Nie mogliśmy delektować się śniadaniem zbyt długo bo już za chwilę miał podjechać po nas autokar.
Trzeba wrócić do pokoju,
Tym bardziej, że przed wyjazdem mieliśmy jeszcze chęć skoczyć na plażę.
W pokoju wskakujemy w stroje kąpielowe i przez nasz taras (tylko przymykamy okno, tu i tak nikogo nie ma oprócz nas) biegniemy jakieś 80 metrów (z czego 20 przez plażę) i do wody.
Ta woda parzy!!!
Jest niemożliwie ciepła, ma pewnie około 35 stopni.
Cieszymy się jak dzieci – pustą plażą, ciszą, gorącą wodą, delikatnym falowaniem, piaskiem delikatnie masującym stopy.
Mogłabym tu przesiedzieć cały dzień.
Ale nie ma tak dobrze.
Mamy 10 minut dla siebie i trzeba biec do pokoju.
Wchodzimy przez taras, wskakuję do wanny spłukać piach ze stóp, szybko się ubieramy i idziemy w stronę wyjścia z hotelu.
Musimy wjechać windą na 4 piętro.
Jeszcze długi korytarz
I jesteśmy w lobby.
Autokary już czekają pod wejściem.
Wskakujemy do naszego.
I ruszamy przejeżdżając przez podjazd z wejściem do budynku gdzie cały czas stoi mężczyzna i otwiera drzwi każdemu wchodzącemu i wychodzącemu gościowi.
Jedziemy a ja uparcie fotografuję przez okno.
Nasza podróż trwa kilkanaście minut.
Parkujemy na parkingu, wychodzimy z autokaru – uderza nas temperatura.
Jest bardzo ciepło.