Przed nami miejsce dzisiejszej kolacji – budynek Opery w Dubaju.
Wchodzimy do środka.
I oczywiście natychmiast dostajemy szampana.
Jesteśmy w otwartym pomieszczeniu, w czymś na kształt wewnętrznego podwórka.
Podnosimy głowy – nad nami góruje Burj Khalifa.
Oprócz kieliszka szampana oczywiście proponowano nam przekąski.
Znowu nie cieszyły się powodzeniem.
Przecież za chwilę kolacja.
Po kilkunastu minutach przechodzimy do restauracji Belcanto.
Zdecydowanie odpowiada mi klimat tego miejsca.
Fortepian, muzyka na żywo – to jest to co lubię.
Nasz jadłospis na kolację – jest dobrze, tylko cztery dania.
To będzie wieczór z truflami.
Zapowiada się bardzo smacznie.
Bar w Belcanto wygląda imponująco.
Artyści piękną muzyką umilają nam ten wieczór.
Czerwone wino dodaje klimatu.
Ryż z truflami to rozkosz dla podniebienia.
A danie główne – poezja smaku.
Niestety moje możliwości ograniczone – nie jestem w stanie zjeść całego mięsa, dobrze, że mam Kapitana pod ręką bo takie dobro nie może się zmarnować.
Po jakimś czasie na stołach pojawia się deser – genialne tiramisu.
I tu – mam zadanie.
Otóż jedna z kobiet z naszej grupy obchodzi dziś swoje urodziny.
W związku z tym zostałam poproszona o zaśpiewanie Sto lat i złożenie życzeń Jubilatce co tez uczyniłam z przyjemnością.
Był tort, były brawa i zaszklone oczy Jubilatki zadziwionej całą sytuacją.
Dla takiej chwili warto było przyjechać do Opery!
Kolacja przebiegła nam w bardzo miłej i uroczystej atmosferze.
Pora wracać do hotelu.
Droga powrotna już na szczęście bez korków.
Szybko i sprawnie dotarliśmy na miejsce.
Wcześnie, jednak biorąc pod uwagę intensywność dzisiejszego dnia (lot balonem, rajd po pustyni, lot helikopterem, rejs po morzu i na koniec uroczysta kolacja) bardzo późno.
Jesteśmy bardzo zmęczeni więc zasypiamy w ułamku sekundy.