Zbyszko666 napisał(a):No to wczoraj wyszły nam ciekawe perełki na świat
Nowy kawałek Limp Bizkit - " Endless Slaughter "
oraz
Slipknot -" The Negative One"
tutaj bardziej czekam na nową CD świrów z Iowa.
MRK napisał(a):...
Kolejna płytka...
Nie chce mi się rzucać tytułami, ale polecam przesłuchać całość, bo uważam, że każdy znajdzie coś ciekawego na tej płycie. Polecam tym hard rockującym.
MRK napisał(a):Napiszę krótko... 11/10!!!!! Jak to z Mastodonem...pierwsze przesłuchanie i nic. Drugie i nic. Trzecie i coś kiełkuje. Każde kolejne odkrywa geniusz tej kapeli. Romuald, daj im szansę:). Płyta miszcz.
MRK napisał(a):ps. k..wa, czy naprawdę niektóre płyty muszą kosztować 60-70zł. Część ciągnę z USA, ale jak nie chce mi się czekać, to jadę do sklepu nie dla idiotów i kupuję...i krew mnie zalewa. Mastodon - 60zł, Killer Be Killed - 60zł. Nosz!!!
romuald22 napisał(a):Ale z tym hardrockiem to nie wiem czy się nie rozminęli w czasie i przestrzeni.
romuald22 napisał(a):
Aha - zgadzam się się Tobą.
Popatrz jak to na forum wygląda słowo pisane. Gdyby nie ten dopisek to ktoś gotów pomyśleć, że to Ty se jaja robisz.
MRK napisał(a):Eeee... A tego nie ogarniam . Możesz jaśniej?
romuald22 napisał(a):MRK napisał(a):Eeee... A tego nie ogarniam . Możesz jaśniej?
Nieważne. Miałem jakąś pseudofilozoficzną myśl przewodnią. I późno też było.
Generalnie chodziło o to, że faktycznie ceny nowych płyt w Polsce to są jaja, a nie bez jaj
Więc zgoda jest.
Czteroodcinkowa seria w reżyserii Simona Wittera i Hannesa Rossachera opowiada historię brytyjskiego rocka z nietypowej perspektywy. Jaki wpływ na rozwój muzyki miały szkoły artystyczne , kino czy twórcy plakatów? Kiedy narodził się popularny na całym świecie brytyjski punk-rock?
Od furii The Clash, przez egzystencjonalny mrok Joy Division i androginicznego Davida Bowiego po barwą Annie Lennox.
Twórcy dokumentu krok po kroku analizują fenomen tego gatunku muzycznego, nie pomijając żadnego jego aspektu. W filmie wypowiadają się specjaliści od public relations, muzycy, znani menadżerowie, i oczywiście sami artyści.
MRK napisał(a):Przy okazji... Wyjaśni Mi ktoś fenomen powyższego kawałka? Nigdy go nie pojmowalem i chyba już mi się to nie uda. Dla mnie ten kawałek jest tak niemiłosiernie tragiczny i straszny, że głowa mała .
romuald22 napisał(a):MRK napisał(a):Przy okazji... Wyjaśni Mi ktoś fenomen powyższego kawałka? Nigdy go nie pojmowalem i chyba już mi się to nie uda. Dla mnie ten kawałek jest tak niemiłosiernie tragiczny i straszny, że głowa mała .
Chodzi chyba o to, że komuś "zaskoczy" jakiś motyw muzyczny i uparcie powtarza wkoło. Dotyczy to zarówno wykonawcy jak i odbiorcy. Tobie w tym wypadku "nie zaskoczył".
Ja mając tę świadomość z premedytacją słucham czasem sobie oparte na podobnej zasadzie np:
SISTERS OF MERCY
Temple of Love
More
MRK napisał(a):Przy okazji... Wyjaśni Mi ktoś fenomen powyższego kawałka? Nigdy go nie pojmowalem i chyba już mi się to nie uda. Dla mnie ten kawałek jest tak niemiłosiernie tragiczny i straszny, że głowa mała .
Maciej Jurga
43. Joy Division: Love Will Tear Us Apart
Wokół postaci Iana Curtisa obrosło wiele legend i z pewnością niektórzy otaczają go swego rodzaju kultem. Około 1976 roku powstaje Joy Division (razem z Bernard Sumnerem i Peterem Hookiem), które istnieje zaledwie 4 lata, bowiem Ian Curtis w 1980 popełnia samobójstwo. Spowodowane było przede wszystkim rozwijająca się epilepsją i załamaniem nerwowym, nie wspominając o problemach w życiu osobistym. Ale to wszystko wpłynęło na wizerunek legendy tej krótko działając kapeli, jaką jest Joy Division.
Dzisiaj płyty Unknown Pleasures i Closer, dodajmy, że właściwie to jedyne longplaye Joy Division, są znane każdemu fanowi muzyki rockowej (a przynajmniej być powinny). Odniosły one spory sukces, jednak prawdziwy boom rozpoczął się od wydania na singlu utworu Love Will Tear Us Apart, jeszcze przed śmiercią Curtisa w 1980 roku.
W utworze tym Curtis pisze o miłości do swojej żony, a właściwie jej braku. Mówi o rutynie, braku ambicji, rozchodzących się drogach. Dobitnie uderza w słuchacza swoją beznadziejnością. A jednak w porównaniu do innych jego utworów , jest to zaledwie namiastka jego nihilistycznej i ponurej twórczości poetyckiej. Zaskakiwać może też fakt, że na Love Will Tear Us Apart, dotychczas szalony Curtis, którego tak charakterystyczna maniera wokalna wirowała wokół krzyków rozpaczy a posępną melorecytację, postanawia zachować spokój i dobitnie przedstawić historię niespełnionej miłości.
Jest to utwór wpadający w ucho, nieskomplikowany, w końcu wyrastający na gruncie punk rocka. W charakterystycznym brzmieniu syntezatora, które dominuje nad gitarą, jest coś niepokojącego. Na teledysku opublikowanym po śmierci Brytyjczyka, wszyscy muzycy grają jakby bez emocji. Nie bez zaangażowania, ale bez emocji, jakby ich nie dotyczyły. Może to była pewna zapowiedź nadchodzącej klęski młodego Brytyjczyka?
Nie wiem, to jedynie przypuszczenia, pewne jednak jest, że po jego śmierci to właśnie Love Will Tears Us Apart trafiło na warsztat fanów.
I nie tylko ich. Bo Love Will Tears Us Apart zainspirowało wielu innych twórców. Najprawdopodobniej każdy artysta z 4AD zasłuchiwał się w Joy Division, przede wszystkim należy wyróżnić Swans, którzy wydali nawet EPkę inspiriwoną tym utworem. Oprócz tego na warsztat brały ten utwór takie grupy jak The Cure, New Order (stworzony z członków Joy Division), czy Bjork.
walp napisał(a):W piątek, 22.08 o godz. 21.00 na Planete+ premiera czteroodcinkowego serialu:
"London Calling. Dzieje brytyjskiego rocka"
Powrót do Rozmowy o turystyce i nie tylko