Nefer napisał(a):................
Coś wspaniałego - zero ludzi, ciche miasteczko, plusk wody, słońce do tego, no i jeszcze czapla z kotami . Mógłbym się natychmiast, już, przenieść w takie miejsce .
Ja też bym z chęcią się tam teraz teleportowała .
Niestety pobyt dobiegł końca.
Po krótkiej wizycie w Stonie, zakupach w piekarni i ostatnich spacerach i westchnieniach udaliśmy się w drogę powrotną.
Aparat pozostawał już w walizce, a nieliczne zdjęcia robiłam już tylko telefonem. Piękna nowa droga przez półwysep pokazuje go z nieznanej dotąd perspektywy i niestety bardzo szybko wyrzuca nas na most.
Robi wrażenie, teraz możemy spokojnie go podziwiać, gdyż nie jedziemy jak poprzednio prosto pod słońce. Piękny jest.
Zatrzymujemy się jeszcze po pomarańcze w Dolinie Neretwy, podziwiamy z samochodu Opuzen
Autostrada pusta, jedzie się komfortowo, w okolicach Zagvozd ze zdziwieniem witamy takie widoki. Tak, jest luty, pobudka... koniec kwiatków i pomarańczy.
Zatrzymujemy się na kawę w znanym wszystkim punkcie nad rzeką Krka z widokiem na Skradin
Po powrocie na autostradę z niepokojem oczekujemy Chorwacji zatunelowej.
To ostatnie zdjęcia jakie zrobiłam przed sv. Rokiem, im bliżej tunelu tym bardziej dawało się odczuć wiatr. Wyświetlane na tablicach ograniczenia do 40 km/h, zakaz jazdy dla ciężarówek i znikomy ruch na autostradzie potęgowały u mnie uczucie niepokoju, a później wręcz strachu. Wiało potwornie, zwłaszcza na tych bardziej wyeksponowanych odcinkach, miałam wrażenie, że nas zdmuchnie z drogi, wolne tempo wcale nie poprawiało sytuacji, na szczęście tunel zakończył moje męczarnie.
Tylko niestety rzeczywistość za nim wcale nie była fajna... słońce znikło
Dalmatyńska bajka definitywnie się skończyła.
PS. Zatrzymamy się na nocleg przed Zadarem, żeby następnego dnia odwiedzić jeszcze jedno miejsce