W Emirates Palace niezmiennie zachwycają mnie bukiety które podziwiam ilekroć przechodzę obok.
Pianistka pięknie gra na fortepianie tworząc niesamowity klimat.
W drodze do pokoju mijamy wystawy sklepików.
Nareszcie w pokoju.
Trzeba chwilkę odpocząć bo zaraz kolacja.
Na suficie mamy strzałkę z kierunkiem na Mekkę.
Odświeżeni, wyprasowani – pora iść na kolację.
Dziś w japońskiej restauracji na terenie hotelu.
Serwują nam dość ciekawie wyglądające dania.
Na przykład takie kolorowe sakiewki.
Patrząc na miny – chyba nam smakowały.
Kolejne danie.
Z grzybkami wyglądającymi jak halucynki!!!
Jemy je z lekką nieśmiałością ale są smaczne więc trudno, co będzie.
Na deser jakieś cytrynowe coś z płatkami złota.
Czekoladowe babeczki.
Do tego słodki kawior.
To nasz kelner – bardzo sympatyczny i uśmiechnięty.
Robi się późno.
Pora chyba kończyć kolację i pójść spać.
Moje ulubione miejsce w naszej łazience – wanna – jak widać pełna piachu z plaży – naniosłam go ze sobą po kolacji idąc chwilę boso na zewnątrz.
W szafie znaleźliśmy dywanik z kompasem do modlitwy.
Zerkamy na niego z ciekawością.
Musimy się spakować – jutro do 10 mamy wystawić bagaże przed drzwi aby obsługa mogła je zabrać do naszego autokaru.
Niestety to już ostatnia noc w Emirates Palace.