udaliśmy się do Veprinowej. Jakieś 1,5 km wodą. Pozwolę sobie wykorzystać deczko materiałów filmowych Konrada:
I screenshot z Endomondo:
W 6 osób na pokładzie, Red GoomYak szedł 28,8 kmh. A potem już była uczta:
... a jak Bogdan z Olgą wracali na Korčulę ... ciężko mi to sobie wyobrazić Może,.. jak będzie chciał,.. to nam sam opowie
Opowiadać nie ma za wiele "Azymut" -> Lumbarda i wiooo panie, ino pomalutku Wiało i falowało. I nie ma się co pietrać, tylko trzeba inaczej spojrzeć na upływ czasu. Po prostu nie będziesz w domu za godzinę, tylko za dwie albo trzy. Ale będziesz Przez te 6 urlopów w Chorwacji z pontonem, nabrałem do tego pływadła więcej zaufania niż do jakiegokolwiek "Titanica". Dużym plusem tego powrotu był fakt, że wiało nam dość prosto w gębę. Nie bryzgało tak na nas, tylko grzecznie chlapało na boki. Lekko skośny wiatr byłby bardziej "mokry". Paręnaście fotek z powrotu:
To raczej dobra mina do... Na tym zdjęciu jesteśmy na wysokości Lovište. Jako-tako szło po kanale hvarskim. Ale zdawałem sobie sprawę, że zaraz wpłyniemy w kanał korčulański (Viganj- mekka dla windsurferów) i będzie tego 12 km z wiatrem Jugo w gębę. A tak serio, to była zwykła przerwa na cygarko