romuald22 napisał(a):Operacja "Black Sabbath" rozpoczęta.
Operacja Balck Sabbath zakończona powodzeniem.
Panowie dali radę. Ozzy wbrew obawom nie fałszował, a nawet powiedziałbym, że był lepszej formie niż Iommi, który zaliczał czasami kiksy, i poległ na wykonaniu "Dirty Woman" wprowadzając zamęt rytmiczny.
Może dlatego zespół skoncentrował się na kawałkach z pierwszych czterech płyt, trochę łatwiejszych technicznie.
Nie zagrali niestety niczego z "Sabbath Bloody Sabbath", nie było ani jednego kawałka z "13" (czekałem na "Lonera")
Ale było super. Zagrali ciężko, ostro, gęsto.
Te kawałki mające ponad 40 lat nie zestarzały się.
Dla porządku setlista zamieszczona
w relacji Interii.
"Black Sabbath"
"Fairies Wear Boots"
"After Forever"
"Into the Void"
"Snowblind"
"War Pigs"
"Behind the Wall of Sleep"
"N.I.B." (poprzedzone solo Geezera Butlera na basie)
"Hand of Doom"
"Rat Salad" (+ solo perkusyjne Tommy'ego Clufetosa)
"Iron Man"
"Dirty Women"
"Children of the Grave"
Bis:
"Paranoid"
To był mój drugi koncert nie na płycie. Ma to i swoje zalety. Można było spokojnie obserwować walczącą młodzież pod sceną.
Wspaniale wyglądał las rąk kołyszących się jak łany zboża na wietrze, albo klaszczących w rytm muzyki.
Skaczący, falujący tłum co raz tworzył lokalne epicentra pogo. Co odważniejsi byli transportowani ponad głowami szalejącej publiczności w kierunku sceny. Ochrona miała cały czas zajęcie, bo taki delikwent musiał być przez nią odebrany i odprowadzony na bok.
Najczęściej wracał do sektora i pewnie próbował odbyć podróż ponownie.
Ozzy cały czas zachęcał do zabawy.
W pewnym momencie zaczął udawać kukułkę.
Sala odpowiedziała mu "kuku, kuku", co Ozzy krótko skwitował: "jesteście jeszcze bardziej pi....ci niż ja"
Kto oglądał "Gathered in their masses" widział, że to nie był suchy koncert. Ozzy co jakiś czas wylewał na siebie wiadro wody.
Nie tylko na siebie, ale także i na publiczność.
Już myślałem, że w Arenie będzie jednak na sucho, ale pod koniec pojawiły się i wiadra. Jednym pomoczył się Ozzy, a dwoma poczęstował publikę i ochronę pod sceną.
N.I.B.War PigsCiekawe, czy to naprawde pożegnalna tura, czy tak jak w przypadku Scorpions "kolejna" pożegnalna tura.
Z drugiej strony patrząc na wiek Ozzego (68 lat) i "mało sportowy" tryb życia obawiam się, że niedługo może dołączyć do Lemmego.