No i teraz słów kilka po ochłonięciu...
Nadal błogość w sercu... i ogromna satysfaction, że "nasza muzyka" przetrwała w tak świetnej formie!
Hm... przed chwilką sprawdziłem - panowie Gillan i Glover mają po 65 lat! Pan Paice i Airey po 62 lata, a młodzik Morse - 56!
To, że nie wykonali Child In Time, to, moim zdaniem, świadczy o pokorze panów Purpurlów i ich szacunku do własnych dokonań.
Jasiu Gillan jak na swoje 65 trzyma się rewelacko-zajebiście. Porównałem posiadane przez mnie koncerty DVD sprzed lat kilkunastu i kilku i facet naprawdę trzyma formę!
Glover! Każdemu życzę tak wyśmienitej rock'n'rollowej kondycji.
Paice - qźwa! nie ma co gadać. Stary, zahartowany hardowy młot!!!
Airey - hm.. sprawdziłem od razu po koncercie jego biografię i już wiem skąd znam faceta i dlaczego tak wyśmienicie i smakowicie wycina na klawiszach. Purple nie mogli dokonać lepszego wyboru obsadzając miejsce szanownego pana Lorda!
Co do samego koncertu.
Szczerze mówiąc, nie wierzyłem recenzjom i spodziewałem się jednak słabszej kondycji. Przecież w sumie panowie mają razem do kupy 310 lat!
A tu takie miłe zaskoczenie. Kondycja i forma naprawdę na wysokim poziomie!
Pan Gillan po prostu rozczula. Spokojny, uśmiechnięty, żartujący i w świetnym choć skromnym kontakcie z publicznością. Facet sprawia wrażenie wokalisty, który doskonale zdaje sobie sprawę ze swoich ograniczeń związanych z wiekiem...ale daje z siebie wszystko co ma do dania. A ma jeszcze wiele...
Generalnie panowie dają z siebie dużo. Pełen szacunek do publiczności. My płacimy - oni wykonują swoją pracę na najwyższym poziomie! I to lubię w mentalności ludzi zachodu! Nie żeruję na własnej legendzie i może dzięki temu gromadzą takie tłumy.
Prawdziwie nieskazitelny tandem mechaniczno-rytmiczny Glover-Paice to mistrzostwo świata!!! Big metal hard machine drummer-hummer!
Pan Don Airey.. no cóż.. może fragment z Wikipedii, który wszystko tłumaczy:
Don zaczął uczyć się klasycznej gry na fortepianie w wieku siedmiu lat. Uzyskał stopień magistra na Uniwersytecie Nottingham oraz dyplom ukończenia Royal Northern College of Music
oraz
Wcześniej pracował w takich zespołach jak: Gary Moore, Ozzy Osbourne, Judas Priest, Black Sabbath, Jethro Tull, Whitesnake, Colosseum II, Sinner, Michael Schenker, Uli Jon Roth, Rainbow, Divlje Jagode, czy Living Loud. Współpracował również z Andrew Lloyd Webberem
Prawdziwa uczta melomana...
No i Steve Morse.
Hm... akurat ten pan mnie odrobinkę "zawiódł"
A to z jednego azaliż powodu.
Jako plumakający na gitarce uwielbiam wymiatane solówki Morsa. Nikt tak nie potrafi wystukać pasaże i arpeggia jak pan Steve!!!
No a tutaj jawił się na skroś dojrzały gitarzysta, który poza wymiataniem potrafił stworzyć niesamowite impresjonistyczne klimaciki... w kilku utworach.
Pomimo, iż jest wręcz "wypychany" na pierwszy plan, to gra, jak na swoje możliwości, nader skromnie, elegancko i z gracją! Tu i ówdzie wymiótł, czasem przybrzdąkał typowe rock'n'rollewe riff'y, a czasem zamieszał wręcz balladowo.
A ja bym chciał, żeby facet cały czas zamiatał po gryfie z szybkością turbiny... no cóż.. na szczęście Morse nie spełnia moich zachcianek...
Ogólnie panowie Purple stwarzają jakiś taki niepowtarzalny klimat łagodnej elegancji połączonej z zadziornością starszych niesfornych panów-rock'n'rollowców!
Miodzio!
PS
No i po takim koncercie można odzyskać wiarę w dobre gusta naszej polskiej publiczności... wiary, którą się traci po nadmiernym oglądaniu programów "artystycznych" w TV! (np. TVN lub Polsat!
)
Pełna sala, bardzo żywiołowa reakcja. Pomimo iż średnia wieku to 45-55 lat, to jednak było sporo fajnej długowłosej (i nie tylko) młodzieży. Trochę dzieciaków z rodzicami lub dziadkami (a może i pradziadkami).
No i w końcu w większości była śląska publiczność. Nasz kochany bluesowy Śląsk...
za co niezmiernie szanuję ten region Polski.
PS2
SBB - nie czepiałbym się aż tak pana Skrzeka i Apostolisa, bo w sumie przecież od lat już nie dokonali żadnych rewelacyjnych nagrań. Pierwsze 2 płyty SBB, płyta nagrana z Niemenem.. aha.. i 2 płyta Breackout (tzw. konserwa). To były ich wielkie dokonania sprzed trzydziestu kilku lat. A potem to już takie pitu mitu srutu tutu.. Dlaczego tak było.. hm.. mam swoje teorie (spiskowe oczywiście).. ich historia (szczególnie w kwestii promocji przez media) przypomina trochę karierę śp. Czesława Niemena..
no, ale nie o tym teraz..
Trochę chyba niefortunne połączenie - Purple i SBB.. ale w sumie... w tłoku uszło..
pzodro
sory za tak długi posta.. ale musiałem...