Jejku, jejku, ostatnią relację pisałam w 2011 roku - wieki temu. Nie planowałam, ale może dzięki temu łatwiej mi się będzie uporać z tęsknotą i dotrwać do cieplejszych, słonecznych dni.
Nasz wyjazd, chociaż wymyślony w 2021 roku na Pelješcu, nie był zaplanowany, ani przygotowany do ostatniej chwili. Wciąż wydawało mi się, że świat się sprzysięgnie i nie pojedziemy, na głowie miałam organizację gminnego finału WOŚP, z ferii zimowych odpadł przez to pierwszy weekend, czasu i sił brakowało na jakiekolwiek przygotowania. Początkowo mieliśmy spędzić kilka dni na półwyspie z naszymi chorwackimi przyjaciółmi, ale z biegiem czasu sytuacja prywatna u nich tak się ułożyła, że nie śmiałabym im swoją obecnością głowy zawracać. Potrzebny był plan awaryjny, bo wyjechać potrzebowaliśmy baaaardzo. Wiedziałam, że ma być Dalmacja, że nie chcemy siedzieć w miejscu i nie tam gdzie poza sezonem będzie totalnie pusto. Padło więc na Split, po głowie chodził Dubrownik no i cały czas chcieliśmy wpaść na Pelješac chociaż na chwilę.
Wyjazd zaplanowany na wtorek po finale WOŚP - cel Split na 3 noce - rezerwacji jakichkolwiek brak. W międzyczasie uciekły mi 3 z polubionych na bookingu miejsc noclegowych. W poniedziałek spakowałam co wpadło w ręce, kurtki na różne wersje pogodowe, buty i ciuchy podobnie. Kilkanaście dni wcześniej Chorwację nawiedziła zima i sama nie wiedziałam czego się spodziewać zwłaszcza po drodze.
31. styczniaW dzień wyjazdu zaklepałam apartament na tyłach Pałacu Dioklecjana. I ruszyliśmy...
Drogę podzieliliśmy na dwa etapy, nocleg miał wypaść gdzieś za Wiedniem. Trasa przez Czechy minęła na szczęście bez zapowiadanych śnieżyc, choć krajobraz co jakiś czas zmieniał się na bardzo zimowy, wciąż było też buro i ponuro.
W Mikulovie zatrzymaliśmy się, żeby coś zjeść i gdy wjechaliśmy do Austrii przywitało nas zachodzące słońce.
Wiedeńskie korki sprawiły, że do zarezerwowanego po drodze Oekotelu w Traiskirchen dotarliśmy już po ciemku. Leżąc w łóżku zaczęłam wreszcie planować, co my chcemy w tej Dalmacji robić, zarezerwowałam więc na kolejne dni (po Splicie) apartament w Dubrowniku. W nazwie miał "luxury", jak się kolejnego dnia okaże ... bardzo "luxury"