W innym wątku Mkm polecił węgierską "Janis" - Rúzsa Magdi!
Za co mu wielkie dzięki, bo godne to dziewczę polecenia!
Acz pytanie mnie naszło następujące:
dlaczego takie małe Węgry potrafią od lat "produkować" tak świetne rock'owe klimaty.
Wspominam czasy Locomotiv GT, Omega, Illesz, Corvina i jeszcze kilka innych wspaniałych kapel, które, gdyby nie to że śpiewali po węgiersku, śmiało można by stawiać w jednym szeregu z wieloma największymi kapelami hard'rock'owymi anglosaskimi lub ameryckimi.
A my?
Niemen - media go pod koniec życia olały zupełnie..
Budka Sufl. - musiała poza fajną muzą tworzyć gnioty, by polska siermiężna publiczność chciała ich słuchać .. i zatraciła swój rock'owy pazur
Breakout - małe grono wielbicieli
SBB - poszli w zupełne zapomninie
Dżem - jedyny promyk nadziei ... wziął i zmarł.. !
Potem jeszcze Perfekt i kilka panienek - Bartosiewicz, Chylińska którym nie udało się podbić tłumów.. w przeciwieństwie do Dody!..
Ale za to miałczydupy w stylu Myslovitz i inne bezgłosowe niemrawe kapele wciąż dominują w mediach... brrrr...
A prym wiodą prowincjonalne gwiazdy typu: Wiśniewski, Doda, Manadaryna, Cyrykwicka, Feel i mnóstwo innego chłamu..
Ja pierdziu!!!
To już chyba lepsze były czasy Piosenki Radzieckiej, bo przynajmniej można było zwalić to na ustrój i na sowietów.. a teraz? Kogo można obarczyć takim stanem zupełnej miernoty gustów.. tylko siermiężne poslko-zaściankowe społeczeństwo!
Psia dupa jasna!
Dobrze nas zobrazowali w Brukseli na tej wystawie: kartoflisko, a na nim tłusty klecha..
Słoma, buraki, kapucha i wielkie pierdy!
Wczoraj wracałem z Lublina do Krakowa i widziałem po drodze dziesiątki kapliczek obleganych przez mohery... szare, smętne i nijakie towarzycho... przypomniał mi się Dzień Świra i modlitwa sąsiadów na balkonach!
Rock w tym kraju nie ma prawa bytu!
PS
A jedyną stacją radiową, którą udało nam się łapać przez całą drogę to było oczywiście Radio... no, sami wiecie.. psia ich faryzejska mać!